Rozdział 27

1.2K 32 5
                                    

OLIVIA

-

Caden...Zgadzam się.
Wysłuchałam wszystkiego, co miał do powiedzenia bez emocji. Starałam się być spokojna i udało mi się. Po wszystkim zaczęłam w głowie analizować całą sytuację, ale mimo to wciąż chciałam z stąd uciec. Jednak żeby zaplanować to tak, aby mi się udało musiałam poznać go lepiej i moją rodzinę i dowiedzieć się, jakie zasady panują w tym świecie. Pierwszym krokiem ku temu było zgodzenie się na randkę z nim. W tym wszystkim zapomniałam o moich adopcyjnych rodzicach, którzy na pewno zamartwiali się, że zniknęłam kilka dni temu. Posmutniałam w moich oczach pojawiły się łzy.
- Kochanie, czemu płaczesz?
- Moi…moi rodzice w Polsce. Pewnie zamartwiają się, co się ze mną stało. Oni są już starsi i nie chcę, aby coś im się stało z moje winy.
-Oli to nie twoja wina, bo to my was zabraliśmy. Nie martw się Don Darek sam osobiście pojechał do nich z swoją małżonką w naszym imieniu i powiedział im, że jesteś teraz na Sycylii, bo twoja biologiczna rodzina się odnalazła. Oczywiście nie powiedzieli czym się zajmują. Opowiedzieli o twoim porwaniu, kiedy byłaś mała i prawdopodobnie fałszywej adopcji.
-Jak to przyjęli? Ja ich bardzo kocham, bo przez 15 lat byli moimi rodzicami i wiele im zawdzięczam.
-Byli w szoku jak usłyszeli twoją historię, ale są też mądrymi ludźmi i zrozumieli. Powiedzieli, że jesteś już pełnoletnia i masz prawo decydować o sobie i poprą twoja decyzję jakakolwiek by nie była. Jesteśmy w kontakcie z nimi i w każdej chwili możesz do nich zadzwonić. Ale teraz może się powstrzymaj, bo u nich jest wczesna pora i zapewne śpią.
- Dziękuję Caden.
Po jego słowach o moich adopcyjnych rodzicach naprawdę byłam spokojniejsza. Kochałam ich za wszystko, co dla mnie zrobili, za wychowanie mnie i obdarowanie tak naprawdę obcego dziecka miłością. Obiecałam sobie, że za parę godzin zadzwonię do nich uspokoję i powiem że jestem bezpieczna. Popatrzyłam na bruneta i zrobiłam coś, co mnie samą zaskoczyło. Przybliżyła się do niego i pocałowałam go w policzek. Nie wiem czemu… po prostu to był impuls i czułam że tak powinnam zrobić. Jego mina świadczyła, że się tego nie spodziewał i zaskoczyłam go tym gestem, ale po chwili jego kąciki ust powędrowały do góry a ja przybrałam kolory dojrzałego pomidora.
- Przepraszam…
Nie musisz przepraszać, wręcz przeciwnie oby było więcej takich buziaków:)
Jeśli można się bardziej zaczerwienić to ja chyba to zrobiłam. Nie mam pojęcia, czemu te słowa tak na mnie zadziałały. Odsunęłam się troszkę od niego i przypomniałam sobie o tym, co mi powiedział o mojej przyjaciółce.
-Caden powiedziałeś że mogę spotkać się z Majką tutaj. Czy może przyjechać dzisiaj?
-Jasne. Zadzwonię do Tonego aby przyjechali.
Wstał i wyciągnął  swoją komórkę, po czym usłyszałam jak zaczął rozmawiać z moim bratem. Rozmowa była krótka a po jej zakończeniu powiedział mi ze przyjadą za godzinę. Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową, aby mu w niemy sposób podziękować. Obserwując go jak chowa swój telefon do spodni uświadomiłam coś sobie.Przecież tu są moje rzeczy z Polski. Z skąd one się tu wzięły i gdzie jest mój telefon skoro reszta jest w pokoju, w którym spalam.
- Możesz mi powiedzieć jak znalazły się tutaj moje rzeczy z Polski i gdzie jest mój telefon?
-Twoje rzeczy przywieźli ludzie Dona Darka, a twój telefon mam tutaj w biurku. Od momentu zabrania ciebie był wyłączony i schowany w szufladzie. Nikt nie przeglądał go. Podszedł do biurka i wyciągnął mój telefon, który zapewne musiałabym naładować. Czytając mi chyba w myślach wyciągnął ładowarkę i podał mi ją. Byłam mu wdzięczna za to, że zachował się tak i nie przeglądał go zachowując moją prywatność.
Przez następną godzinę siedzieliśmy w salonie a mój towarzysz opowiadał mi jak byliśmy mali, co robiliśmy zanim zostałam uprowadzona. Wyszło na to ze byłam niezłą rozrabiarą, a on, mimo że był też tylko dzieckiem niejednokrotnie krył mnie przed rodzicami. Poopowiadał mi tez trochę o swoim świecie, czym się rządzi i jakie są w nim prawa, ale nie zagłębiał się w sytuacje, o których według niego nie chciałabym słuchać. Nie sądziłam, że tak miło mogę spędzić z nim czas. Właśnie opowiadał mi sytuację jak postanowiliśmy upiec u mnie w domu ciastka, gdy kuchnia była pusta, kiedy usłyszeliśmy podjeżdżający pod rezydencję samochód. Nie minęła nawet chwila a w holu rozniósł się dźwięk dzwonka. Wstałam szybko z kanapy i popędziłam do drzwi zobaczyć czy to Majka i nie pomyliłam się. W drzwiach wejściowych stała moja przyjaciółka zaraz za nią mój brat.Rzuciliśmy się sobie w ramiona krzycząc w niebogłosy, bo końcu się zobaczyłyśmy. Obydwoje mężczyźni patrzyli na nas jak na wariatki, ale my właśnie takie jesteśmy. Między naszymi piskami usłyszałam jak mówią do siebie „dziewczyny” i ich śmiech. Gdy już przestałyśmy odezwał się Tony.
-Zostańcie tutaj a my z Cadenem pójdziemy do gabinetu. Muszę z tobą porozmawiać.
Brunet przytaknął mu na zgodę i uśmiechając się do nas ruszyli w stronę gabinetu, Zanim zniknęli w korytarzu obrócił się w naszym kierunku.
-Jeśli będziesz coś chciała powiedz Annie lub któremuś z moich ludzi.
-Dziękuję.
Teraz dopiero zauważyłam dwóch mięśniaków stojących niedaleko wejściowa do kuchni a za nimi krzątającą się w niej Annę. Poprosiłam ją o dwie kawy i ciągnąc Majkę za rękę ruszyłam w kierunku tarasu. Było piękne popołudnie zachęcające wręcz do spędzenia dnia na dworze. Ledwo zajęłyśmy miejsce na wygodnych leżakach a obok nas stanęły dwie kawy. Podziękowałam gosposi a ona w mgnieniu oka zniknęła zasuwając za sobą drzwi prowadzące na taras. Chciałam porozmawiać z przyjaciółką, jednak zanim podjęłam temat rozejrzałam się dokładnie wokół nas. Żaden z ludzi Cadena nie był blisko nas. Chodzili wokół terenu, ale byli na tyle daleko że nie mogli usłyszeć tego co chcę jej powiedzieć.
- Majka chcę o czymś z tobą porozmawiać.

Odzyskana (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz