KATIE
Klaus uważnie mi się przyglądał, a ja sama zaczęłam się zastanawiać czy chce poznać jego odpowiedź, wytłumaczenie.
Czy tego w ogóle potrzebuję.- Nie musisz się tłumaczyć. To już nie ma sensu.- powiedziałam po chwili.
- Dlaczego cały czas powtarzasz, że to nie ma sensu? Że to nie miało sensu. Zarzucasz mi, że to mi nie zależało.- powiedział ostro.- Ale to ty odemnie uciekłaś. To ty ze mną zerwałaś. I to ty się wyprowadziłaś. Nie starałaś się zrobić czegokolwiek, żebyśmy nadal byli razem. To ty skazałaś to wszystko na straty.- mówił a ja zdziwiona mu się przyglądałam. Słucham?- Przyznaj, że tego nie chciałaś. Widziałem, że żałujesz. Żałowałaś, że ze mną byłaś, że niby mnie kochasz. Chodź nigdy nie byłaś w stanie mi tego powiedzieć.
- uważnie mi się przyglądał jakby wyczekiwał mojej reakcji.- Naprawdę teraz chodzi ci o to, że nie mówiłam ci codziennie że cię kocham? Że nie walczyłam, mimo, że to był koniec?- zapytałam a głos mi się załamał.- Klaus ja zmieniłam dla ciebie całe moje życie. Zmieniłam swoje poglądy i nawyki.
Starałam się być wystarczająca i nie irytująca. To chyba wystarczająco świadczy o tym że cię kocham. Ale musisz być świadomy, że nawet jak bardzo bym się nie starała nie będę idealna jak te wszystkie inne. Nie byłam tą, którą wtedy potrzebowałeś.- oznajmiłam czując nie przyjemne ukłucie w sercu.
Którego nigdy nie powinno tam być.- Nigdy nie chciałem żebyś się zmieniła. Zakochałem się w tobie, a nie w żadnej innej.
Potrzebowałem ciebie. Dlaczego myślałaś, że musisz się dla mnie zmieniać?- zapytał.Zastanowiłam się chwilę.
A odpowiedź która mi się nasunęła przeraziła mnie.- Nie byłam w stanie uwierzyć, że możesz mnie kochać.- poczułam łzy w oczach i wbiłam wzrok w podłogę.- Bo jak ktoś to miał zrobić skoro nawet ja nienawidzę siebie tak bardzo, że nie mogę spojrzeć w lustro. Nienawidzę myśli które mam w głowie. I teraz pytanie jak ktoś może kochać kogoś takiego?-spojrzałam na niego i w jego oczach widziałam to samo przerażenie co tamtego wieczoru. Przegraliśmy to co myśleliśmy, że jesteśmy w stanie wygrać.
*Trzy miesiące wcześniej.*
Po kłótni z Klausem postanowiłam wyjść, wróciłam na chwilę do mojego domu.
Chodziło o to, że od kilku dni wychodziłam w nocy. Po prostu musiałam pobyć sama. Czara gorczy przelała się wtedy kiedy wczoraj w nocy gdy wyszłam w mieście jeden z wampirów Marcela rzucił się na mnie. A ja się nie broniłam. Tamtego wieczoru wyszedł za mną Klaus. I to on zabił tego wampira zanim on zdążył mnie. Właśnie o to się pokłóciliśmy. Ja byłam zła o to, że mi nie ufa i śledzi. A on był wściekły o to że mogło mi się coś stać. No i nie rozumiał co kierowało mną wtedy kiedy przestałam się bronić. Nie rozumiał, ja natomiast tak. Znowu przestałam sobie radzić. I byłam zwyczajnie zmęczona walką o samą siebie. Bo ja już dawno przegrałam.Siedziałam zapłakana w swojej sypialni, a w ręce trzymałam sztylet. Który niedawno sama zrobiłam.
Sztylet który pozwoliłby mi odejść raz na zawsze. Blokujący wszystko. Nawet opcję wskrzeszenia mnie.
Zniknełabym raz na zawsze.
Rany które zadawał sztylet nie goiły się szybko. Wręcz przeciwnie. Coś mnie hamowało, może świadomość że moim odejściem mogę kogoś zranić. Że jedyne co po sobie zostawię to nie wyjaśnione sprawy i wyrzuty sumienia, że nikt nic nie zauważył. Każdy szukał by winnego. A winna byłam tu tylko ja.Nie do końca pamiętam jak to się stało, ale chyba w chwilowym przypływie racjonalnego myślenia napisałam wiadomość do Klausa. Dwa głupie słowa
"Potrzebuję cię". Wystarczyły żeby ten zaczął mnie szukać. Nie wiem po jakim czasie ale zjawił się w moim pokoju. Chodź gdy stanął w progu drzwi zamarł. Przeraził się tym co zobaczył. Połączył fakty i wiedział co chciałam zrobić.
Spojrzał też na moje ręce na których były liczne rany.
Podszedł do mnie i zabrał mi sztylet. Który chwilę później upadł na ziemię.
CZYTASZ
Back To Pain. •Klaus Mikaelson
FanfictionKate Quinn, 801-heretyczka, z traumatyczną przeszłością co wywołało zmianę na zimną dziewczynę która ukrywa swoje emocje. Ma ona opinie wśród innych że nie jest zdolna "kochać" i nie zna znaczenia słowa miłość. Poznaje na swojej drodze rodzinę Mikae...