Wypowiadamy słowa, które są kłamstwem.•63•

243 7 0
                                    

KATIE

Klaus za mną wołał, a ja szłam cały czas przed siebie. Zupełnie go ignorując.

W pewnym momencie poczułam szarpnięcie za ramię i byłam zmuszona się zatrzymać, wyrwałam rękę z jego ucisku i zawzięcie na niego patrzyłam.

Mówiąc, że byłam zdenerwowana to tak jakby nic nie powiedzieć. Bo ja byłam zwyczajnie wkurwiona.

- Jeszcze chcesz coś powiedzieć?- zapytałam wkurwiona. Już nie kryłam swojej irytacji.-Czy w tym momencie niekoniecznie bo nie masz widowni?

- Przecież nic złego nie powiedziałem...- przerwałam mu bo czułam, że jeżeli jeszcze chodź przez chwilę będę słuchać tego gadania to wybuchnę.

- Nie, wcale.- prychnęłam z irytacji. - Może nie do końca zdążyłeś bo przerwał ci Elijah. Wszelkie zażalenia składaj do niego, nie do mnie.- oznajmiłam oschle, a ten przyglądał mi się uważnie.

- Naprawdę to ty się na mnie wściekasz?- zapytał niedowierzając, a ja zaczynałam rozumieć, że ta rozmowa nie ma sensu szczególnie, gdy ten jest w takim stanie.- Wyszłaś z pokoju trzaskając drzwiami nie dając mi nawet dokończyć, tak jakby cię to nie interesowało.

- Zrozumiałam co powiedziałeś. Miałam czekać jak idiotka aż jaśnie pan się odwróci. Niedoczekanie.- odpowiedziałam.

- Zinterpretowałaś to we własny sposób. Bo uwierz mi, że nie o to mi chodziło. Choć może właśnie to chciałaś usłyszeć. Chciałaś żeby było na mnie, a ty zaczęłabyś żyć po swojemu.- mówił absurdalnie, a ja mu przerwałam.

- Ty jesteś nienormalny! - powiedziałam tracąc nad sobą kontrolę. - Gdybym chciała sama bym to wszystko skończyła. Nie muszę czekać aż tobie się tak zachce.- powiedziałam logicznie, czego on chyba nie brał pod uwagę. Ale przecież gdybym nie chciała żeby mnie coś z nim łączyło sama bym to zakończyła.

- Proszę jeśli chcesz, droga wolna. Ja nie mam zamiaru cię zatrzymywać. Bawić się z twoimi problemami, powstrzymywać cię w wyniszczaniu samej siebie. Utop się we własnych tajemnicach i pieprz się z kim chcesz. Ale pamiętaj, że z nas dwóch to ty jesteś toksyczna, Katie.- nie panowałam nad sobą, nie jestem w stanie określić nawet kiedy ale moja dłoń znalazła się na policzku. Jego głowa obróciła się ale nie było to mocne uderzenie. Ale jednak uderzyłam go. Przez łzy widziałam jak ten spogląda na mnie rozbawiony tym ruchem. -Bardzo w twoim stylu.- skwitował, a do mnie nie mogło dojść to co właśnie się tu działo. Obok nas pojawił się Elijah spojrzał na Klausa, a zaraz potem na mnie zapewne przez moje łzy domyślił się, że coś jest na rzeczy.

- Co się dzieję?- zapytał patrząc na nas, ale ja musiałam się uspokoić.

- Nic, w czym powinieneś mieć swój udział.- odpowiedział mu Klaus.

- Chyba się mylisz. Nie wiem co w ciebie wstąpiło Niklaus, ale Katie nie zasługuję na takie traktowanie. I zastanów się czy za chwilę nie będziesz żałował tych wszystkich słów.- oznajmił poważnie ale chyba rozbawił tym Klausa.- Chciałeś ją upokrzyć bo przyszła tu ze mną.

- Niczego nie będę żałował, o to się nie martw.- odparł pewny siebie.

Niczego nie będzie żałował.

- Tego dowiemy się później.- mruknął zrezygnowany Elijah przecierając twarz dłonią.
- Kiedy nie będziesz w takim stanie, bo z pewnością nie myślisz teraz racjonalnie.

- To twoje zdanie. Katie uważasz, że będę żałował?- zapytał spoglądając na mnie, jakbym wcale teraz nie płakała.

- Pierdol się, Klaus.- to ostatnie co powiedziałam, w tej samej chwili wyminęłam go i pożegnałam się z Elijah'ą, który upewniał się, że na pewno sobie poradzę. Nie zatrzymując się weszłam do swojego samochodu i pojechałam do siebie.

 Back To Pain. •Klaus MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz