Rozdział 16

712 101 11
                                    

Zasada numer szesnaście 

Daj komuś złamać sobie serce


Taehyung pierwszy raz w życiu przyszedł spóźniony do pracy. Po nieco chaotycznym poranku, spędzonym na jak najszybszym prysznicu, który i tak trwał prawie pół godziny, złapał gumę niedaleko swojego mieszkania. Wściekły zdążył znaleźć tylko kluczyki do swojego motocykla, który widział znacznie lepsze dni. Dawniej Kim używał go na wyjazdy na plażę, kiedy chciał dostać się tam wystarczająco szybko. Nie pamiętał kiedy był tam ostatni raz.

- V! Coś tak późno? - zapytał Namjoon, którego spotkał w drodze do swojego gabinetu.

- Zaspałem - powiedział, na co jego starszy brat się zaśmiał.

Nie wiedział, że Taehyung mówił prawdę.

Czuł się nieco dziwnie, bo nie pamiętał kiedy ostatni raz spał. Wczorajszy wieczór w towarzystwie młodszego minął mu tak miło, że nawet nie zauważył, że faktycznie zasnął. Przebudził się w środku nocy z potrzebą pójścia do łazienki, kiedy uświadomił sobie, że to był chyba pierwszy raz od wielu lat, kiedy zasnął tak twardo, nie budząc się przez koszmary. Mniejszy również spał smacznie na kanapie, co nieco pocieszyło Kima, ale nie zmieniło faktu, że postanowił jak najszybciej się stamtąd ulotnić. 

Może to wydawać się głupie, ale Kim się przestraszył. Przerażało go to, jakie działanie miał na niego Jeongguk, mimo że nie znali się jeszcze za dobrze. Czuł, że zaczyna tracić kontrolę. Nienawidził tego uczucia. Miał wrażenie, jakby znowu był przywiązany do tego cholernego krzesła i torturowany przez długie godziny. Scena, która budziła go od kilku lat, a to dlatego, że zaufał komuś za mocno. Pozwolił sobie oddać serce kobiecie, dla której był wart mniej niż milion won.

- Panie Kim, telefon od pana Hana Choi-Mina - odezwała się niemal natychmiast jego asystentka, jak tylko wszedł do przedsionka swojego pokoju.

- Przełącz mnie natychmiast - powiedział, wchodząc do swojego gabinetu i od razu kierując się do biurka. W chwili kiedy zajmował miejsce naprzeciwko włączonego już komputera, który musiała uruchomić jego sekretarka Yeji, zadzwonił również telefon.

- Słucham - mruknął do słuchawki, patrząc w stronę ekranu. Zmarszczył prędko oczy, dostrzegając tuż koło monitora jakieś małe opakowanie, którego wcześniej nie zauważył. Pokręcił jednak szybko głową, słysząc głos drugiego mafiozy.

- No witam, panie Kim. Ciężko się do ciebie dodzwonić.

- Do rzeczy, Choi. Mam dużo roboty.

- Myślałem o twojej propozycji. 

Taehyung wyprostował się w krześle. Już prawie zapomniał o tym, co działo się w jego profesjonalnym życiu, chciał siebie za to skarcić. Zacisnął mocno szczękę, kiedy zobaczył, jak do jego gabinetu wchodzi Namjoon, również ze słuchawką przy uchu. Ich telefony były podłączone, a on sam jako mózg operacji miał te same informacje co V. Pewnie Yeji powiedziała mu o tym telefonie, a starszy jedynie zareagował. 

- Zlikwidowanie klanu Thanatosa będzie ryzykowne - usłyszał, po czym skinął głową w kierunku Joona. Jednym kliknięciem V zmienił regularną głośność na mocniejszą, dzięki czemu jego brat mógł się rozłączyć. 

- Ale nie niewykonalne - kontynuował Tae.- A z tego co wiem, psuje moje jak i twoje interesy.

- Stary kundel. Masz rację. Dlatego zapraszam ciebie na rozmowę w tej sprawie.

- Jest coś więcej do omawiania?

- Myślę, że tak, skoro spór między Thirio i Trelosem wreszcie zostaje zażegnany. Uważam, że to wyjątkowa sytuacja do świętowania - zaśmiał się.- Poza tym...miło byłoby mi ciebie zobaczyć.

Killing Spree | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz