Rozdział 3

828 97 24
                                    

Zasada numer trzy

Ludzie z długimi rączkami zostają ich pozbawieni


Jak Jeongguk znalazł się w tej sytuacji, chwytając torbę ledwo co poznanego mężczyzny w klubie, uciekając w kierunku wyjścia? 

Desperacja.

Kilka godzin wcześniej...

- To jest chyba kurwa żart - warknął.

Kobieta zacisnęła wargi w wąską linię, wzdychając. Wokół nich wirował chłodny wiatr, a w dodatku słońce nie zdążyło jeszcze wyjść zza chmur. Jeongguk nieprzyjemnie wzdrygnął się na kolejną falę powiewu, zanim ponownie spojrzał na swoją znajomą, która właściwie pracowała w urzędzie miasta. Nie widywali się zbyt często, ale jak już do tego dochodziło, to raczej nie było to przyjemne spotkanie.

Z Dojeong znali się jeszcze z jego poprzedniej pracy, kiedy w szkole średniej pracował w pobliskim sklepiku, który znajdował się po drodze do szkoły. Dziewczyna często odwiedzała  sklepik w przerwie obiadowej. Jeon miał wtedy może z czternaście lat. Czuł się speszony przy starczej o trzy lata koleżance. Teraz nie bał się już tego przyznać, ale jeszcze parę lat temu po cichu adorował dziewczynę, choć nigdy nie miał odwagi poprosić ją na randkę. Dziewczyna przestała chodzić do szkoły, zaczęła szkołę wyższą, a później zaczęła pracę. Spotkali się ponownie po paru latach, a wtedy już uczucia młodszego były inne. Może to miało trochę wspólnego z tym, że zatracił swoje dzieciństwo.

- Nie - westchnęła.- Przepraszam, Jeongguk-ssi. Też się tego nie spodziewałam.

Jeon zacisnął rękę na papierku, który przed chwilą dostał. Oficjalne pismo od urzędu w sprawie zaległych rachunków i zadłużeń. Był nieco zaskoczony, kiedy odczytywał liczby. Nie spodziewał się, że procent tak bardzo wzrósł. Nie dość tego, w ostatnim czasie jego dziadek zaczął chorować bardziej, więc więcej pieniędzy szło na leki. Nie mówiąc już nic o szefie Jeongguka, który w sumie wisiał mu pieniądze od sześciu miesięcy. 

- Ile mam dni? - zapytał młodszy.

- Do końca miesiąca.

- Ile?!- zawołał, nawet nie hamując się przed ponoszeniem głosu. Do wzdrygnęła się, ale nic nie powiedziała. Wiedziała, że nawet jeśli chłopak jest zły, to nie na nią. Pewnie był zaskoczony i przerażony. Nie dziwiła mu się. Nie każdy miał szczęście urodzić się w zdrowej, bogatej rodzinie.-  A-ale ja nie jestem w stanie wyczarować tych pieniędzy!

- Jeongguk-ssi, rozumiem cię - westchnęła.- Znam ciebie i twojego dziadka od lat, ale spełniam tylko swoją posługę. Jeśli nie uda wam się wyrównać zaległości w długach, zostanie ona ściągnięta z waszego mieszkania...

- Dojeong, nawet jeśli ściągną to z naszego mieszkania...- warknął, zaciskając zęby. Wziął głęboki wdech, próbując się uspokoić i przemówił ponownie.- To nie będzie za wiele! Nasze mieszkanie ma...cholera, z dwadzieścia metrów kwadratowych? Nie ma innej opcji?

- Z moich obliczeń wynika...że nawet wasze mieszkanie tego nie pokryje - mruknęła. -Prawdopodobnie... przyjdzie nakaz z sądu. O aresztowanie. 

- Mnie?!- zaśmiał się, wskazują na swoją klatkę piersiowa swoim palcem wskazującym.

- Według papierów to ty jesteś głową rodziny, z racji tego, że twój dziadek jest na emeryturze. Jest już w takim wieku, że nawet nie podejmie samodzielnie decyzji. Bez urazy, oczywiście - dodała szybko, patrząc jak mężczyzna zaczyna lekko drżeć.

Killing Spree | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz