KATIE
Wróciłam do domu, byłam strasznie spragniona i zmęczona, więc postanowiłam wziąć ciepły prysznic.
Przebrałam się w to
Dodałam do tego zwykłe białe szpilki, wspomniałam już że nie lubię niskich butów?
Jeśli nie, to tak właśnie jest.
Wykonałam lekki makijaż uprzednio dokładnie zmywając poprzedni .
Podkreśliłam rzęsy dodałam błyszczący cień w kącik oka i delikatną kreskę eyelinerem, na usta nałożyłam bordową pomadkę.
Włosy spiełam z tyłu w kitka wypuszczając dwa przednie pasemka.
Oczywiście przed zrobieniem kitka podkręciłam je na lokówce.Zaraz po ogarnięciu się poszłam wyjąć z lodówki dwa woreczki z krwią i przelałam je do kieliszka.
Usiadłam na kanapie pijąc i przeglądając telefon, zastanawiałam się też czy nie napisać do Kath ale zrezygnowałam z tego pomysłu. Nie chciałam się jej narzucać.
Ostatni raz widziałam się z Kath dzień przed wyjazdem do Nowego Orleanu czyli stosunkowo niedawno.Po wypiciu posprzątałam brudny kieliszek i ogarnęłam trochę w domu. Nienawidzę sprzątać ale w końcu mam mieć gości więc trochę trzeba.
Zajęło mi to 20minut a Mikaelsonowie powinni być o 21⁰⁰ dlatego zostało mi 40 minut do ich planowego przyjścia.
Tak, więc wzięłam słuchawki połączyłam je z telefonem i puściłam sobie swoją playlistę, nie jestem typem osoby która lubi jakieś wesołe piosenki. Dlatego moja playlista składa się z smutnych piosenek lub jak kto woli depresyjnych.
Wzięłam ze sobą torebkę z kluczami do domu i pudełkiem od słuchawek. Schowałam do niej telefon.
I wyszłam razem z Titi na spacer.20 minut później wróciłam już do domu, i zaczęłam przygotowywać się mentalnie na ich przyjście.
__________________________
Kilka minut przed 21 usłyszałam pukanie do drzwi, więc w wampirzym tempie je otworzyłam. Stała tam czwórka Mikaelsonów.
- Wejdźcie.- powiedziałam siląc się na uśmiech.
Po tym jak weszli zaprosiłam ich do salonu i zaproponowałam coś do picia, a Klaus przedstawił mi resztę rodzeństwa.- Tak, więc co łączyło cię z naszymi rodzicami panno Quinn?- zapytał nad wyraz spokojnie Elijah.
- W 1919 spotkałam waszych rodziców we Francji, chcieli abym im pomogła. Ale początkowo nie mówili w czym. Po jakimś czasie Mikael przyznał się, że chce abym pomogła im was zabić, a przede wszystkim ciebie Klaus.- spojrzałam na niego.
- Nie chciałam żeby zabili swoje dzieci tylko dlatego że, sami stworzyli z nich wampiry.A to był ich jedyny argument. Gdy Ester dowiedziała się, że nie pomogę im wściekła się i próbowała mnie zabić.
Nie udało jej się, za to mi tak. Może dlatego wystraszyła się gdy mnie zobaczyła, bo wie, że silniejsza.- zakończyłam swój monolog, obserwując jak każdy skupia się na sensie moich słów.-To było wtedy kiedy ojciec deptał nam po piętach, a potem nagle przestał. Nie wiedziałem, że była z nim nasza matka.-powiedział Klaus.
- Jak to możliwe ślicznotko, że jesteś wampirem ale masz dostęp do ogromnej mocy?- zapytał uważnie na mnie patrząc.
- Kol naprawdę? Ty irytujący pasożycie czy ty nie potrafisz zadać poważnego pytania? Bez żadnych podtekstów. Może Katie nie życzy sobie żebyś tak ją nazywał.- powiedziała ostro blondynka.
- Rebekah ma rację Kol. To jest poważna rozmowa i powinieneś zachować kulturę stosowną do wieku. A ty Rebekah'o nie powinnaś reagować tak emocjonalnie.- podsumował Elijah.
Jestem naprawdę zaskoczona ile spokoju ma w sobie Elijah, ja potrafię się zdenerwować gdy nie wyjdzie mi kreska na oku, a on jest tak spokojny w każdej sytuacji. Wow.
- Ha, śmieszne. Gdybym zachowywał kulturę stosowną do wieku to byłbym nudny jak ty.- wskazał na Elijah'e, a ja prawie przypadkowo się zaśmiałam..- A z kolei ty Rebekah, jakoś nie masz problemu do Nik'a jak tak nazywa innych. A to tylko dlatego, że boisz się że nasz psychopatyczny braciszek zamknie Cię w trumnie za jedno złe słowo, czyż nie?- zapytał wrednie celując w nią palcem.
W takich momentach cieszę się, że mieszkam sama.
- Wystarczy Kol, bo za chwilę ty zaczniesz się bać.-
Odpowiedział mu Klaus, który również skierował na niego zabójczy wzrok.To się nazywa rozpętać huragan z jednej burzowej chmurki...
-Nie chcę wam przeszkadzać, ale nie musicie się już o to kłócić.- zaczęłam zwracając na siebie uwagę.- Jeśli to taki problem to nazywajcie mnie jak chcecie, naprawdę już mi to obojętnie. Odpowiadając na pytanie Kola można powiedzieć, że jestem wyjątkowym heretykiem, lub hybrydą Wiedźmy i wampira. Ciężko stwierdzić. Z tego co mi wiadomo jestem jedyna w swoim rodzaju. Ponieważ podczas przemiany źródło mojej wewnętrznej mocy powinno wygasnąć , a ponieważ tak się nie stało, jestem czymś innym niż przeciętny heretyk. Ponieważ ja w przeciwieństwie do nich mam swoje własne źródło mocy. Jakieś pytania?
Nikt się nie odezwał.
__________________________
Dochodziła już północ, a ja przez te kilka godzin zdążyłam złapać fajny kontakt z Mikaelsonami, a szczególnie z Rebekah'ą , rozmawialiśmy na różne tematy a teraz o klątwie Klausa.
- Tak, więc moja matka rzuciła na mnie klątwę za namową Mikeala, a mi do dziś nie udało się jej złamać.- podsumował.
-To prawda, Klaus ma obsesję na punkcie złamania tej klątwy...-
Stwierdził rozbawiony Kol, nagle chwilowo zamiklł po tym gdy Klaus posłał mu lodowate spojrzenie.
-Już się zamykam.Nie myśląc wiele powiedziałam coś czego mogę potem żałować.
Na pewno będę.
- Mogę spróbować pomóc ci zdjąć tą klątwę.- zaproponowałam zwyczajnie.
- Naprawdę?- zapytał wlepiając we mnie spojrzenie.
- Tak, pomogę ci.- powiedziałam.
__________________________
CZYTASZ
Back To Pain. •Klaus Mikaelson
FanficKate Quinn, 801-heretyczka, z traumatyczną przeszłością co wywołało zmianę na zimną dziewczynę która ukrywa swoje emocje. Ma ona opinie wśród innych że nie jest zdolna "kochać" i nie zna znaczenia słowa miłość. Poznaje na swojej drodze rodzinę Mikae...