Rozdział 18

699 98 14
                                    

Zasada numer osiemnaście

Dostrzegaj najmniejsze rzeczy


- Szach mat.

Jimin westchnął, patrząc z zdenerwowaniem na Yoongiego, który jedynie wzruszył ramionami. Mężczyzna wstał, zostawiając otępiałego Parka na miejscu. Był niemal przekonany, że już go miał. Jeszcze przez chwilę analizował wszystkie swoje ruchy, zanim jednym ruchem obalił wszystkie pozostałe figury na szachownicy, wrzucając je do pojemnika, który leżał na ziemi. 

- Myślałem już, że wygram - westchnął.

- Robisz bardzo przewidywalne ruchy - mruknął Min, sięgając po pistolet, który zostawił na stole kuchennym. Wsunął go szybko do pokrowca, który był przymocowany do pasa. 

- Potrzebuję jeszcze trochę treningu.

- Na razie musimy się zbierać. V pewnie na nas czeka.

Park patrzył na swojego przyjaciela, zauważając jak jego ramiona spinają się, kiedy narzuca na siebie czarną, skórzaną kurtkę. Sam po chwili zamyślenia zarzucił na siebie niemal identyczną. Szczerze nie przepadał za czernią, ale zdecydowanie łatwiej było poruszać się w takim kolorze w ciemnościach nocy niż w różu czy zieleni. Jedynym plusem było to, że zawsze mógł wybierać jak chce się ubrać. Często robił za przynętę, więc mógł wybierać jak najbardziej odsłaniające ubrania i nikt by się do niego nie przyczepił. 

Podczas gdy on często kręcił się wokół przestępców, Hoseok w jakiś sposób kreował chaos - od małych podpaleń, co było jego specjalnością, po spięcia elektryczności i awarie systemów. Yoongi monitorował wszystko, zdając relacje odnośnie lokalizacji potencjalnego celu bądź niebezpieczeństwa, a towarzyszący mu Namjoon dzięki swojemu szybkiemu i analitycznemu myśleniu był w stanie wydawać kolejne decyzje, choć zawsze musiały być one potwierdzone przez V, który odziedziczył imperium. DO najbliższego grona należało również Jin, który osobiście opatrywał innych, a poza tym bardzo dobrze posługiwał się bronią długiego kalibru. Czasami Sohyuna chodziła z nimi na misje z uwagi na swoją dobrą znajomość wielu języków i lata praktyki w boksie. 

Czemu warto o nich tu wspomnieć? Cóż, to oni mieli właśnie iść na kolację do Trelosa, gdzie nastąpiłoby podpisanie dokumentów. Prócz nich Kim osobiście wybrał również dziesięciu ludzi, którzy byli najbardziej uzdolnieni w sztukach walki. Nie podejrzewał jednak, żeby miało dość do ataku. Trelos miał za dużo do stracenia. Stracił wielu ludzi, głównie z powodu uzależnień i starć ulicznych z policją. Jego klan był coraz słabszy i potrzebował patronatu znacznie silniejszej grupy, którą była mafia Kima.

- Przyjechać po ciebie dzisiaj wieczorem? - zapytał Min, kiedy byli już przy drzwiach jego mieszkania.

On, Namjoon, Jimin, Hoseok, Yoongi i Jin mieszkali w tym samym apartamentowcu, na tym samym piętrze. Mieli tylko osobne pokoje, co dawało im trochę prywatności. park lubił to, że wszyscy mieli siebie dość blisko, choć i tak spędzali sporo czasu razem w pracy.

- Chciałbym - odparł szczerze, będąc lekko zawiedzonym.- Ale muszę podjechać po Jeongguka.

- Idzie dziś na tą kolację?

- Został osobiście zaproszony przez Choia. Wątpię, że ten będzie zadowolony, jeśli Guka tam nie będzie.

- Czemu się tak uwziął? - zapytał szczerze zaintrygowany Yoongi. Nie był za bardzo zainteresowany żadną dramą, skupiał się na pracy, ale zachowanie Trelosa było co najmniej dziwne. 

- Wiesz, że lubi wkurzać innych.

- Nie wiem co mu da wkurzanie Guka.

- Nie Guka będzie wkurzać - poprawił.

Killing Spree | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz