Rozdział 12

631 95 13
                                    

Zasada numer dwanaście

Zastanów się, kto jest godny zaufania


Jeongguk uśmiechnął się na widok błysków na niebie. Lubił burze, mimo że wielu ludzi one przerażały. Puszczał wtedy cichą muzykę i relaksował się, robiąc na drutach lub czyścił swoje narzędzia. W nowym mieszkaniu miał nieco więcej roboty. Szczególnie lubił sprzątać i po prostu układać wszystko na półkach. 

Wreszcie chłopak westchnął z zadowoleniem, zaglądając do pokoju swojego dziadka. Jego serce ścisnęło się na widok wychudzonego staruszka, który ciężko oddychał przez sen. Guk wiedział, że nie było z nim najlepiej. Już nawet przestał chodzić na zakłady z końmi, rzadko widywał się ze swoimi znajomymi. Wydawało się, że...ulatywało z niego życie. I tego Jeongguk bał się najbardziej. Nie miał nikogo poza nim. Jego dziadek był całym jego światem. Jeśli by go stracił, nie widziałby sensu życia. 

Mężczyzna zamknął drzwi do pokoju, wzdrygając się delikatnie na dźwięk pukania. Szybko pobiegł do drzwi wejściowych, nie chcąc aby niespodziewany gość obudził staruszka. Zrobił to w takim pośpiechu, że nawet nie zauważył, kto tak naprawdę przed nim stoi.

- Oficer Zhang - szepnął.

Jego oczy powiększyły się dwukrotnie widząc wysokiego czarnowłosego faceta w nietypowym dla niego stroju. Musiał mieć dzień wolny od służby, bo miał na sobie skórzaną kurtkę, zwykłe wytarte jeansy i szarą koszulkę, na której dekolcie była drobna plama po prawdopodobnie kawie. 

- Dzień dobry, panie Jeon. Mogę wejść?

Guk niemal natychmiast odsunął się, dając miejsce policjantowi na weście do środka. Czuł się nieco spanikowany, bo bał się pytań oficera. Nie wiedział jak ma mu się wytłumaczyć z tego, że ma nowe mieszkanie. Kupił mi je szef mafii? 

- Podać coś do picia? 

- Wodę - odparł, rozglądając się po pomieszczeniu.

Jeongguk nerwowo przełknął ślinę, biegnąc do kuchni. Szybko przygotował nieskomplikowany napój, samemu sporządzając sobie podobny. Wsypał do niego jednak małą tableteczkę, którą przypisał mu Jin jakiś czas temu. 

Rozejrzał się po pokoju, szukając Zhanga, który siedział już przy stole, oczekując go. Jego wzrok był przenikliwy i Jeon czuł się nieco speszony tym, jak ten na niego patrzył. Nie spuszczał z niego wzroku, nawet nie mrugał. Jakby chciał przejrzeć go na wylot.

- Co to? - zapytał, wskazując na szklankę.

- M-magnez - odpowiedział.- Nie chcę być niemiły panie Zhang, ale co pana tutaj sprowadza? 

- Proszę, mów mi Lay. Nie jestem na służbie - uśmiechnął się delikatnie, podając mu swoją dłoń. Jeongguk przyjął ją, jednocześnie zezwalając na mówienie sobie po imieniu. Czuł lekkie podekscytowanie i nerwowość, bo to oznaczało, że miał nowego znajomego w swoim gronie. Wątpił jednak, że to dobry pomysł zadawać się jednocześnie z półświatkiem i organami ścigania. Nie przemyślał tego za dobrze.

- Ładnie tu. Widzę, że kupiliście nowe?- spytał.

- Nie do końca - Jeongguk poczuł jak pocą mu się ręce.- Znajomy odstąpił je w zamian za opłaty miesięczne. 

- Znajomy?

- Chodziliśmy razem na studia - skłamał.- Obecnie jest na specjalizacji w Stanach i rzadko ty przyjeżdża.

- To dobrze, że macie się gdzie podziać.

Jeongguk pokiwał głową, biorąc łyk napoju. Nie wiedział co mógł jeszcze powiedzieć. Dopiero po chwili jednak przypomniał sobie, że zadał pytanie. Dlatego nie odzywał się, jakby zachęcając starszego do odpowiedzenia, co ten uczynił.

Killing Spree | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz