Rozdział 29

746 104 10
                                    

Zasada numer dwadzieścia dziewięć

Nawet najmniejszy krok, to sukces.


To było dość surrealistyczne - otwarcie oczu z rana, nadal czując smak snu na końcu języka. Tym bardziej, kiedy młodszy odwrócił głowę na bok, czując jak jego miękkie fale spadają na jego czoło. Nie próbował ich odgarnąć, nawet jeśli blokowały jego widok. Nie chciał po sobie dawać znać, że mógłby już wstać. 

Zamrugał swoimi powiekami powoli, obserwując Kima, który stał przy jego łóżku tyłem. Na jego oczy wpłynęły delikatne wypieki, dostrzegając to, że w rzeczywistości mężczyzna był bez koszulki. Przez chwilę Guk zastanawiał się dlaczego starszy miałby się przebierać, ale jego myśli były wszędzie, tylko nie w jego głowie. Obserwował każdy ruch mięśni pleców starszego, kiedy sięgał po dobrze znajomą Jeonowi koszulę. Guk nie posiadał ich za dużo, ale najwidoczniej w Kim znalazł coś dla siebie w szafie. Dopiero kiedy starszy zarzucił materiał na swoje ramiona, zapinając ubranie, Jeon dostrzegł również to, że mafioza musiał wziąć prysznic. Jego włosy były zaczesane gładko do tyłu. 

Guk zaczął wędrować oczyma po pokoju, dostrzegając w kącie pokoju koszulkę, w której Kim spał. Mimo, że po wczorajszej opiece lekarz upewnił się, aby dać mu coś świeżego, najwidoczniej krew pobrudziła i ją. Młodszy miał tylko nadzieję, że starszemu nie popękały szwy, ale poruszał się w miarę swobodnie. 

Czarnowłosy oblizał swoje suche usta, zanim uniósł swój wzrok ponownie na sylwetkę Kima. W jednej chwili jego serce stanęło w jego gardle, bo mimo, że szef mafii stał nadal tyłem do niego, to jego głowa była skierowana lekko w bok, a oczy były skierowane centralnie na niego. Nie powiedział jednak nic, jakby napawał się widokiem młodszego w łóżku. W rzeczywistości może tak było. Nie pamiętał, kiedy ostatnio widział kogoś tak urzekającego jak Jeongguk. Wyglądał jak marzenie.

- Pożyczyłem ją - mruknął w końcu Kim, mając na myśli koszulę.- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.

Jeongguk odetchnął, podnosząc się do siadu. W tej samej chwili Taehyung odwrócił się do niego całym ciałem, pokazując się mu w jego ubraniach. Na ustach młodszego pojawił się delikatny uśmiech, bo mimo, że byli podobnej sylwetki, Kim był nieco szersze, choć młodszemu mogło się wydawać. 

- Nie - szepnął, poruszając swoją szyją parę razy.- Jak się czujesz?

Taehyung skinął głową, dając mu znać, że wszystko jest z nim w porządku. Wyglądał na znacznie bardziej wypoczętego, to na pewno. Na jego twarzy malowała się jednak powaga, która stresowała młodszego. V zazwyczaj był poważny, nie pokazywał zbyt wielu emocji, ale dziś był wyjątkowo tajemniczy.

- Jesteś w stanie być gotowy za dziesięć minut?

Guk uniósł brew, czując lekki niepokój.

- Dziesięć minut? Dlaczego?- spytał.

- Jedziemy gdzieś - powiedział cicho.


. . . 


Jeongguk nie potrafił się skupić na wielu rzeczach na raz. Dlatego jego głowa kręciła się raz w prawo, raz w lewo, obserwując widoki. Nie był pewien gdzie dokładnie byli, ale znajdowali się w górach. Pokonywali ostre zakręty, przejeżdżali przez liczne mosty, które chroniły naturalny stan wielu potoków. Czasami podskakiwał zaskoczony, kiedy w podwozie jaguara uderzały średniej wielkości kamienie. 

Taehyung przez całą drogę nie pisnął ani jednego słowa. Młodszy nie miał nic temu przeciwko, bo sądził, że ten musi się skupić na drodze. W głębi jednak przepuszczał, że gdziekolwiek jadą, to miejsce ma jakieś duże znaczenie dla Kima. 

Killing Spree | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz