Rozdział 33

689 92 33
                                    

Zasada numer trzydzieści trzy 

Ciesz się każdą chwilą, bo nigdy nie wiadomo, kiedy dobiegnie ona końca


Co piękne to się szybko kończy, prawda?

Jeongguk wydął swoje usta, składając ubrania na półkę w swojej szafie, patrząc na to, jak ich ilość się znacznie powiększyła. Nie wszystkie jednak były jego własnością, bo większość koszulek należała do Taehyunga lub została przez niego kupiona dla młodszego. Jeon nie chciał marudzić, więc przyjął je, choć prosił Kima, by odciął wszystkie metki, by nie wiedział nawet skąd ubrania pochodziły.

Młodszy zagryzł wargę, patrząc na kalendarz. Miał być z Taehyungiem w górach przez siedem dni, a wrócili po zaledwie czterech. Lekarz przymknął swoje oczy, przypominając sobie dzisiejszy poranek, podczas którego w pośpiechu się ubierał.

- Wrócimy tu jeszcze, hm? - szepnął mafioza, trzymając ręce na jego talii. Swoimi kciukami masował odsłoniętą skórę między koszulką a spodniami, by uspokoić Guka.- Wrócimy szybciej, niż myślisz.

- Jeongguk...

Młodszy niemal natychmiast wstał, niemal biegnąc do pokoju swojego dziadka. Nie był typem paranoika, ale po dzisiejszy telefonie z samego rana od sąsiada, musiał wrócić do domu. Jego dziadek wczoraj wieczorem wracając z partii bilardu u swojego nowego kumpla spadł ze schodów. Jeon dosłownie był we łzach, mając pretensje, czemu nie zadzwonili po niego wcześniej. Na miłość boską, był lekarzem!

Zamiast tego pobiegł na dwór, gdzie V akurat kończył wypalać papierosa i powiedział mu o wszystkim. Chłopak był wdzięczny za obecność Kima. Nie wiedziałby co by zrobił bez jego uspokajającego głosu, cichych komend i przypominania o ważnych rzeczach. W jego głowie była tylko jedna myśl - jego dziadek od wczorajszego incydentu leżał tylko w łóżku, nie miał zrobionych żadnych badań, a co jeśli doszło do urazu wewnętrznego? 

Na szczęście został wysadzony z walizkami przed mieszkaniem dość szybko. Kim nalegał, by pójść z nim na górę, ale jak na złość, V w tym samym momencie dostał inny, ważny telefon. Nie wiedział dokładnie o co mogło chodzić, ale Taehyung obiecał mu, że zobaczą się później, po czym pocałował jego policzek. 

Od wieczoru w basenie minęły dwa dni. Przez jeden, pełen dzień młodszy mógł się jeszcze nacieszyć brakiem myśli w swojej głowie. Kim dosłownie robił z niego papkę, jak tylko na niego patrzył. Lekarz wykorzystywał każdą okazję, aby potrenować swoje całowanie, a mafioza nie miał nic przeciwko. Sam często nachylał się, by skraść szybki pocałunek. Stał się też bardziej odważniejszy i pewniejszy siebie jeśli chodzi o kontakt fizyczny - przytulał go w czasie snu, łapał w talii jak tylko miał okazję, a podczas spacerów trzymał jego dłoń.

Taehyung opuścił głowę Jeona, jak tylko wszedł do środka pokoju dziadka. Mężczyzna był na szczęście tylko poobijany, ale młodszemu i tak krwawiło serce na widok zmarszczonego czoła staruszka. Jego ciało nie było w najlepszej kondycji i mimo że Guk zaczynał się przygotowywać do chwili, w której starszy może już po prostu odejść z tego świata, to nadal miał nadzieję, że pożyje jeszcze długo w jak najlepszym zdrowiu.

- Tak? Boli cię coś znowu?- spytał, nachylając się nad siwiejącym mężczyzną.

- Ktoś pukał do drzwi - wycharczał.- Nie słyszałeś?

Jeongguk spojrzał na niego zaskoczony. Wydawało mu się, że słyszy jakiś hałas, ale myślał, że to sąsiedzi. 

- Zamyśliłem się. Idę już - uśmiechnął się sztywno.

Killing Spree | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz