Zasada numer dwadzieścia siedem
Największy ból zadają osoby najbardziej skrzywdzone
Coś we wnętrzu młodszego skręcało się z każdą minutą. Była to dość gorzka mieszkanka smutku i złości, żalu i zawodu. Nie chciał przyznać się do tego, że nie potrafił poradzić sobie z rozrywającymi go od środka emocjami i przez to sięgnął po kieliszek. Na całe szczęście do wioski klanu Kima nie przyjechał autem. Nie chodziło nawet o to, że takowego nie posiadał. Nigdy nie wszedłby za kółko pijanym, dlatego przez parę godzin jeździł autobusami, próbując znaleźć jakieś łączenia linii. Zazwyczaj to Jimin podwoził go do pracy, czasami Hoseok, ale Jung był zajęty, a Park...
Jeongguk zagryzł wargi, czując jak nagły dreszcz przechodzi przez jego ciało. Był wkurzony i przestraszony tym, że tak jak kiedyś potrafił uratować go przed niebezpieczeństwem i uratować jego życie z pomocą, cóż, mało sprawnych narzędzi, tak teraz nie mógł nic.
Kompletnie nic.
Jeon ocknął się, jak tylko winda stanęła na wybranym przez niego piętro. Wyszedł z niej dość sprawnie, bo mimo wszystko nie wypił za dużo. Ograniczyły go jedynie braku w barku, ale sam nie był jakimś potężnym fanem alkoholu, bo bardzo słabo na niego działał.
Guk podreptał do dużych, czarnych drzwi, zanim zadzwonił dzwonkiem. Zmarszczył brwi, nie będąc nawet pewnym, czy V go słyszał, dlatego nacisnął na klamkę. Ku jego zaskoczeniu, drzwi nie były zamknięte, więc przekroczył próg. Mało osób wiedziało o tym piętrze, więc pewnie starszy nie odczuwał potrzeby, aby się jakoś chować.
- Co tu robisz?
Jeongguk spojrzał w bok, gdzie znajdowała się łazienka i zamarł. Niemal natychmiast odwrócił wzrok, czując jak jego policzki pieką. V nawet nie był nagi, a tym bardziej nie pół nagi. Miał na sobie garniturowe spodnie i zarzuconą na ramiona koszulę, która nie była dopięta. Guk widział zaledwie skrawek skóry, ale tyle wystarczyło, aby jego serce przyspieszyło.
Dalej, Jeon - pomyślał.- Przyszedłeś tu być na niego zły, nie aby ślinić się na jego widok.
- Czemu nie odbierasz ode mnie telefonu?- spytał młodszy.
Taehyung uniósł brew, zanim westchnął ciężko. Ignorując młodszego, wyminął go w przejściu do kuchni, skąd wypił łyk wody z wcześniej przygotowanej szklanki. Jeon stał jednak nieugięty, czekając na jakąś reakcję. W końcu jednak mężczyzna zaczesał swoje włosy do tyłu, przez co Gukowi było jeszcze ciężej się skupić.
- Byłem zajęty - odparł V, zapinając guziki przy swojej koszuli.
Jeongguk skinął głową, kompletnie mu nie wierząc. Nie minęło za dużo czasu od ich ostatniego spotkania, zaledwie kilka godzin. Bywało, że ten miał wypełniony cały harmonogram, a i tak udawało mu się wysłać chociaż sms młodszemu.
Guk czuł się naprawdę tym zmęczonym. Praktycznie chciał sobie wyrwać włosy z głowy, bo wiedział, że Tae zachowuje się tak tylko dlatego, że Mingyu oskarżył go o zdradę.
A jak widać, V mu ufał.
- Możemy porozmawiać?- spytał Jeongguk, chcąc rozwiązać tą sytuację. Wiedział, że V nie był zły. Miewał czas, kiedy zamykał się przed nim i ranił go tylko dlatego, że sam się bał. Zupełnie jak psy, które najwięcej szczekają i warczą na ludzi, są tymi, które najwięcej krzywdy zaznały właśnie z rąk swoich właścicieli.
- Będę wychodził. Może innym razem.
- Świetnie - przerwał mu Jeongguk.- Zabiorę się z tobą.

CZYTASZ
Killing Spree | Taekook
FanficW roku 2056 liczba ludności na świecie przekroczyła dziesięć miliardów ludzi. Rządy na całym świecie starają się przywrócić poprzedni stan rzeczy, ale jednego nie mogą zmienić - ciągle rosnącej liczby osób i coraz to malejącej ilości miejsc mieszka...