ROZDZIAŁ 31

1K 28 1
                                    

OLIVIA

Siedziałyśmy w salonie z dziewczynami i aby umilić sobie czas czekając na resztę towarzystwa otworzyłyśmy wino i zaczęłyśmy grać w kalambury..Jako pierwsza tytuł filmu przedstawiała Sophia, potem Majka następnie Ava, Izabela i przyszła moja kolej. Każda miała przedstawić tytuł swojego ulubionego filmu. Było naprawdę dużo śmiechu a ja czułam się bardzo dobrze w ich towarzystwie. Zaczęłam przedstawiać im tytuł mojego ulubionego filmu, którym był "szybcy i wściekli", co spowodowało, że dziewczyny zwijały sie wprost ze śmiechu. Ja sama miałam przy tym niezły ubaw, bo musiałam się nieźle nagimnastykować przy tym a moja sukienka trochę uniemożliwiała mi ruchy.
Nasza zabawę przerwał Frank odchrząkując i tym samym zwracając nasza uwagę.
-Witamy drogi panie. Anna poinformowała mnie, aby zaprosił to wesołe towarzystwo do jadalni.
Popatrzyłyśmy na nich i po chwili wszyscy się śmialiśmy. Każdy z nich podszedł do swojej partnerki i podając nam ramie zaprowadzili nas w stronę jadalni. Po przekroczeniu jej progu byłam spięta i milcząca, co zauważył Caden, ale nic nie powiedział prowadząc mnie do mojego miejsca przy stole. Reszcie wciąż dopisywały dobre humory i podobnie jak mi ich towarzysze pomogli zająć im miejsca następnie zajęli swoje miejsca niekoniecznie koło swoich partnerek. Na stole stały pachnące potrawy kusząc swoim zapachem a Anna przynosiła jeszcze ostatnie dania. Jak juz wszyscy zajęli miejsca ja podniosłam się z krzesła i czując na sobie wzrok wszystkich zaczęłam mówić.
-A więc Majka poprosiła mnie abym dała sobie i wam czas. Minoł miesiąc, bo taki czas miałam na podjecie decyzji czy zdecyduje się zostać tu z wami, poznać was lepiej i dać szansę Cadenowi...dać szansę nam czy wrócić do Polski. Teraz dziękuję jej za to, że przemówiła mi do rozumu wówczas. Ten czas był bynajmniej dla mnie pełen rożnych emocji i uczuć. Musiałam odnaleźć sie w tym świecie, chociaż przypuszczam, że to, co wiem to jest kropla w morzu i przeraza mnie to, co jest jeszcze muszę odkryć, ale myślę, że decyzja, którą podjęłam jest słuszna. Zdecydowałam...
Wszyscy wpatrywali się we mnie jak w obrazek a w jadalni panowała totalna cisza. Nawet nie było słychać ich oddechów tak jakby je wstrzymali. Po moich pierwszych słowach stres, który mnie ogarnął po wejściu do jadalni zaczął wraz z każdym kolejnym wypowiedzianym przeze mnie słowem zaczął mnie opuszczać. W tym momencie byłam pewna, że decyzja, którą podjęłam jest dobra i zostało mi przekazanie jej im.
-... zostać na jakiś czas. Na chwilę obecną nie umiem powiedzieć czy to będzie tydzień kolejny miesiąc pół roku czy rok, ale chcę was lepiej poznać i przypomnieć sobie moje pierwsze lata życia tutaj. Chcę poznać ten świat i przekonać się czy się w nim odnajdę, a przede wszystkim chcę dać szansę...
Omiotłam wszystkich wzrokiem.Widziałam w ich oczach niedowierzanie i szok na moje słowa, bo przypuszczam, że nie takiej decyzji się spodziewali.Mój wzrok zatrzymał się na, Cadenie i wówczas zwróciłam się bezpośrednio do niego.
- Caden. Wszyscy tutaj wiedzą, że zostałam ci obiecana w dniu moich urodzin, ale o nas chcę z tobą porozmawiać na osobności... po kolacji.
-Ok...po kolacji.
W pomieszczeniu ponownie panowała cisza tak jakby każdy bał się odezwać. Tą ciszę przerwał odgłos przesuwanego krzesła Franka, który wolnym krokiem podszedł i stanął za plecami. Wyminęłam swoje krzesło i stanęłam z nim twarz ą w twarz zwracając się teraz do niego.
- Frank przepraszam Ciebie jak i Sophię, ale nie jestem jeszcze gotowa zwracać się do was " mamo i tato". Przez 15 lat moimi rodzicami byli Anna i Robert a to, że teraz jestem tutaj i chce dać nam wszystkim szansę nie zmieni tego, że oni mnie wychowali i obdarzyli miłością.
-Doskonale to rozumiemy i nie mamy o to pretensji, jak w ogóle o nic.Kiedy będziesz gotowa sama powiesz do nas "mamo i tato" a my będziemy na to cierpliwie czekać. Jestem wdzięczny im za to ze wychowali taką wspaniałą kobietę, jaką jesteś Olivio. Kochaliśmy cię od dnia twojego poczęcia i kochać będziemy jakkolwiek postąpisz, bo byłaś, jesteś i będziesz naszą córką i nic tego nie zmieni. A czy teraz pozwolisz się przytulic?
-Tak...myślę, że tak.
W ułamku sekundy poczułam jak ramiona mężczyzny przyciągają mnie do niego.Znalazłam się w niedźwiedzim uścisku mojego ojca, który nie kryjąc wzruszenia złożył pocałunek na czubku mojej głowy. Kątem oka udało mi się dostrzec jak podchodzi do nas Sophia i w odpowiedzi na jej nieme pytanie zgodziłam się, aby i ona mnie przytuliła. Tak, więc zostałam przekazana z ramion Franka do jej delikatniejszych.I tak od niej wylądowałam w objęciach po kolei Michaela, Avy, Toniego potem Majki, która skwitowała " jak wszyscy to wszyscy" i przygarnęła mnie do siebie. Szepnęłam jej do ucha "kocham cię siostro i dziękuję ". Dalej byli jeszcze rodzice Cadena i na samym końcu on sam.
- Kochanie nie mogę się doczekać naszej rozmowy i mam nadzieję ze nie dostanę...kosza.
Nie chciałam zdradzać mu, co mam do powiedzenia, dlatego przytuliłam się mocniej do jego torsu upajając się jego cudownymi perfumami.Myślę, że już wiedział, że jak on to nazwał nie dostanie kosza i chcę porozmawiać o nas w dobrym znaczeniu. Odkleiłam się od niego chcąc wrócić na swoje miejsce, ale on nie pozwolił mi na to i pociągnął mnie w kierunku swojego krzesła. Siedział koło Tonego a gdy ten zobaczył, co jego przyjaciel robił ustąpił mi swoje krzesło i usiadł na moim kolo Majki. Po takiej małej rotacji przy stole każdy siedział z "swoją" partnerką. Po takim początku posiłek upłynął nam w luźnej i wesołej atmosferze. Po kolacji udaliśmy się z powrotem do salonu kobiety na kieliszek wina i mężczyźni na szklaneczkę whisky. Szczerze mówiąc tego mi właśnie teraz trzeba było przed rozmową z Cadenem, którą gdzieś w głębi duszy jednak sie stresowałam.

CADEN

Nie mogłem uwierzyć w to, co powiedziała. Trzymała nas w niepewności do ostatniej chwili, ale i tak myślałem, że dowiemy się dopiero po kolacji, ale gdy zajęliśmy miejsca a ona wstała i zaczęła mówić przeciągając informację o swojej decyzji myślałem, że zejdę na zawał przy stole. Już układałem scenariusz jak ją przekonać, aby została z własnej woli, kiedy usłyszałem
- "Zdecydowałam zostać na jakiś czas. Na chwilę obecną nie umiem powiedzieć czy to będzie tydzień kolejny miesiąc pół roku czy rok..."
Po tych słowach przestałem już słuchać jej dalszej wypowiedzi skupiając się na jej postawie. Dla mnie najważniejsza była informacja czy zostaje czy nie, a kiedy usłyszałem, że tak już nic innego sie nie liczyło.Ocknąłem się dopiero wtedy, kiedy Tony szturchnął mnie pod stołem i zrozumiałem że zwraca się bezpośrednio do mnie.
- Caden. Wszyscy tutaj wiedzą, że zostałam ci obiecana w dniu moich urodzin, ale o nas chcę z tobą porozmawiać na osobności... po kolacji.
Wpatrywałem się w nią z drugiej strony stołu i jedyne, co teraz przyszło mi do głowy to:
-Ok...po kolacji.
Kolejne wydarzenia w jadalni przeleciały mi jak obraz w kinie dopóki nie podszedłem do niej, aby tez ją przytulic. Czułem się wspaniale, gdy miałem ją w ramionach. Nachyliłem się do jej ucha i powiedziałem tak cicho żeby tylko ona ususzała.
- Kochanie nie mogę się doczekać naszej rozmowy i mam nadzieję ze nie dostanę...kosza.
Jej reakcja na moje słowa mnie zaskoczyła, bo jeszcze mocniej wtuliła się we mnie a ja poczułem, że to dobry znak. Może jej w sobie jeszcze nie rozkochałem, ale wiedziałem, że zostając tutaj daje nam szansę... daje mi szansę na to, aby pokazać jej, co do niej czuję i jest to prawdziwe i szczere. Przez głowę przeszła mi myśl, aby porozmawiać z Majką o marzeniach Oli, żebym mógł je spełnić. Co dobre nie trwa wiecznie i blondynka opuściła moje ramiona a ja poczułem pustkę. Nie chciałem się z nią rozdziela� i gdy zauważyłem, że chce usiąść z powrotem na swoje miejsce pociągnąłem ją za rękę w kierunku swojego krzesła. Teraz, kiedy miałem w moim mniemaniu "zielone światło" postanowiłem od razu działać. Tony domyślił sie, co mi chodzi po głowie i wstał z swojego miejsca, aby Zamienic się z nią. W ten sposób Oli mogła usiąść obok mnie a Tony usiadł koło Majki, co oczywiście mu pasowało. Mój przyjaciel bardzo zbliżył się przez ten miesiąc do tej dziewczyny i chociaż głośno tego jeszcze nie przyznali ciągnęło ich do siebie i jestem przekonany ze są w sobie zakochani. Po udanej kolacji postanowiliśmy iść do salonu zrelaksować się przy alkoholu i luźnej rozmowie. Wolałem zabrać kruszynę do gabinetu, aby z nią porozmawiać tak jak chciała - na osobności, ale z racji tego, że kolacja odbywała się w mojej rezydencji nie wypadało zostawiać gości samych i zniknąć niewiadomo na ile czasu.
Jednak to oni "rozwiązali" mój problem stwierdzając, że wypijemy kieliszek na dobry sen i pojadą do domów. Tak jak powiedzieli tak zrobili. Po wypiciu dosłownie jednego drinka wszyscy od razu zaczęli się zbierać do wyjścia. Ruszyliśmy z Olivią za nimi w stronę holu, kiedy poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Obróciłem się w kierunku osoby, która mnie zatrzymała a okazał się nią mój ojciec. Przyciągnął mnie do siebie i przytulając w męskim uścisku szepnął mi do ucha.
-Powodzenia synu.
On był pierwszy, bo potem żegnając się z każdym z osobna usłyszałem to samo - "powodzenia". Nie wiem, co mówili Olivi, ale uśmiech nie schodził jej z buzi. Czyżby oni wiedzieli o czymś...nie, nie po tym, co powiedziała w jadalni.
Gdy ostatni goście odjechali zamknąłem drzwi i obróciłem się do niej z zadziornym uśmiechem i powiedziałam.
- Do gabinetu kruszyno...teraz kolej na naszą rozmowę.

****************************************

Kochani jutro w podobnej godzinie pojawi się kolejny rozdział.Spokojnej nocy :)

Odzyskana (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz