KATIE
Właśnie siedzę obok Rebekah'i w pokoju w którym byli wcześniej.
Po rozmowie z Daviną na chwilę się uspokoiła i była bardziej "rozmowna".
Choć jej dolegliwości są coraz poważniejsze ,a wstrząsy bardziej intensywniejsze. To jak na razie nie znaleźliśmy żadnego sensownego sposobu na zakończenie tego wszystkiego. Oczywiście tak żeby oszczędzić jej życie.Szczerze mówiąc polubiłam tą młodą, fakt że nie jest najmilsza. Ale to zapewne dlatego że nie wie komu może ufać, kto jest jej przyjacielem, a kto wrogiem. Jest zagubiona a ma do podejmowania coraz więcej trudnych decyzji.
Naprawdę teraz nie ma łatwo.
Widzę w niej młodszą siebie i obawiam się, że ona też musi umrzeć. I zrobię wszystko żeby to się nie stało.Do pomieszczenia wbiegła Sophie która była wystraszona. I to bardzo.
- Trzeba coś z tym zrobić!
Nie możecie siedzieć tu z założonymi rękoma, skoro źródło tego wszystkiego znajduje się w waszym domu!- wrzasnęła.- Co sugerujesz Sophie?- spytał opanowanie Elijah.
- Trzeba dokończyć rytuał!
Zanim wasza ignorancja zniszczy całe miasto.- syknęła głównie w stronę Klausa i Elijah'y. A w międzyczasie do pokoju wszedł Kol z miską popcornu zajmując jeden z wolnych foteli.
Patrzyłam na niego a po chwili takiak oczekiwałam podszedł częstując mnie popcornem. Sophie jeszcze coś tam paplała ale ja zajadając się popcornem czekałam aż skończy.- Sugerujesz, że mamy zmusić dziewczynę do śmierci dla walniętych przodków i wiedźm z obsesją, że wszystko inne oprócz nich jest złe?- zapytałam a ta spojrzała na mnie ostrym wzrokiem. Zapewne zdziwiona, że tu jestem. No ale cóż. Powróciłam.
–No bo taka jest prawda, jeśli rytuał się zakończy przodkowie dostaną tą moc i mogą z nią robić co im się żywnie podoba.- mówiłam, a wszyscy mnie słuchali dlatego kontynuowałam.- Ale masz rację nie można też pozwolić aby to zniszczyło cały nowy Orlean.- podsumowałam to, zakańczając swój nic nie znaczący wywód.- Przodkowie wskrzeszą poświęcone dziewczyny.
Będzie takiak wcześniej, a ja wreszcie odzyskam swoją siostrzenicę.- powiedziała a ja spojrzałam na nią jak na idiotkę.- I ty w to wierzysz? Wierzysz, że jeśli zostaną wskrzeszone będą takie jak wcześniej? Że obejdzie się bez prania mózgu przez przodków? Jesteś idiotką jeśli w to wierzysz. - Sophie trochę się uspokoiła i zajęła jedno z wolnych miejsc. Rozmowa zeszła trochę na inne tory, a ja już po kilku minutach przestałam brać w niej udział. Odpływając gdzieś daleko myślami. Co jakiś czas tylko z natłoku myśli wywołały mnie jakieś głupie komentarze i odzywki Kol'a w moją stronę. Ignorowałam to, czasami tylko na grubsze teksty reagowałam przewróceniem oczami.
Co mnie zdziwiło to fakt że Klausa chyba te wszystkie odzywki dużo bardziej denerwowały. A gdy Kol to zauważył zaczynał docinać mu, że znowu jest zazdrosny. I coś na pewno było też, że to nie on teraz jest na wygranej pozycji. Nie mam zielonego pojęcia co to miało znaczyć ale nie podobało mi się to.
Czym ja niby jestem, że któryś z nich jest na wygranej pozycji?Zupełnie nikt oprócz mnie nie zwracał uwagi na docinki Kola w stronę hybrydy. Trochę mi się to nie podobało dlatego wstałam z swojego miejsca, myślę że mój ruch nie jest dokońca przemyślany i pewnie będę tego później żałować. Ale trudno.
Wstałam ze swojego miejsca i podeszłam do hybrydy. Usiadłam mu na kolana bokiem i sięgnąłam za niego za bar i wzięłam pierwszy lepszy alkohol napijając się.
- Przestanie ci dogryzać.- szepnęłam do ucha Klausa, a ten się uśmiechnął. Usiadłam na miejscu obok.
Niestety ale tym ruchem nie ucieszyłam tylko Kol'a, a reszta osób patrzyła się na nas ze zdziwieniem.
Na szczęście nie trwało to zbyt długo bo nastąpiły kolejne wstrząsy.
CZYTASZ
Back To Pain. •Klaus Mikaelson
FanfictionKate Quinn, 801-heretyczka, z traumatyczną przeszłością co wywołało zmianę na zimną dziewczynę która ukrywa swoje emocje. Ma ona opinie wśród innych że nie jest zdolna "kochać" i nie zna znaczenia słowa miłość. Poznaje na swojej drodze rodzinę Mikae...