Pomogę ci...•5•

1.1K 35 1
                                    

KATIE

Wróciłam do domu, byłam strasznie spragniona i zmęczona, więc postanowiłam wziąć ciepły prysznic.
Przebrałam się w to

Dodałam do tego zwykłe białe szpilki, wspomniałam już że nie lubię niskich butów? Jeśli nie, to tak właśnie jest

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Dodałam do tego zwykłe białe szpilki, wspomniałam już że nie lubię niskich butów?
Jeśli nie, to tak właśnie jest.
Wykonałam lekki makijaż uprzednio dokładnie zmywając poprzedni .
Podkreśliłam rzęsy dodałam błyszczący cień w kącik oka i delikatną kreskę eyelinerem, na usta nałożyłam bordową pomadkę.
Włosy spiełam z tyłu w kitka wypuszczając dwa przednie pasemka.
Oczywiście przed zrobieniem kitka podkręciłam je na lokówce.

Zaraz po ogarnięciu się poszłam wyjąć z lodówki dwa woreczki z krwią i przelałam je do kieliszka.
Usiadłam na kanapie pijąc i przeglądając telefon, zastanawiałam się też czy nie napisać do Kath ale zrezygnowałam z tego pomysłu. Nie chciałam się jej narzucać.
Ostatni raz widziałam się z Kath dzień przed wyjazdem do Nowego Orleanu czyli stosunkowo niedawno.

Po wypiciu posprzątałam brudny kieliszek i ogarnęłam trochę w domu. Nienawidzę sprzątać ale w końcu mam mieć gości więc trochę trzeba.

Zajęło mi to 20minut a Mikaelsonowie powinni być o 21⁰⁰ dlatego zostało mi 40 minut do ich planowego przyjścia.

Tak, więc wzięłam słuchawki połączyłam je z telefonem i puściłam sobie swoją playlistę, nie jestem typem osoby która lubi jakieś wesołe piosenki. Dlatego moja playlista składa się z smutnych piosenek lub jak kto woli depresyjnych.

Wzięłam ze sobą torebkę z kluczami do domu i pudełkiem od słuchawek. Schowałam do niej telefon.
I wyszłam razem z Titi na spacer.

20 minut później wróciłam już do domu, i zaczęłam przygotowywać się mentalnie na ich przyjście.

__________________________

Kilka minut przed 21 usłyszałam pukanie do drzwi, więc w wampirzym tempie je otworzyłam. Stała tam czwórka Mikaelsonów.

- Wejdźcie.- powiedziałam siląc się na uśmiech.
Po tym jak weszli zaprosiłam ich do salonu i zaproponowałam coś do picia, a Klaus przedstawił mi resztę rodzeństwa.

- Tak, więc co łączyło cię z naszymi rodzicami panno Quinn?- zapytał nad wyraz spokojnie Elijah.

- W 1919 spotkałam waszych rodziców we Francji, chcieli abym im pomogła. Ale początkowo nie mówili w czym. Po jakimś czasie Mikael przyznał się, że chce abym pomogła im was zabić, a przede wszystkim ciebie Klaus.- spojrzałam na niego.
- Nie chciałam żeby zabili swoje dzieci tylko dlatego że, sami stworzyli z nich wampiry.A to był ich jedyny argument. Gdy Ester dowiedziała się, że nie pomogę im wściekła się i próbowała mnie zabić.
Nie udało jej się, za to mi tak. Może dlatego wystraszyła się gdy mnie zobaczyła, bo wie, że  silniejsza.- zakończyłam swój monolog, obserwując jak każdy skupia się na sensie moich słów.

-To było wtedy kiedy ojciec deptał nam po piętach, a potem nagle przestał. Nie wiedziałem, że była z nim nasza matka.-powiedział Klaus.

- Jak to możliwe ślicznotko, że jesteś wampirem ale masz dostęp do ogromnej mocy?- zapytał uważnie na mnie patrząc.

- Kol naprawdę? Ty irytujący pasożycie czy ty nie potrafisz zadać poważnego pytania? Bez żadnych podtekstów. Może Katie nie życzy sobie żebyś tak ją nazywał.- powiedziała ostro blondynka.

- Rebekah ma rację Kol. To jest poważna rozmowa i powinieneś zachować kulturę stosowną do wieku. A ty Rebekah'o nie powinnaś reagować tak emocjonalnie.- podsumował Elijah.

Jestem naprawdę zaskoczona ile spokoju ma w sobie Elijah, ja potrafię się zdenerwować gdy nie wyjdzie mi kreska na oku, a on jest tak spokojny w każdej sytuacji. Wow.

- Ha, śmieszne. Gdybym zachowywał kulturę stosowną do wieku to byłbym nudny jak ty.- wskazał na Elijah'e, a ja prawie przypadkowo się zaśmiałam..- A z kolei ty Rebekah, jakoś nie masz problemu do Nik'a jak tak nazywa innych. A to tylko dlatego, że boisz się że nasz psychopatyczny braciszek zamknie Cię w trumnie za jedno złe słowo, czyż nie?- zapytał wrednie celując w nią palcem.

W takich momentach cieszę się, że mieszkam sama.

- Wystarczy Kol, bo za chwilę ty zaczniesz się bać.-
Odpowiedział mu Klaus, który również skierował na niego zabójczy wzrok.

To się nazywa rozpętać huragan z jednej burzowej chmurki...

-Nie chcę wam przeszkadzać, ale nie musicie się już o to kłócić.- zaczęłam zwracając na siebie uwagę.- Jeśli to taki problem to nazywajcie mnie jak chcecie, naprawdę już mi to obojętnie. Odpowiadając na pytanie Kola można powiedzieć, że jestem wyjątkowym heretykiem, lub hybrydą Wiedźmy i wampira. Ciężko stwierdzić. Z tego co mi wiadomo jestem jedyna w swoim rodzaju. Ponieważ podczas przemiany źródło mojej wewnętrznej mocy powinno wygasnąć , a ponieważ tak się nie stało, jestem czymś innym niż przeciętny heretyk. Ponieważ ja w przeciwieństwie do nich mam swoje własne źródło mocy. Jakieś pytania?

Nikt się nie odezwał.

__________________________

Dochodziła już północ, a ja przez te kilka godzin zdążyłam złapać fajny kontakt z Mikaelsonami, a szczególnie z Rebekah'ą , rozmawialiśmy na różne tematy a teraz o klątwie Klausa.

- Tak, więc moja matka rzuciła na mnie klątwę za namową Mikeala, a mi do dziś nie udało się jej złamać.- podsumował.

-To prawda, Klaus ma obsesję na punkcie złamania tej klątwy...-
Stwierdził rozbawiony Kol, nagle chwilowo zamiklł po tym gdy Klaus posłał mu lodowate spojrzenie.
-Już się zamykam.

Nie myśląc wiele powiedziałam coś czego mogę potem żałować.

Na pewno będę.

- Mogę spróbować pomóc ci zdjąć tą klątwę.- zaproponowałam zwyczajnie.

- Naprawdę?- zapytał wlepiając we mnie spojrzenie.

- Tak, pomogę ci.- powiedziałam.

__________________________

 Back To Pain. •Klaus MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz