Rozdział 23

664 89 5
                                    

Zasada numer dwadzieścia trzy

Możesz okłamywać kogoś, ale nie samego siebie


- Jak to się stało?!- zawołał wściekły V, łapiąc się za głowę.

Yoongi westchnął jedynie, bujając się w swoim krześle. Jimin nawet się nie odzywał, tym bardziej Hoseok. Za niecałe pół godziny mieli wyjeżdżać, bo dostali cynk, że jeden z ministrów, który również był uwikłany w dziecięcą pornografię ma być w jednym z lokali bez szczególnej ochrony z okazji otwarcia restauracji jego przyjaciela. Większość przestępców skreślali za pomocą zabiegów, ale minister nie był taki głupi. Musieli się jednak go pozbyć za wszelką cenę.

A teraz ich plan stoi pod znakiem zapytania. Miesiące pracy operacyjnej i czekania mogą zaraz okazać się bezużyteczne.

- Nie wiem - wymamrotał Yoongi, patrząc z rozczarowaniem, ale i zaniepokojeniem w stronę Jimina, który siedział w pełnym uzbrojeniu. To on miał być tym, kto strzeli w głowę ministra, ale najwidoczniej dzisiaj może się to nie odbyć.

- Przekładamy?- spytał cicho Park.

- Nie mogę. To może być szansa jedna na milion - warknął Taehyung, zaczesując włosy do tyłu.- Ten skurwysyn się nie da. Nie zdejmiemy go naszymi tradycyjnymi metodami, a jutro ma wylecieć do Bangkoku.

- Kuthulu już jest przygotowane - Hoseok wzruszył ramionami.- Lekarza personalnego możemy znaleźć w klinice.

- Nie każdy się zgodzi - spostrzegł Min.- Gdybym mógł, też zostałbym w ciepłym budynku i nie szedł na misję, gdzie mogą paść strzały.

- Co się dzieje?

V niemal natychmiast odwrócił się w kierunku stojącego w przejściu Jeongguka. W ręce jak zawsze miał kubek ciepłej kawy z dodatkiem mleka migdałowego. Wyglądał na wyraźnie zaniepokojonego może przez to, że Kim omal nie wyrwał sobie włosów z głowy.

- Jin...złamał nogę - odpowiedział za niego Min.

- Co?! Kiedy?- zawołał zaskoczony Jeongguk, wchodząc w pełni do gabinetu, po czym odłożył kawę przy biurku Hoseoka.

- Z samego rana, kiedy jechał do pracy - wytłumaczył Yoongi.- Dlatego dzwoniłem do ciebie, żebyś przyszedł wcześniej.

- Dzwoniłeś po niego?- zapytał zdziwiony V

- Tak - odparł, a siedzący koło niego Park o mało nie parsknął śmiechem. V nie był typem zazdrośnika, ale to naprawdę wyglądało, jakby fakt, że Min ma numer telefonu do młodszego był bardzo dla szefa wrażliwy.- To normalne, że ma mój numer telefonu.

- Co z nim?- przerwał im Guk.- Co z Jinem?

- Odpoczywa u siebie - wyjaśnił Jimin, czując nagły przypływ nadziei, w chwili, kiedy jego oczy spojrzały na ręce Jeona. W jego głowie pojawił się obraz tego, jak parę miesięcy został uratowany przez młodszego. Nie powiedział jednak nic, wiedząc, że V prawdopodobnie by wybuchnął.- Nam jest z nim, ale przez to kurwa wszystko się sypie. Musimy dorwać kogoś dla nas ważnego i nie będzie drugiej szansy. Według wytycznych klanu musimy mieć personalnego lekarza na miejscu.

- Jest dużo lekarzy tutaj - zauważył młodszy.

- Musi to być ktoś, kto się zgodzi i będzie wiedział na co się pisze - odparł Hoseok, wstając. W dłoni trzymał telefon, na który miał dać znać Kuthulu co mają robić.- To niebezpieczne środowisko. Po drugie musi mieć jakieś doświadczenie bojowe, bo nikt nie jest pewny, czy tam będziemy w stanie zapewnić lekarzowi bezpieczeństwu. Jin potrafił strzelać z broni. Jest Sohyuna, która zna sztuki walki, ale ona miała mieć dziś wolne - chłopak spojrzał na jej brata, który zacisnął szczękę.- Pierwszy raz od ponad roku. I to do tego, że jej przyjaciółka bierze ślub.

Killing Spree | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz