Wybuchowa część balu.•3•

1.5K 50 0
                                    

KATIE

Podczas mojego tańca z Marcelem, czułam się obserwowana ale też miałam przeczucie, że coś się stanie. Może to ta pozostałość po byciu wiedźmą, teoretycznie dalej nią jestem ale w mniejszym stopniu, mam nadzieję, że to tylko moja paranoja i nie stanie się nic takiego.

Nadzieja matką głupich.

W pewnym momencie Marcel został zawołany przez swoich przydupasów.
Ale szczerze cieszyłam się z tego.
Nie, że taniec był jakiś zły czy coś ale tak po prostu nie mogłam się doczekać końca. Marcel przeprosił i podziękował za taniec i odszedł w głąb sali. Domyślałam się, że ta cała sprawa to może być spisek ale trudno nie muszę mówić wszystkiego każdemu.

Zmierzałam w kierunku końca sali gdzie mogłabym sobie spokojnie stanąć, ale nie było mi to dane dlatego, że ktoś kto był za mną zawołał moje imię, czułam że to pierwotny

- Tak?- zapytałam pewnie.

- Może zechciałabyś ze mną zatańczyć kotku?- zapytał jakby nigdy nic.

Kotku? Dziwne że tak mnie nazwał ale nie będę w to wnikać są dwie opcje.
- albo lubi takie ksywki i nazwa tak każdą w jakieś kotki, wilki, żaby czy kto wie jak jeszcze. Pewnie pojawia się tam jeszcze "kochanie".

-lub opcja dwa nagle zapomniał jak się nazywam i chciał z tego wybrnąć. Choć moje imię mówił kilka sekund wcześniej.

Jest to pierwotna hybryda więc raczej jako to wielki Klaus Mikaelson bardziej prawdopodobna jest opcja numer 1 chyba, że po tysiącu latach ma się problemy z pamięcią jeśli tak to muszę zacząć brać jakieś witaminy czy coś bo mnie też może to dotknąć.

- Czemu nie.- Odpowiedziałam bez dłuższego zamysłu.

Mikaelson wziął mnie na parkiet i zaczęliśmy tańczyć.

- Jak się bawisz kotku?- zapytał patrząc mi prosto w oczy, co szczerze mnie onieśmielało. Ale nie dałam tego po sobie poznać. Gdy Klaus poruszył ręką na mojej talii, przeszedł mnie dziwnie przyjemny dreszcz.
Co raczej nie zdarzało się często.

Nie no serio zaczynam się zastanawiać która opcja jest bardziej prawdopodobna.
Czy ja wyglądam jak kot?

- Zapomniałeś jak się nazywam czy po prostu nie lubisz mojego imienia, Klaus?- ostatnie słowo podkreśliłam, żeby był świadomy, że ja jego pamiętam.

- Żadne z powyższych, twoje imię jest piękne, ale poprostu lubię Cię tak nazywać.- odpowiedział z uśmieszkiem.

Zapewne jak każdą.

- Rozumiem, powiedzmy, że ci wierzę. Odpowiadając na twoje pytanie, bawię się w porządku.
- odpowiedziałam nienagannie.
– Choć odzwyczaiłam się od takich bali.

-To dobrze, bo wyglądasz olśniewająco.- szepnął mi do ucha.- I podejrzewam, że to nie tylko moje zdanie.- Wskazał na tłum.– Takie przyjęcia nie zdążają się już często, ale widać że masz wprawę.– powiedział okręcając mnie.

- Dziękuję, ty też prezentujesz się dobrze.- przyznałam, ale była to prawda wyglądał bardzo przystojnie ale przecież mu tego nie powiem jeszcze ego mu urośnie.
A podejrzewam, że przy jego sławie jest już wystarczające.

- Nie jesteś tylko wampirem prawda?- zapytał po chwili wygodnej ciszy. Nadal patrząc mi w oczy, co ja również czyniłam.

-Prawda. - użyłam strasznie wymijającej odpowiedzi a nie lubię takich, ale no. Co on się tak moim życiem interesuje może kiedyś się dowie, jak będzie tak potrzeba oczywiście.
Może napewno...

 Back To Pain. •Klaus MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz