Rozdział 6

714 103 12
                                    

Zasada numer sześć

Nie siadaj szefowi mafii na kolanach


Można byłoby rzec, że życie Jeongguka wróciło do normy bo kłótni z  gangsterem o nazwisku Kim, przydomku Thirio i jego banda. Tak nagle jak się w jego życiu pojawili, tak szybko zniknęli. Dwa dni temu Jeon został podwieziony czarnym suwem w okolice magazynów, skąd Jimin się z nim pożegnał. Starszy wyglądał na niego zawiedzionego, ale jedyne o czym w tamtej chwili myślał Jeongguk to powrót do domu.

Tak jak się spodziewał, jego dziadek nawet nie zauważył jego nieobecności. W skrzynce piętrzyła się ilość ulotek, listów z urzędów i awizo, od pism, których nikt nie zdążył odebrać. Guk rzucił je wszystkie na stolik, analizując te, które były najważniejsze - nadchodzące spłaty rat, pismo z banku, służby zdrowia, rachunki za wodę, gaz i prąd. Ilość liczb przeraziła młodszego do tego stopnia, że miał ochotę wyskoczyć przez okno i uciec w siną dal, ale nie mógł. Powodem dla którego jeszcze się starał, był leżący w łóżku dziadek.

- Lathan.

Jeongguk przywołał się do porządku, spoglądając na drugą stronę pokoju. Jego dziadek patrzył na niego, skanując ilość papierków przed młodszym. Chłopak zgarnął je, niepotrzebne wyrzucając do śmieci.

- Coś się dzieje, dziadku?- zapytał, podchodząc do łóżka.

- Pan Hwang był dzisiaj u mnie.

Czarnowłosy zacisnął usta na nazwisko mężczyzny. Nienawidził go całym sercem. Za jego niesprawiedliwe zachowanie teraz Guk nie miał grosza przy duszy. Brakowało jeszcze tylko tego, aby zaczął mówić o nim źle jego własnemu dziadku.

- Czego chciał?

- Wyrzucili cię, prawda?

Cholera...

- Nie martw się. Mam jeszcze jedną pracę i znajdę nową! - zawołał, przywołując na twarz pocieszający uśmiech. W sercu jednak czuł potworny ścisk.- Musisz mi tylko trochę pomóc, okej? 

Staruszek westchnął, po czym skinął głową, kładąc znowu głowę na poduszce i zamykając oczy. Jeon wiedział, że nie wrócą już do tego tematu. To był jeden z tych momentów, kiedy jego dziadek zyskiwał na nowo jasność umysłu. Kiedy znowu otworzy oczy, nie będzie go pamiętał.


. . .


Jeongguk w życiu nie myślał, że upadnie tak nisko. Po całym dniu chodzeniu i szukaniu pracy, jedyne miejsce gdzie chcieli go przyjąć, to jakiś pobliski klub. Jeon nie miałby pretensji, gdyby miałby tam zmywać naczynia, czy sprzątać, ale właściciel koniecznie zapragnął go zobaczyć w innym wydaniu, na które Jeon zdecydowanie zgodzić się nie chciał.

Na sam widok obcisłych strojów innych tancerzy czuł dziwny niepokój. nie miał nic przeciwko, aby inni robili, co chcą. Dla niego jednak, osoby, która nawet nie miała jeszcze swojego pierwszego pocałunku, to było zbyt wiele. Wiedział, że był atrakcyjny na swój sposób, mimo że miał dość niskie poczucie własnej wartości, ale nie widział siebie podrywając innych osób, dotykać ich bez żadnych uczuć. Po prostu tak nie potrafił. Zawsze marzył o kimś przy swoim boku, o kogoś, kim mógłby się troszczyć, wywoływać uśmiech i dzielić te najintymniejsze chwile. Życie to jednak nie bajka.

Wściekły minął róg ulicy, omal nie wpadając na mężczyznę na chodniku. Już chciał przekląć go za swój zły dzień, kiedy dostrzegł niebieskie światła w tle i mundur przed sobą.

Killing Spree | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz