Fałszywi przyjaciele?•31

505 26 0
                                    


KATIE


Siedziałyśmy razem z Rebeką.
Przyglądając się dramatycznej scenie z Eleną w roli głównej.

- Stefan, kończy się czas.
-odpowiedziała powoli oddychając.

Jej serce biło słabo, co oznacza że miała rację. I naprawdę umiera, Stefan próbował już ją uwolnić przez co został postrzelony kilka razy w brzuch przez strażnika.

Dziwnie mi było patrzeć jak cierpią. Więc spojrzałam znacząco na Rebekah'ę, a ta wyraźnie zrozumiała o co chodzi.
Bo co gdym to ja teraz była tym nieszczęśnikiem w pułapce miłości.

- Stefan przygotuj się. - oznajmiłam tylko.

- Halo!!! Strażnik!–zaczełam krzyczeć. -Jest tam ktoś?! Wiem, że mnie słyszycie. Halo?!!
-po chwili do pomieszczenia wszedł strażnik.

- Czego się wydzierasz?
-zapytał wrednie, a ja miałam ochotę mu się odpłacić.

- Mam propozycje.– uśmiechnęłam się kusząco, a ten spojrzał na mnie badająco, było widać, że interesuję go to co mam do powiedzenia.
– Mam duży majątek. Wystarczy, że wypuścisz mnie i ewentualnie ją.- wskazałam na siedzącą Rebekah'ę, która udawała nieprzytomną. –A wtedy ja dam ci tyle ile sobie zażyczysz. –strażnik pokiwał głową na znak "nie", a w tym samym czasie Rebekah w tępie wampira podbiegała do mnie przez co ten szybko cofnął się w stronę Stefana, a ten skręcił mu kark i rzucił go w stronę Eleny.

Na podłodze była już mała kałuża świeżej krwi co zrobiło mi nie małą ochotę.
Elena nie reagowała na krzyki Stefana, a ten zaczął panikować.

- Ej śpiąca królewno. Budź się i do sięgnij do tego gościa.– pstryknęłam palcami.
– Słyszysz? - zapytałam opanowana.

- Tak. -odpowiedziała słabo.

Po kilku próbach i dopingu od Stefana udało jej się i dokonała przemiany.

- Słuchaj mnie, jesteś jeszcze nienaszprycowana werbeną więc uda ci się wyważyć tą kratę. -ta przytakneła i zrobiła to.

- Słyszycie? Coś się dzieje na dworzu.- powiedziała, gdy nagle zastygła.

Wyostrzyłam słuch i faktycznie coś się działo.

-Idę tam! –krzykneła brunetka i wybiegła z pomieszczenia.
No zajebiście.

- A my?!–uniosła się jeszcze bardziej Rebekah.

- No nie wytrzymam. Fajną dziewczynę wybrałeś. Idealna w stu procentach.- stwierdziłam zirytowana.

- Wróci za chwilę, na pewno.- powiedziałam.

- Z pewnością.
-wróciłam na miejsce obok Beki.
......

-Dalej nie mogę uwierzyć ,że wybrał tą fałszywą blondi.
-powiedziałam wyraźnie
urażona.

- Ja też, ale czy ty przypadkiem nie jesteś zazdrosna? - zapytała Rebekah.

- Jestem, bo ona lata sobie gdzieś po Mytic Falls, a my musimy wdychać werbenę.
A to my mu pomagałaśmy,
podczas gdy słodka Caroline była przeciwko nam. Ale przecież to ja spiskowałam przeciwko niemu. - stwierdziłam niezadowolona.

- Masz rację, ale myślę, że w twoim przypadku uraza leży dużo głębiej. - odparła.

- No tak, bo czuję niesprawiedliwość.- oznajmiłam.

 Back To Pain. •Klaus MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz