KATIE
Byłam już prawie pod dużą posiadłością, która należy do braci Salvatore. Więc zaparkowałam w pobliżu ich domu i wampirzą prędkością poszłam tam gdzie wyczułam perfumy Kath, które swoją drogą są bardzo charakterystyczne.
- No słucham Kath?- odezwałam się, zaciekawiona co się stało.
- Brakowało mi Cię Katie.- powiedziała co zupełnie zbiło mnie z tropu.
Zrobiła coś, co mnie zdziwiło. Mianowicie przytuliła mnie, oczywiście zaraz potem też ją objęłam.
- Jasne, mi ciebie też stara ropucho.- powiedziałam nie do końca wierząc.- Twoje poczucie humoru dalej cię nie opuszcza.- mruknęła.
-Jak widać nie i chyba nie ma zamiaru. Co się stało, że pojawiłaś się tutaj skoro wiesz, że jest tu ze mną Klaus? - zapytałam.–Bo jakoś nie wierzę, że ja jestem tym powodem.
- Chyba wiesz o tym, że Stefan i Damon tu są?- zapytała, a dla mnie wszystko stało się jasne.
- No tak i?- chciałam ją zirytować.
-Są teraz z sobowtórem, a raczej aktualnie Stefan.- oznajmiała nie kryjąc swojego niezadowolenia.
- Czyli jeżeli dobrze rozumiem jesteś zazdrosna, że zastąpili Cię pseudo-kopią i chcesz nabradzażyć.- stwierdziłam.
- Dokładnie.- odpowiedziała ze swoim uśmiechem.
- A którego chcesz tym razem odzyskać?- zapytałam z uniesioną brwią. Idąc równo z nią leśną ścieżką.
- Oczywiście, że Stefana. – odparła.–Dobrze wiesz, że zawsze wolałam jego.
- Ale ty też powinnaś wiedzieć, że za tobą bardziej ciągnął Damon.- zauważyłam odrazu.
- Wiem i nie przeszkadzało mi to. Za to ty możesz się cieszyć, bo ciebie uwielbiali oboje. - stwierdziła, a ja przewróciłam oczami.
- Dobrze, że stwierdzasz "uwielbiali". Czas przeszły. –powiedziałam i w głębi duszy coś mnie zabolało.
– Myślę, że w twoim przypadku wszystko zaraz wróci do normy.
Pamiętaj jednak, że to ty ich zostawiałaś nie oni ciebie, więc będzie kierować nimi żal.– stwierdziła.– Obie wiemy jak to obejść, Katie.– powiedziała, a ja doskonale wiedziałam co ma na myśli i zaśmiałam się.– Znamy ich jak nikt inny. A szczególnie ja. – przyznałam.
– Nie zmarnuj tego. – mruknęła porozumiewawczo. A wtedy poważnie na mnie spojrzała.
- Co się stało, że prowadzisz się z Klausem?- zapytała, a ja byłam przygotowana na to pytanie.-Ja się z nim prowadzę?- zapytałam z uniesioną brwią.
- A co takiego robisz?- zapytała.
- Ja mu TYLKO pomagam.- odpowiedziałam odrazu.
- Kate Quinn którą znam nie pomaga nikomu bez znaczących korzyści.- zacytowała swój tekst.
Skubana miała rację nigdy nie pomagam nikomu, bez swojego interesu, a tym razem nawet sama zaproponowałam pomoc.
Nie mam czym się wybronić.
— Czyli mam rację. A może w końcu moja przyjaciółka z zimnym sercem się zakochała!?
- zaczęła się nakręcać.– Kto by pomyślał, że to akurat będzie on. Z tego akurat nie jestem zadowolona bo chce mnie zabić ale gratuluję mu, że zdobył twoje serce.- Cieszyła się i była podekscytowana jak małe dziecko.- Chyba się za bardzo przeliczyłaś.- oznajmiłam z grymasem. – Nie martw się, nie jestem zakochana, a gdybym była to jest to tragedia, a nie szczęście. Miłość zazwyczaj to ból.- zauważyłam odrazu, a ta przewróciła oczami.
![](https://img.wattpad.com/cover/322696966-288-k83871.jpg)
CZYTASZ
Back To Pain. •Klaus Mikaelson
FanfictionKate Quinn, 801-heretyczka, z traumatyczną przeszłością co wywołało zmianę na zimną dziewczynę która ukrywa swoje emocje. Ma ona opinie wśród innych że nie jest zdolna "kochać" i nie zna znaczenia słowa miłość. Poznaje na swojej drodze rodzinę Mikae...