KATIE
Zerwałam się z łóżka, znowu obudzona tym samym snem.
Od ponad dwóch tygodni powtarzał się u mnie ten sam sen.
Zawsze zaczynało się tym samym. Kartka z jakimś zaklęciem, którego nie jestem w stanie przeczytać. Płonący krąg, burza i nienaturalnie ciemne niebo. Jakiś pomnik w lesie.
Osoba, która wyglądała prawie jak wampir ale nie dokońca, to było coś innego.
Przewrócony wazon z czarnymi różami, co oznacza zamknięcie etapu, smutek i ból. Pęknięte lustro w którym widzę swoje odbicie. A zaraz potem mnóstwo krwi. Zawsze sen kończy się tym, że widzę zniszczone patio Mikaelsonów, a w fontannie zamiast wody jest krew. Krzyki i łzy. I trumny pierwotnych.
Za kilka dni miną dwa miesiące od kiedy sprawa z Dahlią została zamknięta. Ale mój dziwny niepokój nadal nie mijał.
Z ociągnieniem wstałam ze swojego łóżka, a pierwsze co zrobiłam to opróżniłam szklankę alkoholu.
Byłam tak koszmarnie zmęczona.
Podążyłam do łazienki, a gdy zobaczyłam swoje odbicie moje samopoczucie stało się jeszcze gorsze.
Miałam ciemne wory pod oczami, a moja skóra była nienaturalnie blada.
Miałam wrażenie, że moje ciało straciło kilka kolejnych kilogramów, co nie było dobrym znakiem.
Zaczęłam zabierać się za makijaż, a w duchu marzyłam aby udało mi się naprawić to jak teraz wyglądam.
Użyłam więcej korektora pod oczy niż zazwyczaj. Wykonturowałam twarz, aby nadać nieco koloru. Zrobiłam ładne i pełne kreski, a to wszystko zakończyłam dokładnym wytuszowaniem rzęs i pomalowaniem ust na dość ciemny odcień czerwieni.
Ubrałam czerwoną sukienkę z głębokim dekoltem. Góra była w miarę obcisła, natomiast dół był delikatnie rozkloszowany a na talii pięknie rozdzielał to cienki czarny pasek. Do tego ubrałam czarne wysokie szpilki z czerwoną podeszwą.
Polokowałam włosy i spiełam w wysoki kucyk wypuszczając przednie pasemnka, które idealnie dopełniły to wszystko.
Wzięłam czarną torebkę na złotym łańcuszku i zeszłam na parter. Czekała tam na mnie Rebekah z Hope, która gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się.
Ta mała była urocza.
- Nic tu się nie zmieniło.- stwierdziła z delikatnym uśmiechem, bo w sumie była tu pierwszy raz od bardzo dawna.
- Chyba nie miałam czasu na jakiekolwiek zmiany.- odpowiedziałam. Ostatnimi czasy mało jestem u siebie w domu. Co trochę nie docenia potencjału tego domu bo jest idealny w każdym możliwym detalu.
- Gdzie Titi?- zapytała gdy wychodziliśmy.
- Jest dzisiaj z Kolem. Stwierdził, że potrzebna mu integracja z naturą i pojechał z nią gdzieś w jakieś lasy.
Na bieżąco przysyła mi zdjęcia jak się świetnie bawią. A no i jest z nim jeszcze Davina.
- To wszystko wyjaśnia.- zaśmiała się.
Zakupy i spacer zajęły nam kilka dobrych godzin.
Kierowałam się właśnie do głównego salonu, a już w korytarzu usłyszałam swoje imię.
- Bardzo się ucieszę jeśli weźmiesz ze sobą Kate.- usłyszałam, a po głosie stwierdziłam, że to Lucien.
- A ja bardzo się ucieszę jeśli przestaniesz o niej mówić i co najważniejsze myśleć.- odpowiedział Klaus dość ostrym głosem.
- Nie bądź taki zazdrosny.- powiedział rozbawiony.
- Przecież sam ci jej nie zabiorę.
Chyba, że masz wątpliwości i boisz się, że ją oczaruję.- mówił cały czas z rozbawieniem.
- Zresztą z tego co mi wiadomo nie jesteście już razem, więc nie muszę się ograniczać.
W końcu weszłam do pomieszczenia, a ich spojrzenia przeniosły się na mnie.
- Katie jak miło cię widzieć.- powiedział, podszedł do mnie i ucałował moją dłoń. Co ja skwitowałam dziwnym spojrzeniem. Kątem oka zauważyłam irytację Klausa.
- Jak zwykle olśniewająca.- powiedział skanując mój wygląd.
CZYTASZ
Back To Pain. •Klaus Mikaelson
FanfictionKate Quinn, 801-heretyczka, z traumatyczną przeszłością co wywołało zmianę na zimną dziewczynę która ukrywa swoje emocje. Ma ona opinie wśród innych że nie jest zdolna "kochać" i nie zna znaczenia słowa miłość. Poznaje na swojej drodze rodzinę Mikae...
