Rozdział 26

705 77 55
                                    

Zasada numer dwadzieścia sześć

Mów prawdę. Kłamstwo boli bardziej niż sto dźgnięć nożem w pierś.


- Słucham?

Taehyung zwrócił oczy ku niebu, zamykając swoje usta. Naprawdę nie zamierzał powtarzać tego wszystkiego jeszcze raz. Zamiast tego spojrzał na zegarek, denerwując się z każdą sekundą. Niby mieli jakąś pewność, że nic nie stanie się Jiminowi, ale nadal...perspektywa tego, że minęło dwadzieścia sześć godzin od jego porwania i nie było o nim żadnych wieści, powodowała stres. 

- Chcesz powiedzieć, że przez to, że dałeś Jeonggukowi pierścionek swojej matki porwali Jimina? - odezwał się Hoseok.

- To ma sens - mruknął Namjoon.

- Nie powiedziałem nawet tak - ryknął Jeon.

Wszyscy spojrzeli na rozkojarzonego Jeongguka, który siedział na kanapie. Naprawdę? Oni próbują zrozumieć całą sytuację, uratować Parka i zdecydować co powinni zrobić z Thanatosem, a Guk...cóż, był Gukiem.

Znajdowali się w siedzibie Kuthulu i gdyby byli tylko w szóstkę, nie byłoby problemu. Mogliby znieść dziwne zachowanie młodszego, ale było ich prawie osiemdziesiąt. Znaczna część działu operacyjnego z nimi była. 

- Jeongguk, to nie moment na takie rozmowy - szepnął Jin, poprawiając się w fotelu.

- Zignorujcie go - mruknął Taehyung.

- Jak na narzeczonego jesteś bardzo wredny.

V odetchnął przez nos, czując jak jego nozdrza delikatnie drżą z nerwów. Rzucił Jeonggukowi tylko jedno spojrzenie, dość lodowate, ale młodszy nie wychodził ze swojej fantazji. Odkąd dowiedział się, że pierścionek, który spontanicznie dostał od Kima należał do jego matki. Kobieta miała zaledwie dwadzieścia lat, kiedy ojciec V się jej oświadczył. Niestety, nie żyła długo.

- Chcesz powiedzieć, że zamach w restauracji to nie był zamach na ministra, tylko na nas? - odezwał się cichy do tej pory Yoongi.

- To nie był przypadek - mruknął Nam, patrząc po wszystkich.- Dlaczego Thanatos nagle odezwał się, kiedy podpisaliście umowę z Trelosem? 

- Mogę wiedzieć dlaczego to taki duży deal?- zapytał Jeongguk.

- Trelos, Thanatos i Thirio to przywódcy najsilniejszych klanów w tym momencie - powiedział Hoseok, wyczuwając irytację starszego na kilometr. Mimo że lubił mniejszego, to fakt, że zniknął jego przyjaciel, wcale nie pomagał. W dodatku ciągłe przypominanie o narzeczeństwie tylko przypominało mu Jennie. Nic dobrego.- Pięć lat temu, kiedy...wydarzyły się pewne rzeczy, nasz klan osłabł. Wrócił silny, ale w tym czasie zaczął podupadać też klan Trelosa. Wiele z nich było narkomanami, nic dziwnego, że dość łatwo padli. Szczerze to była tylko kwestia czasu, aż nie zawrzemy porozumienia. Było to po to, aby Thanatos w razie czego nie myślał, że może sobie na za wiele pozwolić. Teraz, kiedy Choi jest pod naszym klanem

- Pod naszym?

- Przykładowo, nasz klan ma stałą liczbę kilkuset do około tysiąca osób, ale pod nami, naszym patronatem są też inne, drobniejsze gangi z całej Azji - wyjaśnił Jung.- Za pomoc finansową i ochronę, są dostępni w każdej chwili. To bardzo ułatwia nam proces dostarczania organów w różne miejsca na świecie. Teraz Trelos, lord narkotykowy będzie chciał się nieco odbić od dna. Może to zrobić tylko będąc pod patronatem silniejszego klanu - albo naszego, albo Thanatosa, bo większych nie ma, a jeśli zostanie pozostawiony sam sobie, zostaną po nim tylko kości.

Killing Spree | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz