Nie samym folkiem człowiek żyje, więc zostawiam dziś trochę muzyki z szalonych lat siedemdziesiątych :) Coś, co moim zdaniem, mogło grać na piętnastych urodzinach Syriusza:🎶Queen - Killer Queen
🎶Aerosmith - Dream On
🎶Paul McCartney and the Wings - Live and Let Die
🎶Bob Dylan - Knocking on Heavens Door
Zgodnie ze słowami Eleny, Jacqueline musiała głęboko zrewidować swoje dobre zdanie o inteligencji uczennic Hogwartu. Plotki o aukcji charytatywnej, zaplanowanej przez Syriusza rozeszły się po szkole z szybkością błyskawicy.
Na pewno pomagał w tym fakt, że Syriusz wkrótce po lekcji opieki nad magicznymi stworzeniami zaczął chodzić po zamku, z przypiętym do szaty na plecach rysunkiem małej lunabali, wykonanym przez Petera.
Stworzonko patrzyło na przechodzących wielkimi, niebieskimi, pełnymi błagania ślepiami, niczym osierocony jelonek z mugolskiej kreskówki. Pod rysunkiem Syriusz napisał zmieniającym kolor atramentem:
Jeden taniec = Dwa sykle = Pięć szczęśliwych lunabali
Oczywiście część uczniów na czele ze Snape'em (w czym dość gorliwie przytakiwała mu Lily) nazywała Syriusza bezmózgim pajacem, ale zdecydowana większość uznała ten pomysł za dość uroczy. Nawet profesor Dumbledore podczas sobotniej uczty poprzedzającej Halloweenową dyskotekę, wspomniał, że obiło mu się o uszy coś na temat wsparcia dla profesora Kettleburna i gorąco zachęcił do uczestnictwa w akcji.
– To co, O'Hara, ile tańców mam dla ciebie zaklepać? Nie chcę cię martwić, ale mam już dość długą listę, powinnaś się pośpieszyć – rzucił Syriusz, kiedy stół Gryffindoru ugiął się pod ciężarem Halloweenowych przysmaków.
– Czy ja wyglądam na kogoś, kto śpi na pieniądzach? – zapytała retorycznie Jacqueline, nakładając sobie kawałek pieczonego kurczaka.
– Będziesz sknerzyć na małe, kochane, niewinne lunaballki?
– Skoro faktycznie masz taką długą listę, to lunabalki powinny mieć zapewnione utrzymanie do pełnoletności – zauważyła Jacqueline, na co James, Remus i Peter zgodnie wybuchnęli śmiechem, a Syriusz zajął się rozmową z kimś innym.
Wprawdzie miała już na końcu języka jakąś uwagę o snobach, którym się wydaje, że pieniądze rosną na drzewach, ale postanowiła sobie darować. W końcu szykowali się na całonocną zabawę i prowokowanie kłótni było bez sensu. Wprawdzie szkolna dyskoteka miała się skończyć o jedenastej wieczorem, ale w planach było kontynuowanie imprezy w wieży Gryffindoru, w ramach przypadających trzy dni później urodzin Syriusza. Dobrze wiedziała, że Syriusz nie chciał jej urazić, wypominając skąpstwo. Po prostu czasem nie do końca rozumiał różnicę między skąpieniem pieniędzy, które się miało a oszczędzaniem tych, których się nie miało.
Po skończonej uczcie młodsi uczniowie – jęcząc i prychając pod nosem na niesprawiedliwość, która ich spotykała, wrócili do swoich dormitoriów, a cztery najstarsze klasy udały się do kilku, połączonych ze sobą lochów na potańcówkę.
Jacqueline nie wiedziała, kto był odpowiedzialny za dekoracje lochu – podejrzewała Flitwicka – ale ktokolwiek to był, spisał się na medal. Z sufitu zwisały kurtyny sztucznych pajęczyn, migoczących jakby zostały posypane brokatem. Środek sali, który miał stanowić parkiet taneczny, zasypano złocistymi liśćmi, które lekko unosiły się i wirowały pod wpływem ruchu. Wystarczyło, że zaledwie kilka osób wyszło na parkiet, a całe pomieszczenie zaczęło przypominać środek jesiennego lasu, muskanego delikatnymi podmuchami wiatru.
CZYTASZ
Irish (bad) Luck [Syriusz Black x OC]
FanfictionKrwawe Kłopoty w Irlandii Północnej i Pierwsza Wojna czarodziejów zaczynają się z początkiem lat siedemdziesiątych. Być może obie te wojny mają ze sobą więcej wspólnego, niż ktokolwiek się spodziewa? Oba konflikty poznaje Jacqueline O'Hara, która p...