Rozdział 38

713 88 10
                                    


Zasada numer trzydzieści osiem

Zdobycie czyjegoś zaufania trwa, ale najważniejszy jest pierwszy krok


Jeon nie do końca pamiętał jak znalazł się na górze. Skupił się wyłącznie na tym, aby iść. Nie chodziło nawet o alkohol w jego żyłach. Jego głowa go wręcz zabijała. Nie miał pojęcia co się działo, ale z jakiegoś powodu poczuł łzy w oczach. Czuł się żałośnie. Chciał znaleźć się blisko Taehyunga, zanurzyć się w jego ramionach i pozostać tam jak najdłużej.

Zapomnieć, że zakochuje się w kimś, kto może nigdy go nie pokochać.

Guk o mało nie potknął się o ostatni stopień, zanim poczuł jak para silnych rąk łapie go w talii. Uderzył nieznajomego w pierś, burcząc coś pod nosem, zanim poczuł przyjemny, znajomy zapach. Zaciągnął się nim  po raz kolejny, zanim uniósł oczy, dostrzegając mężczyznę nad sobą.

V miał głęboko zmarszczone czoło, patrząc z niedowierzaniem i zmartwieniem w kierunku młodszego. Musiał przyznać, rozmowa z Bibi nieco się przeciągnęła, ale za każdą minutą sądził, że lekarz zaraz się tu pojawi. Na szczęście był w stanie dostrzec go koło baru z Parkiem, więc nie martwił się za bardzo. Kiedy jednak zniknął z pola jego widzenia, przerwał siedzącej koło niego mafiozce, wzywając do siebie paru ludzi.

Widział rozbawione spojrzenie kobiety, kiedy prosił o znalezienie młodszego. Wkurzyło go to, bo doskonale znał Bibi. Lubiła się drażnić dla własnej rozrywki, nie zważając w większości na uczucia innych, nawet jeśli były to jej osoby bliższe. Z tego co wiedział Kim była tylko jedna osoba, która w tej chwili miała jakiś wpływ na szefowa mafii, ale nie był nim on. 

Starszy dotknął policzka Jeongguka, który czknął cicho, uśmiechają się.

- Tae...- wymamrotał, chowając swoją twarz w jego piersi.

- Już miałem cię szukać osobiście - westchnął, przeklinając samego siebie. Mógł zrobić to sam szybciej, ale Bibi nie zamknęła się ani na chwilę, a on chciał zachować swoje maniery.- Jeonggukie, powiedz hyungowi coś się dzieje?- spytał, próbując rozmasować fałdki na czole młodszego.

- Głowa mnie trochę boli - wyszeptał.

- Jesteś zmęczony? Dużo piłeś?- spytał, nachylając się bliżej jego ucha, by lepiej go usłyszeć.

- To chyba te światła i muzyka.

- Możemy do pokoi, tu na górze. Powinny być jakieś wolne.

Jeongguk pokiwał głową, ale nie ruszył się. Kim zacisnął swoje wargi, patrząc wokół siebie. Byli tu nie tylko członkowie jego klanu, ale również tego należącego do Bibi...a Jeon dosłownie uwiesił się na nim i nie zamierzał się ruszać. Czuł w sobie przez chwilę jakąś wewnętrzną blokadę, aby zrobić cokolwiek, ale co miał niby zrobić? Stać z mniejszym na środku pokoju?

- Pieprzę to - warknął pod nosem.

Guk otworzył gwałtownie oczy, czując jak leci. Cóż, w pierwszej chwili tak sądził, bo nagle nie dotykał ziemi, a jego włosy rozeszły się na wszystkie strony. Wszystko to mimo tego, że nadal obejmował szyję starszego i wtulał nos w jego szyję.

Taehyung podrzucił młodszego delikatnie w swoich ramionach, aby upewnić się, że dobrze go trzyma, zanim zaczął iść przed siebie w kierunku dalszego korytarza. Widział zaskoczone spojrzenia swoich pracowników i innych gości, ale jego oczy w tamtej chwili były tylko i wyłącznie na Jeongguku, którego uśmiech czuł przy swojej skórze.

Poczuł jak jego policzki rumienią się, kiedy szedł wąskim korytarzem w lewo, a później delikatnie w górę, gdzie były pokoje towarzyskie. Jego palce świerzbiły, aby unieść koszulkę młodszego, żeby poczuć jego skórę pod swoimi palcami. Materiał, który miał na sobie był jak druga skóra. Czuł pod nią nie tylko jego mięśnie ale i ciepło ciała, przez które do jego głowy zaczynały napływać brudne myśli, które męczyły go nie od dzisiaj. 

Killing Spree | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz