Przeszłość istnieje.•58•

312 11 2
                                    

KATIE

- Rozumiem.- powiedziałam, delikatnie rozbawiona spojrzałam na nich. Było to nawet słodkie, że specjalnie dla mnie próbowali udawać, że się dogadują.

- Zostawię was.- stwierdził nagle pierwotny przyglądając mi się. Widziałam, że dręczą go pytania. Ale i tak zdecydował się mnie zostawić mnie z Katherine. Zapewne liczył, że to z nią szczerze porozmawiam. Sądził, że potrzebne jest mi się wygadać. Bo może faktycznie było.

Zaczął kierować się w stronę drzwi, posyłając Katherine jakieś porozumiewawcze spojrzenie.

- Klaus.- wypaliłam nagle, a ten się odwrócił i spojrzał na mnie.
- Dziękuję.- powiedziałam mu to teraz, bo tak naprawdę nie wiedziałam czy ma zamiar jeszcze tu wrócić. Może ściągnął tu Kath bo nie chciał zostawiać mnie samej, ale nie chciał też już ze mną przebywać. A może chce zacząć życie beze mnie.
Bo przecież nie potrzebuję kolejnego problemu, którym ja teraz jestem. Nie powinien zawracać sobie głowy mną, gdy najważniejsza jest teraz Hope.
Skąd wiem jak się nazywa?
Otóż sprawa jest bardzo łatwa.
Kol.
Który swoją drogą chyba nie pogodził się z tym, że tak nagle zniknęłam, a potem jednak okazało się, że nie zniknęłam, a zwyczajnie się izoluje.
No nie pogodził się z tym.
Cytuję wiadomość, jaką kilka dni temu dostałam.
" Nie wiem co dzieję, ale martwię się. Obiecuję ci, że za kilka dni do ciebie wracam i nie uwolnisz się ode mnie. Ale błagam cię dziewczynko wytrzymaj jeszcze chwilę. Wiem, że coś się stało, mnie nie oszukasz."

Długo głowiłam się co mu odpisać, i końcowo nie odpisałam, co swoją drogą było bardzo chujowe. Dlatego następnego dnia nie wytrzymałam i zadzwoniłam do niego.

Klaus wyszedł kilka sekund temu, a ja trochę się zamyśliłam. Ogarnęło mnie dziwne uczucie, momentalnie nie czułam się tak bezpiecznie jak jeszcze przed chwilą. Jednocześnie moje utęsknione od miłości serce
nie chciało żeby wychodził.
Bo chodź wydarzyło się tyle, ja nigdy nie przestałam go kochać.
I to było moim przekleństwem.

- No więc, o co chodzi z twoim byłym kochasiem?- zapytała po chwili ciszy.

Skrzywiłam się na to określenie.

- Nie mów tak o nim.- powiedziałam zniesmaczona.- To dziwne.

- No a jak mam mówić?- zapytała rozbawiona.-Nie uśmiecha mi się mówić po imieniu i za każdym razem przypominać sobie, że moja przyjaciółka wybrała sobie Klausa Mikaelsona, chodź zarzekała się, że nic nigdy nie będzie. Zresztą wasza relacja nie jest zbytnio przejrzysta. Więc nie wiem jak go określać.
Były, aktualny, przyszły?

- Oj przestań. To nie jest takie proste.- burknełam i wygodniej usiadłam.

- Pytanie jest jedno.- zaczęła.
- Kochasz go lub nie. Jeżeli tak, to walcz. Z kolei jeżeli już ci minęło odpuść sobie. Pamiętaj, że Klaus to Klaus. Jakbyś o tym zapomniała.

- Mam dość walki, Kath.- odpowiedziałam.

- O co tak właściwie chodzi?- zapytała uważnie mi się przyglądając.- O to, że Klaus ma córkę?

- Nie. Oczywiście, że nie.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- Po prostu wydarzyło się coś o czym ja nie będę umiała zapomnieć. Więc po co mam tym truć życie innym. Raczej nie jestem teraz w najlepszym stanie, ale o tym zapewne ci powiedział.- Zaśmiałam się sztucznie, a ona posłała mi zmartwione spojrzenie.

- Co się stało Katie?- zapytała wlepiając we mnie wyczekujące spojrzenie.

Ja również na nią spojrzałam.
A w mojej głowie krążyła tylko jedna myśl.
Powiedzieć jej?

 Back To Pain. •Klaus MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz