KATIE
Byłam właśnie sama z Klausem w posiadłości, ja w sumie zaraz znowu muszę z niej wyjść. Pod pretekstem, że muszę załatwić ważną sprawą bo w sumie taka jest. Ponieważ dostałam wiadomość od Rebekah'i.
Utwierdzającą mnie w przekonaniu, że Genevieve nie będzie pozytywną postacią w naszej historii.
Rebekah poprosiła mnie żebym przyszła do naszej kawiarni. W sensie, że z wszystkich osób tutaj tylko my najprawdopodobniej wiemy o jej istnieniu.
- Coś się stało?- spytał Klaus który nawet nie wiem kiedy wrócił do salonu.
- Nie. Nie, po prostu muszę wyjść.- powiedziałam chowając telefon, lekko się uśmiechnęłam w jego stronę. I podeszłam do lustra żeby delikatnie się poprawić.
- Teraz?- przytaknełam.- Gdzie?- znowu zadał pytanie, już nie był zadowolony. Ale to może skutek tego że oboje myśleliśmy że mamy wolne popołudnie i dom.
- Wrócę niedługo. Może później jakoś ci to wynagrodzę. Żegnam.- złożyłam szybki pocałunek na jego ustach i wyszłam. Ignorując jego pytania.
Jeśli ktoś myśli, że nas związek jest idealny. Każdy z nas godzi się na kompromis. Pozbyliśmy się swoich negatywnych cech i ta cała miłość zmieniła nasze charaktery i oboje jesteśmy mega milutcy dla siebie i świata. To jest w błędzie, takie sytuacje to może dzieją się w jakiś tanich komediach romantycznych. Oczywiście nastąpiły jakiejś zmiany ale bez przesady.
Gdy wyszłam z posiadłości spotkałam Kol'a, który stwierdził że idealnym pomysłem będzie przyczepienie się do mnie.
Genialnie.
- Kol nie sądzę żeby najlepszym pomysłem było żebyś szedł ze mną. To prywatna sprawa i nie możesz iść ze mną.- trudziłam się zmieniając już kilka razy trasę żeby nie dojść już na miejsce.
- W skrócie nie chce cię tu.
- Ależ ty bezpośrednia.- stwierdził. A ja odpowiedziałam na kolejną wiadomość czy udało mi się już go pozbyć. Spojrzałam na godzinę i naprawdę bawię się już w nim takie coś od ponad godziny.
- Kol daj mi już spokój jestem spóźniona już godzinę! Nie możesz iść ze mną!- początkowo nawet z bezsilności byłam gotowa go tam zabrać ale nie mogłam bo Rebekah się nie zgodziła.
Dostałam kolejną wiadomość.
Bekah'a:Napisz lub zadzwoń do Elijahy, że Kol się przybłąkał i nie chce dać się spokoju. I niech znajdzie mu jakieś zajęcie.
No błagam!
Ja:
Serio?
Bekah'a: Tak! Wypiłam już cztery kawy, które miały być dla ciebie i już zamówiłam kolejną!
Napisałam więc do Elijahy.
Co i tak wydawało mi się żałosne.
Trochę zastanawiałam się co dokładnie napisać ale zdecydowałam się na takie coś.
: Hej Elijah, mam mały problem muszę załatwić pewną sprawę a Kol nie chce dać mi spokoju. Jesteś może w stanie jakoś go odemnie odciągnąć? Proszę.
Boże jak to brzmi. Zabije ją kiedyś. Naprawdę zabije.
Chwilę później dostałam odpowiedź.
: Oczywiście.
Krótko zwięźle i na temat.
No nie powiem.
Chwilę później telefon Kola zaczął dzwonić, a ja lekko się uśmiechnęłam. W końcu no ile można.
CZYTASZ
Back To Pain. •Klaus Mikaelson
FanfictionKate Quinn, 801-heretyczka, z traumatyczną przeszłością co wywołało zmianę na zimną dziewczynę która ukrywa swoje emocje. Ma ona opinie wśród innych że nie jest zdolna "kochać" i nie zna znaczenia słowa miłość. Poznaje na swojej drodze rodzinę Mikae...
