16 rozdziałów do końca :3
Zasada numer sześćdziesiąt pięć
Daj mi jeszcze jedną szansę
Kochanie Jeon Jeongguka było jednocześnie największym przekleństwem i przywilejem, jakiemu było dane zaznać Taehyungowi.
Kiedy był z młodszym jakoś łatwiej było mu znieść trudności, z którymi do tej pory musiał radzić sobie sam. Teraz został kompletnie sam i miał wrażenie, że cofnął się skutecznie do dnia, kiedy wyszedł z magazynu, gdzie był torturowany przez Thanatosa i Jennie.
Wydawało mu się, że wszystkie ściany wokół niego się zapadają, tworząc coś nawet mniej przyjaznego od klatki, w której był przez najbliższe lata. Był przyzwyczajony do tego jak samotność ochładza jego ciało, jak mała przestrzeń zabierała mu powietrze z płuc, unieruchamiała jego ciało, powodując, że w stanie kompletnej wegetacji był w stanie patrzeć jedynie w sufit.
To uczucie zostało przerwane, gdy spotkał Jeongguka.
Nie wiedział czym była miłość. Poddawał to pytaniom i próbował traktować to na wzór teorii spiskowej, w której jest połowa prawy i fałszu. Myślał, że miłość to to, co miał z Jennie. Może to było podobnego pokroju emocja, a nie miłość? To, co czuł do młodszego było znacznie głębsze i mocniejsze, ale pytanie - czy to znowu była miłość?
Musiała być.
Bo nic, nawet setki ran, których doświadczył, tortury, których zaznał i drastyczne sceny, których był świadkiem, było nieporównane do momentu, kiedy osiągnął czwarty dzień ciszy z Jeonggukiem. Wiedział, że ten zamieszkał teraz w domku w górach i choć z tego powodu mógł westchnąć z ulgą. Ochrona była tam na dobrym poziomie, nawet członkowi e klanu, prócz jego najbliższym otoczeniem, nie wiedzieli, że takowy kompleks się tu znajduje.
Idealne miejsce dla Jeona i dziecka.
Chunjun.
Kim opuścił swoją ociężałą głowę w dół, patrząc na papiery przed nim. Dzieciństwo malucha, mimo że mieli na temat niego bardzo mało informacji, było trudne. Taehyunga przerażała myśl, że musiałby pomagać tej małej istocie w zmaganiu się z jego trudną przeszłością...a sam nie był w stanie spokojnie zasnąć bez Jeona koło siebie.
- Kurwa - syknął, zbierając jednym, zamaszystym ruchem dokumenty, wrzucając je do szuflady.
Czuł się żałośnie.
Jak mógł być liderem, za którym każdy podążał, skoro budził się w środku nocy z przeraźliwym krzykiem?
Jak mógł być przykładem dla swojego klanu, jeśli nie potrafił zadbać o tak podstawowe czynności jak chociażby jedzenie w odpowiednich godzinach?
I jak mógł być dobrym chłopakiem, skoro zostawił swojego partnera w tak ciężkiej sytuacji? Był pewien, że mimo koneksji, którą młodszy odczuł względem hybrydy, nadal musiało mu być ciężko. Nie wiedział jak nawet na to patrzeć - Guk był ojcem Chuna? Jego opiekunem? kolegą, a może starszym bratem?
To było skomplikowane.
A Taehyung nienawidził skomplikowanych rzeczy.
Na szczęście z toku myśli wybudził go nie kto inny jak Seokjin, który po swojej rehabilitacji był już całkowicie sprawny. Mimo to Namjoon prosił go o nienadwyrężanie się. Było to co najmniej dziwne z jego strony, bo starszy Kim uważał chociażby chodzenie więcej niż to być powinno konieczne za niepotrzebny wysiłek. Jin próbował tłumaczyć mu się tym, że w końcu musi pracować, a odcinek między salami operacyjnymi czy jego gabinetem nie był taki duży, jaki się wydawał.
CZYTASZ
Killing Spree | Taekook
FanficW roku 2056 liczba ludności na świecie przekroczyła dziesięć miliardów ludzi. Rządy na całym świecie starają się przywrócić poprzedni stan rzeczy, ale jednego nie mogą zmienić - ciągle rosnącej liczby osób i coraz to malejącej ilości miejsc mieszka...