Kate Quinn, 801-heretyczka, z traumatyczną przeszłością co wywołało zmianę na zimną dziewczynę która ukrywa swoje emocje. Ma ona opinie wśród innych że nie jest zdolna "kochać" i nie zna znaczenia słowa miłość. Poznaje na swojej drodze rodzinę Mikae...
- A co to znaczy "szczególnie mnie"?- zapytałam zerkając na niego z uniesioną brwią.
- To, że jesteś aktualnie moją najlepszą sojuszniczką.- odpowiedział.
- Pewnie jedyną... -wymamrotowłam pod nosem. – Nie no, fajnie fajnie.- powiedziałam głośno.
- Wypraszam sobie kotku, nie jesteś jedyna i nigdy nie byłaś.- odpowiedział wrednie.
- Jaaa nic takiego nie powiedziałam Klausiu.- odpowiedziałam radośnie, a ten posłał mi swoje "straszne spojrzenie", a ja zaczęłam się śmiać.
- Nie przeginaj Katie.- chyba nie był zadowolony z tego jak go nazwałam.
- Ojejku jak groźnie. Już nie kotku?- zapytałam zadziornie.
- Nie nazywaj mnie tak i koniec. - powiedział stanowczo, a ja się zaśmiałam.
Szczerze ucieszyłam się, udało mi się znaleźć coś co go wkurzy i mogę wykorzystać to w odpowiednim momencie.
'~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Gdy dojechaliśmy do domu oboje siedzieliśmy w salonie. Klaus czytał książkę, domyślam się, że pewnie o tym jak być najlepszym mordercą czy ciekawe sposoby na zabicie. A ja uczyłam się nowych zaklęć. Tak wiem, że mam ponad 800 lat i powinnam znać wszystkie zaklęcia ale tak nie jest.
W pewnym momencie Klaus zamknął bardzo energicznie książkę, a ja podskoczyłam na swoim obecnym siedzeniu. I spojrzałam na niego z wyraźnym pytaniem o co mu chodzi.
-Mamy nowy etap planu kotku, a głównym aspektem jesteś ty... - powiedział dziwnie na mnie patrząc. A ja przewróciłam oczami.
-Zaczynam się bać Klaus. Ma to być coś normalnego.- miałam złe przeczucia.
- Mianowicie jutro pójdziesz się zapisać do tutejszego liceum...-w tym momencie znowu mu przerwałam.
- ŻE CO?- krzyknęłam. - Ja mam chodzić do szkoły, żartujesz sobie ze mnie? – zapytałam. – To się w ogóle ze sobą nie łączy, sam sobie tam idź jak chcesz. - wykończy mnie.
- Otóż ma wiele wspólnego skarbie, wbrew twojej opinii możesz się tam dużo dowiedzieć, niekoniecznie o nauce, ale o sobowtórze i ogólnie o mieście. - powiedział z tym swoim głupim uśmiechem. Zabiję go. Już samo patrzenie na niego mnie denerwuje.
- A co gdybym powiedziała, że żartowałam i wcale nie potrafię ci pomóc?- zapytałam, a go to chyba zirytowało. Oto chodziło. –Oczywiście pytam czysto hipotetycznie.- dodałam złośliwe.
- Odparł bym wtedy, że nie do końca masz wyjście, ponieważ mogę znowu zacząć znowu zapragnąć zemsty na Katherinie. Podkreślając, że sama przyznałaś się, że to jedna z niewielu osób na których ci zależy.- A to sukinsyn. Trzeba było nic mu nie mówić. Baa, trzeba było mieć wyjebane i nie rwać się do pomocy.
- Pierdolony cham.– oznajmiałam. – Świetnie, a i chciałam zauważyć panie wielki pierwotny, że jest czwarta rano, więc do szkoły nie idę jutro tylko dziś, ponieważ jutro jest sobota. A teraz nie odzywaj się do mnie. - oznajmiłam wrednie i uśmiechnełam się sztucznie.
Nie czekając na odpowiedź zniknęłam tępem wampira, do swojego tymczasowego pokoju abym mogła przyszykować się na jakże upragnione wyjście do grupy nastolatków, czyż to nie brzmi wspaniale?
Wzięłam sobie gorący prysznic, po umyciu się zdecydowałam że ubiorę się w to
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
To zupełnie nie mój styl. Starałam się znaleźć coś co ubrałaby nastolatka. I doszłam do wniosku, że zupełnie nie mam takich ubrań, ale starałam się. Możliwe, że to mało odpowiedni strój do ostatniej klasy liceum, ale przecież nie wyczaruję nowych ubrań odpowiednich do miejsca w których nie bywam.
