Rozdział 7

727 104 16
                                    

Zasada numer siedem

Zachowaj spokój


- Pierwszy raz widzę tu tego samego chłopaka z powodu Thirío. I to dwa razy. Zaraz pomyślę, że jesteś wyjątkowy.

To były pierwsze słowa, które usłyszał młodszy po przebudzeniu. Ku jego zaskoczeniu jednak, nie był w tym mieszkaniu, co ostatnio. Wyglądało to na gabinet lekarski. I w rzeczywistości nim był.

Przed nim siedział Jimin, który wyglądał na niezwykle zrelaksowanego na fotelu za biurkiem. Bawił się stetoskopem, zerkając co jakiś czas na młodszego chłopaka, który leżał na kozetce. 

Jeon nie był pewien co się wydarzyło, bo ostatnie co pamiętał to wyjście z klubu z Kimem, głośną muzykę i migoczące światła. Zapach alkoholu był nadal delikatnie wyczuwalny, ale czarnowłosy podejrzewał, że to wina denaturatu, który był na parapecie, zapewne do odkażania zastrzyków.

Zastrzyk.

Dłoń Jeongguka wylądowała na jego szyi, szukając jakiegoś małego strupa, ale nic. Był pewien, że Kim dźgnął go w bok karku, po czym ten zasnął. Tak! I to był pierścionek.

- Twój zjebany kolega znowu mnie tu przywiózł - westchnął, patrząc w sufit. Dlaczego za każdym razem jak się budził, miał wrażenie, że wraca do restartu? Czuł się naprawdę dziwnie. jego głowa wirowała, a nogi były miękkie. Nie potrafił nawet poruszyć ręką. Zupełnie, jakby zaczynał się uczyć ruszać na nowo. Nawet skrzywił się na zapachy, choć na pewno wąchał je nie raz i był do nich przyzwyczajony.

Co to była za substancja? Co z nim zrobiła?

- Szef.

- Szef? Coś jak Carlo Rossi?

- Chodziło ci chyba o Al Pacino - poprawił go.

- Cokolwiek. gdzie on jest? ten twój szef?

- Tu.

Jeongguk poderwał się, patrząc w głąb pokoju. Jego oczy rozszerzyły się na widok szafy, która zasłaniała jakieś przejście. Serce zabiło mu szybciej na widok mężczyzny, który miał ten sam strój co wcześniej. Nie był pewien czy był ranek, czy popołudnie. Był niezwykle skonfundowany, ale przynajmniej te zaskoczenie pozwoliło mu na gwałtowne poruszenie, przez co jego mięśnie zaczęły działać już prawidłowo.

- Co tu robię? Znowu - dodał urażony.

- Jesteś moich chłopaczkiem, nie pamiętasz?-rzucił nonszalancko, podchodząc nieco bliżej niego, tak że dzieliły ich niecałe dwa metry. 

Jeon usiadł prosto, opierając swoje plecy o ścianę, po czym zerknął w kierunku Jimina. Nie był ani trochę zaskoczony, więc chłopak domyślił się, że "szef" powiadomił go o całej sytuacji.

- Mogę wrócić do domu?- zapytał Guk, drapiąc się po szyi. Jeden punkt, zapewne tego zastrzyku, potwornie go swędział. Postarał się jednak to zignorować wiedząc, że teraz ma raczej ważniejsze problemy na głowie. Znowu został uprowadzony przez Kima, ale tym razem nie był pewien czy w ogóle wróci.

W głowie pojawił mu się obraz zwłok i sali operacyjnej. Odruchowo rozejrzał się, uwagę poświęcając szczególnie drzwiami za szafą.

Czy tutaj usypiano pacjentów i wywożono ich gdzieś tamtym, ukrytym wyjściem?

- Nie tym razem - odpowiedział Kim.

- Co?- zapytał wybity z tropu młodszy.

- Zostajesz tutaj.

Killing Spree | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz