Rozdział 19

790 84 37
                                    

Zasada numer dziewiętnaście 

Jeden łyk szampana to o jeden za dużo


Jeongguk nie miał za wielu ubrań, tym bardziej eleganckich. Nie miał iść w ogóle na to spotkanie w zamiarze Kima, więc nawet nie miał czasu, aby cokolwiek kupić. Z lekką niepewnością patrzył na wybrany przez siebie strój, nie będąc go pewnym. Jimin mówił, że ubierają się na czarno, więc to nic złego, jeśli przyjdzie tak ubrany, prawda?

Jeon przeklął siebie, patrząc na zegarek. Nie miał już za dużo czasu, a i tak nie miał nic lepszego do wyboru. Włosy spiął tak, aby nie wpadały mu do oczu. Pewnie będzie musiał je niedługo ściąć. Sięgnął po spinki, które miał jeszcze po swojej mamie, zagryzając wargę. Ostatni wpiął je we włosy, kiedy ukończył szkołę medyczną. Czy dzisiaj była na tyle ważna okazja, aby to robić? Guk nie sądził, ale chciał wyglądać chociaż trochę ładniej. 

Ostrożnie włożył ozdobę w swoje włosy, układając mały kok. Czuł się delikatniej i mniej męsko z nią, co wcale nie było złą rzeczą. Lubił wyglądać w ten sposób, choć rzadko co miał do tego okazję. Ostatni raz spojrzał na swój makijaż, zanim ostrożnie założył na siebie czarną koszulę. Miała małą dziurę na odcinku kręgu lędźwiowego, więc chłopak upewnił się, aby ubrać do nich spodnie z wysokim stanem. Zapiął swoje garniturowe spodnie, po czym zarzucił czarną marynarkę. należała ona do jego dziadka, przez co była troszkę za duża, ale chłopak jakoś sobie z nią poradził. Rękawy spiął spinkami, które kiedyś kupił tanio na targu, po czym upewniwszy się, że nie zniszczył ani kreacji na włosach ani na twarzy, chwycił telefon i ruszył w kierunku wyjścia.

- Dziadku, wychodzę - zawołał w kierunku staruszka, który siedział na kanapie. Wyglądał dziś znacznie lepiej, może dlatego, że niedawno zmieniono mu jego leki na ciśnienie i cukier. 

- Tak - machnął ręką, za bardzo zaintrygowany serialem w telewizji.

Jeon mimo takiej reakcji uśmiechnął się. Cieszył się, że mógł dać lepsze życie swojemu dziadkowi, chociaż teraz. 

Na stopy wsunął czarne mokasyny, które do tej pory leżały na dnie szafy. Wziął ostatni głęboki wdech, zanim otworzył drzwi, ruszając w kierunku windy. Ku jego zadowoleniu Jimin był już na dole, ubrany w olśniewającą, czerwoną kreację. Jego makijaż był bardzo odważny i Guk musiał przyznać, że mężczyzna wygląda olśniewająco. 

Razem dojechali do budynku, którego wcześniej Guk nie widział. Mieścił się on między wysokimi budynkami mieszkalnymi, gdzie żyli członkowie klanu. Był on dość niski, może dlatego ten go nie zauważył. Przed nim stało sporo czarnych samochodów, które pewnie miały zawieźć ich na miejsce docelowe.  Tak przynajmniej sądził Guk, bo zamiast ruszyć dalej w drogę, wjechali w uliczkę obok, szukając miejsca parkingowego. 

- Znasz już dział Medusa. To nasza klinika. Zespół Lewiatan, który odpowiada za działanie jest całkiem niedaleko, blisko gór. 

Jeongguk spojrzał za ręką Jimina, ale nie widział za dużo. Z oddali widział tył kliniki, który był zbudowany tak, by zlewał się ze skałą. Chłopak zaczął skanować skały, kiedy sapnął z zaskoczeniem. Niepewnie wytężył wzrok, bo dziś nie ubrał swoich okularów. Widział tylko jasne punkty w skale. Zawsze myślał, że to kwarc, ale Park najwidoczniej miał na myśli, że to właśnie tam, w skale znajduje się zespół Lewiatan.

- Witaj w dziale Kuthulu - usłyszał głos Parka, który uśmiechnął się.- Tutaj jest zespół, który rozpracowuje innych przestępców. Tu właśnie mamy zbiórkę.

Jeongguk spojrzał na budynek, który w większości wyglądał jak cztery, duże betonowe ściany z okazjonalnie występującymi oknami. W środku przez szklane drzwi dostrzegł jedynie długie biurko z siedzącym za nim mężczyzną. Chyba. 

Killing Spree | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz