Rozdział 50

495 64 16
                                    

Zasada numer pięćdziesiąt

Odpuszczenie nie zawsze oznacza pożegnania


Namjoon nie wiedział, co się stało z jego młodszym bratem. Był świadom tego, że on i Jeongguk mają przerwę w swoim związku, czy czymkolwiek mieli i podejrzewał, o co mogło chodzić. Atmosfera w klinice była tak gęsta, że można było ją ciąć nożem. Zwłaszcza kiedy V praktycznie nie wychodził ze swojego gabinetu, a Guk wręcz unikał swojego chłopaka.

Kiedy V zaczął lubić Jeona, coraz bardziej wracał do starego siebie. Kim Taehyung jakiego Namjoon znał był zawsze uśmiechnięty, pomocny i odważny. Miał jednak też swoją mroczną stronę i było nią to, że oddałby wszystko za życie osób, które kocha. Ta strona mieszała się jednak niebezpiecznie z "V", personą, którą stworzył szef mafii. Miał nadzieję, że dzięki oddzieleniu od siebie tych dwóch tożsamości będzie mu łatwiej. Nie okazywał swoich emocji, był bezwzględny i chłodny, przez co wiele osób bało się nawet do niego zbliżyć, ale nie Jeongguk. Cokolwiek miał w sobie młodszy, otworzyło to w Tae nową, znacznie bardziej przerażającą stronę - V i Taehyunga, którzy walczyli ze sobą, tworząc istny chaos. 

Kim nigdy nie podniósł broni na swojego pracownika.

Nigdy nie krzyczał na swoich przyjaciół.

Nie stawiał ich w niebezpieczeństwie.

Po tym jak Jeongguk zaczął na nowo nocować w swojej sypialni, a nie w Taehyunga, wydawało się, że stary V wrócił, ale tylko na chwilę. Nam nie mógł powiedzieć za wiele, ale jego brat wyglądał na bardzo oddalonego myślami i emocjami, zwłaszcza kiedy zostawał sam. Gorączkowo szukał czegoś na laptopie, w papierach, nie prosząc nikogo o pomoc i odmawiając jej, jak tylko ktoś ją zaoferował.

Trwało to około tygodnia, zanim został wezwany do gabinetu szefa mafii.

Pierwszym co zauważył Joon było to, że V nie miał na sobie marynarki, co było dla niego nietypowe. Nie była ona przewieszona przez krzesło, nie była na wieszaku, ani nie leżała na kanapie. Szef był znany z tego, że nie rozstawał się z ulubionym, czarnym nakryciem, a wręcz nienawidził nosić samych koszul, bojąc się o ich ubrudzenie.

Drugą było to, jak zagospodarowane było jego biurko. Zazwyczaj na blacie stał tylko monitor ze szklanką wody, a teraz były tam ponumerowane kartony, sterty papierów i laptop. V stał za nimi, przyglądając się im uważnie, zanim dostrzegł stojącego nieopodal starszego Kima. 

- Jestem szefie - odezwał się niepewnie Joon, prostując się.

Taehyung spojrzał na niego ciepło, biorąc dużo powietrza w swoje płuca.

- Jesteś tu jako mój brat, hyung - powiedział.- Nie pracownik.

Namjoon skinął głową, przełykając nerwowo ślinę, zanim usiadł w fotelu, oczekując, aż jego młodsze rodzeństwo zrobi to samo. Jego ruchy były podejrzliwie powolne, co spowodowało, że mięśnie w ciele Nama się spięły. Coś poważnie było nie tak z Tae, ale nie wiedział co. Czyżby był ranny? Chory?

- Coś się stało?- spytał niemal od razu, jak tylko V zasiadł naprzeciwko niego na kanapie.

- Zrobiłbyś coś dla mnie?- zapytał w odpowiedzi.

Oczy Nama rozszerzyły się w szoku, kiedy to usłyszał. Rzadko co słyszał jak szef mafii sam z siebie pytał o pomoc.

- W czym mogę pomóc?- odezwał się niemal natychmiast.

V oblizał usta, patrząc na posegregowane segregatory w kartonach, zanim spotkał tęczówki swojego starszego brata.

- Musisz mi powiedzieć kto jest najbardziej utalentowanym z moich najbliższych ludzi. Kto bez zawahania otworzyłby ogień w dobrej sprawie. Kto nigdy nie chybi, ma spryt lisa i refleks pantery.

Killing Spree | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz