Nowy Orlean i nowe znajomości •1•

2.6K 52 4
                                        

KATIE

Ubrałam się w czarne obcisłe jeansy z dziurami i oczywiście wysokim stanem, a do tego czerwony top na ramiączkach i ramoneska. Zwykłe czarne wysokie szpilki, a moje loki zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam zwykły makijaż, czyli czerwona szminka lekka kreska i podkreślone już i tak długie rzęsy.

Po ogarnięciu zjadłam śniadanie oczywiście nie takie zwykłe ale to można pominąć.
Wyszłam z domu i kierowałam się do dzielnicy francuskiej.

Po jakimś czasie stwierdziłam, że wejdę do baru oczywiście razem z psem, jest jeszcze szczeniakiem więc nie ma problemu wziąć ją na ręce a jeśli ktoś będzie miał o to problem, że weszłam do baru z psem zawsze jest perswazja lub inne metody.

Weszłam do baru z Titi na rękach i od razu wzrok wszystkich tam był skierowany na mnie. Ale nie ruszyło mnie to, bez najmniejszego wzruszenia zajęłam miejsce przy stoliku ignorując ciekawskie spojrzenia.
Czekałam na kelnera, a tak ogólnie w lokalu wyczułam wampiry, wiedźmy, ludzi i pierwotnych.

Zaczęłam się rozglądać po barze ale nie jakoś specjalnie intensywnie tak aby nie wyglądało to podejrzanie. Ale jedyne co zauważyłam to dwóch mężczyzn. Ciemnego blondyna i z tego co mi wiadomo to
''Króla Nowego Orleanu"
czy jak on tam każę się nazywać. Oczywiście, że musiałam się trochę dowiedzieć tego co dzieje się w mieście. Widocznie ten blondyn musi być jednym z pierwotnych, tylko pytanie którym, ale na to pytanie z moim szczęściem pewnie zdobędę odpowiedź w przeciągu kilku dni.

Z rozmyśleń wyrwał mnie kelner z pytaniem czego sobie życzę o dziwo nie miał żadnego problemu z psem na kolanach ale to dobrze przynajmniej lubi swoje życie:)
Po złożeniu zamówienia którym było mojito, spokojnie czekałam przeglądając telefon od którego zapewne jestem już dawno uzależniona. Czułam na sobie czyiś wzrok i zorientowałem się, że akurat ta dwójka mi się  przygląda. Dlatego również  spojrzałam się wzrokiem typu "ja też umiem się patrzeć" i po chwili oboje wstali i szli w moim kierunku. Będzie ciekawie.

Pierwszy odezwał się tak zwany władca i król.
-Jesteś tu nowa? Nie wiedziałem cię tu wcześniej.- zapytał intensywnie mi się przyglądając.

Nie,nie jestem ale o tym nie musisz wiedzieć.

- Tak, można tak powiedzieć.- odpowiedziałam spokojnie.

- Marcel Gerard miło mi. Jestem władcą dzielnicy francuskiej i są ustalone zasady, a za złamanie ich ponosi się karę, a to mój przyjaciel.-wskazał na ciemnego blondyna.-Klaus Mikaelson. A jak ty się nazywasz?

Było widać, że gdy ten cały Marcel wspomniał o tym, że jest "królem" to ten Klaus nie był z tego zadowolony, ciekawe czy to naprawdę taki przyjaciel. Musi bardziej ukrywać emocje kiedy coś knuje, muszę mu to kiedyś przy okazji powiedzieć. Jeśli taka będzie.

Niezauważalnie potrząsnąłam głową aby odgonić złe myśli i lekko się uśmiechnęłam z własnej głupoty.

- Kate Quinn, mi nie szczególnie miło cię poznać.– stwierdziłam.
–Nie do końca interesują mnie te twoje zasady "królu." - oczywiście odpowiedziałam z sarkazem.

- Widać masz charakterek ale i niewyparzony język.- uśmiechnął się, a ja skwitowałam to grymasem.
–Wystarczy, że nie będziesz łamać zasad. A jako, że jesteś nowa zapraszam Cię na jutrzejszy bal.-wręczył mi kopertę.-Mam nadzieję, że się tam pojawisz Quinn.

- Do zobaczenia Kate.- tu pierwszy raz odezwał się Mikaelson.

Teraz pytanie czy mam wybrać się na bal u "Króla Nowego Orleanu" czy nie ale może być ciekawie więc czemu nie. Z tą myślą zaczęłam pić swój napój, który nie wiem kiedy przyszedł.

Ogólnie miałam już scysję z rodziną Mikaelson ale nie konkretnie z słynnym rodzeństwem, a ich rodzicami czyli Mikael'em i Ester.
I nie są to miłe wspomnienia.

***

Dziś postanowiłam na skórzaną spódniczkę do połowy ud i czarny koronkowy top bez ramiączek, a do tego wysokie szpilki i ramoneska.
A jako makijaż postawiłam na błyszczyk i pomalowane rzęsy i ułożone brwi żelem, włosy polokowałam i zostawiałam rozpuszczone. Postanowiłam się wybrać na zakupy w poszukiwaniu sukienki na bal który jest na 18, więc mam 7 godzin czyli mogę poświęcić max 4 godziny na szukanie sukienki. Więc nie ma czasu do stracenia z taką myślą wsiadłam do auta i wyruszyłam do centrum.
W tym momencie pomyślałam że przydałaby mi się przyjaciółka na miejscu.

Po 3 godzinach i 10 sklepie w oczy rzuciła mi się jedna sukienka.
Która wyglądała idealnie na tą okazję.

Wiedziałam, że nic lepszego nie znajdę a sukienka wyglądała całkiem całkiem, dlatego udałam się do kasy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wiedziałam, że nic lepszego nie znajdę a sukienka wyglądała całkiem całkiem, dlatego udałam się do kasy.

__________________________

 Back To Pain. •Klaus MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz