KATIE.
Zdecydowałam, że też zniknę z cmentarza i pójdę się przejść póki nie pada. A warunki atmosferyczne są wręcz idealne po tym co było wcześniej.
Tak, więc w wampirzym tempie wyszłam z cmentarza i zaczęłam kierować się w stronę swojego domu. Dlatego, że około 1,5 km od mojego domu znajduje się piękna polana w środku lasu. Która niezależnie od pory roku wygląda olśniewająco.
Szłam dosyć wolno zważając na to że był to spacer a ja zamiast skupiać się na tym żeby się nie wywrócić powinnam się skupić na podjęciu pewnych decyzji i przemyśleć kilka istotnych kwestii których pojawiało się coraz więcej.
Podrodze gdy tylko zauważyłam stoisko z napojami zatrzymałam się i kupiłam kawę mrożoną z lodami i karmelem.
W połowie mojej drogi zapanowała już potężna ciemność a moją drogę ledwo oświetlały latarnie, przynajmniej te które działały czyli 1 z 3. Standard.
Gdy doszłam na miejsce widok który zobaczyłam jak zwykle mnie oczarował.
Wysokie drzewa z pokaźną ilością liści, początek wiosny. Choć teraz mało widoczne przez panujący zmrok. Delikatnie lśniąca trwa od której światło odbijał księżyc. I niebo na którym dzisiejszej nocy można było dostrzec mnóstwo gwiazd.
Kochałam to miejsce właśnie za to, że dało się tu zapomnieć o wszystkim innym i w spokoju pomyśleć. Nie było tu żadnych oznak, że ktoś tu przychodził a nie oszukujmy się właśnie takie miejsca zazwyczaj są niszczone śmieciami które zostawiają osoby przesiadujące tutaj. Natomiast tutaj nic, nie było żadnego najmniejszego śladu po kim kolwiek.
Po jakimś czasie zdecydowałam się wracać już powoli do Mikaelsonów.
W połowie drogi powrotnej zaczęło świtać co oznacza, że spędziłam całą noc na podziwianiu gwiazd, spacerowaniu i rozmyślaniu.
Weszłam do posiadłości w miarę bez problemowo bo nikt nie stał mi na drodze.
Do czasu, aż weszłam na schody, zamierzałam iść do Rebekah'i. Ale nie było mi to dane.
- Gdzie byłaś całą noc?- spytał głos dochodzący za mną, odwróciłam się i zeszłam ze schodów aby być bliżej.
- Dlaczego pytasz?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Może dlatego, że zniknełaś bez śladu na całą noc i nie było z tobą żadnego kontaktu. Więc raczej powinnaś mieć jakiś sensowny argument.- mówił a moja mina z każdym jego wyrazem ukazywała zdziwienie.
Szczególnie to ostatnie.
- A w kogo ty się teraz przepraszam bawisz?
Jak chcesz udawać Elijah'e to raczej ci to nie wychodzi.
Argumenty, serio?- zapytałam zirytowana.
- Mogłabyś łaskawie odpowiedzieć?- warknął już bardziej niż powiedział. Ale pomińmy to.
- Agresywnie.- stwierdziłam rozbawiona przez co oberwałam zabójczym spojrzeniem.
- Przestań się tak kurwa zachowywać, bo mnie wkurwiasz od samego rana. Co nie skończy się dla ciebie dobrze. Nikt do mnie nie dzwonił, więc o co ci chodzi?- oznajmiłam.
- Nikt do ciebie nie dzwonił, bo zostawiłaś swój telefon.- powiedział pokazując mi moją własność którą wyciągnął z kieszeni.
- No dobra to wiele wyjaśnia, ale nie rób ze mnie jakiejś jebanej ofiary losu, to że wyszłam gdzieś na noc nic nie znaczy. Chyba nie aż tak łatwo mnie zabić, a nawet jeśli to trudno. Zresztą teoretycznie to ja nawet tu nie mieszkam. Może byłam w domu?
- mówiłam a on coraz bardziej zerkał na mnie z frustracją. Jakbym była małą dziewczynką która mimo wielu upomnień wzięła lizaka od nieznajomego. Albo jak na nastolatkę która kolejny raz wymknęła się na imprezę.
- Ej no ja wiem, że ty się przygotowujesz na bycie dobrym tatusiem ale nie musisz ćwiczyć na mnie.
- powiedziałam lekko pretensjonalnie.
– No japierdole.
CZYTASZ
Back To Pain. •Klaus Mikaelson
FanfictionKate Quinn, 801-heretyczka, z traumatyczną przeszłością co wywołało zmianę na zimną dziewczynę która ukrywa swoje emocje. Ma ona opinie wśród innych że nie jest zdolna "kochać" i nie zna znaczenia słowa miłość. Poznaje na swojej drodze rodzinę Mikae...
