KLAUS
Byłem wściekły na Luciena.
I może po części na Katie również. Chodź z tego co zrozumiałem Katie nie wiedziała, że on to on.
Ale cała złość w stosunku do niej wyparowała, gdy tylko spojrzeliśmy na siebie. W jej oczach nie wiedziałem już pustki. Było tam widać głównie ból. Tak jakby nagle runęła maska obojętności. W jej oczach dostrzegłem łzy, a wtedy ta zniknęła.
Nie myślałem racjonalnie.
Przestałem dbać o to czy szanuję jej decyzję. Chciałem przy niej być.
Również w wampirzym tempie wyszedłem przed lokal. Była tam.
Stała za budynkiem oparta o ścianę. Łzy wypływały z jej oczu, a ona zasłaniała buzię tak jakby chciała być cicho.
Ten widok bardzo mnie zabolał,
lecz to był dopiero początek tej nocy.
Najgorsze jest to, że nie wiedziałem jak jej pomóc. Nie wiedziałem co się stało. Dlaczego tak nagle się odcięła. Co ją tak zraniło.
A świadomość, że może to być przezemnie niszczyła mnie.
W pewnym momencie jej oczy skierowały się na mnie. I znowu zniknęła.
Nie mogłem jej teraz zostawić. Dlatego zdecydowałem się iść do niej. Nawet jeśli teraz da sobie pomóc, a potem mnie znienawidzi. Zniosę to.
***
KATIE
Wzięłam zimny prysznic żeby okrzesać emocje i się uspokoić. A jeszcze wcześniej wzięłam jedną tabletkę, którą zostawił mi Adien i drugą swoją. Mając nadzieję, że to uśmierzy ból chociaż na chwilę. Zmyłam resztki rozmazanego makijażu i ubrałam luźny t-shirt.
Spojrzałam w lustro i nadal nie wyglądałam dobrze.
Miałam przekriwone oczy zapewne od płaczu. I ciemne wory pod oczami.
Oczy też nie były takie same. Nawet ze sztucznym uśmiechem nie wyglądałam tak samo.
Wyszłam z łazienki ale zamarłam w drzwiach.
W pokoju stał Klaus.
I teraz intensywnie mi się przyglądał. Nie musiałam się rozglądać żeby wiedzieć co tu zobaczył.
Z sufitu nadal zwisały te przeklęte łańcuchy. Których nie udało mi się zdjąć.
Nie wykluczone, że są pod wpływem zaklęcie. Dlatego nie da się ich ruszyć.
Nadal nie spałam w tym pokoju. Korzystałam tylko tutaj z łazienki bo to tu mam wszystko.
- Co ty tu robisz?- mój głos brzmiał niepewnie. Za co w duchu się przeklnęłam.
- Nie zostawię cię samej...- przymknęłam powieki i mu przerwałam.
- Wyjdź stąd. Proszę idź.- powiedziałam wręcz błagalnie. Nie byłam w stanie teraz udawać. Byłam w złym stanie.
- Katie nie rób tego sobie znowu.- Powiedział spokojnie, ale ja nawet na niego nie patrzyłam.- Spójrz na mnie.- powiedział ale ja tego nie zrobiłam.
Słyszałam, że zaczął do mnie podchodzić. A ja odruchowo się cofnęłam wpadając w drzwi. Nie wiem dlaczego. Nie panowałam nad tym. Nie bałam się Klausa. Więc dlaczego się cofnęłam?
Ten nagle zastygł w miejscu. I czułam na sobie wyczekujące spojrzenie.
- Nie mogę...- zaczęłam i spojrzałam na niego. A z moich oczu wypłynęła łza. Zamilkłam na chwilę mając zupełny mętlik w głowie.
- Nie mogę udawać, że cię nie potrzebuję...- powiedziałam cichym i słabym głosem. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Też nie wiem dlaczego to zrobiłam. Ale wiem, że tego właśnie potrzebowałam.
On też odrazu mnie objął mnie szczelniej.
- Nie mogę już udawać, że to się nie stało...- mówiłam tak chaotycznie, że nie wiem czy ktokolwiek oprócz mnie zrozumiałby sens tych słów. Ale ja rozumiałam, bo właśnie w tym momencie wszystko co tak usilnie ukrywałam przed samą sobą, znalazło wyjście. Żeby doszczętnie mnie zniszczyć.
CZYTASZ
Back To Pain. •Klaus Mikaelson
FanfictionKate Quinn, 801-heretyczka, z traumatyczną przeszłością co wywołało zmianę na zimną dziewczynę która ukrywa swoje emocje. Ma ona opinie wśród innych że nie jest zdolna "kochać" i nie zna znaczenia słowa miłość. Poznaje na swojej drodze rodzinę Mikae...