Włosy rozczesałam i polokowałam, Jako makijaż postawiłam na -czarne kreski - korektor -rozświetlacz - błyszczyk na usta - pomalowane rzęsy
Podczas gdy się malowałam do pokoju przybłąkał mi się nikt inny niż Klaus.
- Widzę, że twoje pytanie pozostało tylko pytaniem. - powiedział radośnie.
- Niestety, na razie musi zostać tylko pytaniem.- odparłam smętnie, nie patrząc nawet na niego.
- Widzę, że przygotowania do nowej szkoły w pełnej parze.- znowu się odezwał.
- A ja z kolei widzę i słyszę, że nie masz nic ciekawego do powiedzenia. Więc jeżeli ci się nudzi to rób coś innego zamiast komentowania tego co robię, a teraz wyjdź.- powiedziałam.
- Kotku, pamiętaj, że jesteśmy w moim domu, a nie twoim i nie możesz mnie wyrzucić.- stwierdził urażony, a ja w duchu się zaśmiałam.
- To przestań marnować tlen na głupie spostrzeżenia i komentarze. Denerwujesz mnie.- ostrzegłam.
- Już się tak nie denerwuj, Złość piękności szkodzi kotku...- wzięłam głębszy wdech. I odłożyłam kosmetyk, żeby przypadkiem nie dźgnąć go.
- Tobie nic już nie zaszkodzi.- uśmiechnełam się wrednie. – I nie patrz się tak na mnie. Wkurwiłeś mnie i nie pozwalam ci. – powiedziałam poważnie a ten się zaśmiał.– Nie żartuje.
- Nie sądzisz, że to nie odpowiedni strój jak na grzeczną uczennicę?- zapytał uważnie nie przestając pożerać mnie wzrokiem.
Nie no naprawdę on sobie ze mnie drwi w momencie którym on mi każe iść do tej pieprzonego liceum dla jego cholernej korzyści i ma czelność komentować to jak się ubieram. Jednocześnie nie spuszczając ze mnie wzroku. Czy on jest wogóle normalny?
- Pozwól, że to ja będę decydować co ubrać. Moją rolą nie jest to jak ty stwierdziłeś być grzeczną uczennicą.- oznajmiłam starając się nad sobą panować.
- Dbam o dobrą realizację planu i dbam o ciebie. Byłaś może już kiedyś w liceum pełnym napalonych nastolatków?- zapytał zainteresowany.
- Nie, nie byłam ale jak widać ty bywasz tam często.- zauważyłam. – Patrzysz na mnie jakbyś miał na mnie ochotę, a nie kurwa dbał o realizację planu.– stwierdziłam.
– A kto powiedział, że nie mam.– no proszę jaki nagle bezpośredni, a zawsze się wypiera.
– No widzisz. Wkurwiaj mnie tak dalej to na pewno coś ugrasz.- powiedziałam zakładając kolczyki.
- Możesz zwrócić na siebie więcej uwagi niż byś chciała, kotku. Szczególnie męskiej.- zignorował mój komentarz, a ja na jego przewróciłam oczami.
- Nie martw się. Ja nie gustuję w licealistach. Ale dziś mam być jedną z nich, więc idealnie.- powiedziałam kończąc poprawiać włosy. - A tak po za tym znasz może takie coś jak kredyt zaufania? Bo jak na razie nie wygląda na to, abyś mnie nim obdarował, a przydałoby by się to.- zauważyłam, irytował mnie jego brak zaufania w moją stronę.
- Oj nie dąsaj się tak Katie, miłego dnia w liceum.- zbył mnie. Kultura najwyższej klasy.
I zniknął w wampirzym tempie, a ja nie czułam już jego obecności w domu czyli musiał wyjść z domu. Szkoda, że również w tej kwestii nie należę do grona wtajemniczonych w plany Klausa.
No ale cóż.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Właśnie podjechałam pod liceum w Mystic Falls. Jest dopiero 7.35 a pod szkołą już jest pełno samochodów i ludzi, moim pierwszym zadaniem na dziś jest zapisanie się do którejś z klas.
Jeszcze jestem w stanie się spierdolić z tego miasta jak najdalej.
.....
Zachęcam do przeczytania kolejnych rozdziałów i zostawiania komentarzy i gwiazdek 🖤