IU - Love wins all
W powietrzu unosił się zapach mchu i deszczu, kiedy młodszy wyszedł wreszcie na taras po ulewie. Odsłonił folię z siedzeń, narzucając koc na suche miejsce i skulił się na nim, trzymając w dłoni włóczkę wełny i druty. Obiecał swojej córce, że dokończy robić jej sweter do jutrzejszego dnia.
Tak, Guk miał córkę wraz z Taehyungiem.
Sohee, którą nazwali po pamięci Sohyuny była bystra jak na trzy latka i bardzo przypominała kobietę z charakteru, która na zawsze została w ich sercach. Była jedną z uratowanych ofiar chorego eksperymentu Thanatosa. Co prawda wtedy była jeszcze niemowlakiem i okazało się, że ze względu na swój temperament i niekontrolowane zdolności, nie mogła znaleźć rodziców. Młodszy mając już jakieś doświadczenie z Chunjunem postanowił porozmawiać z nią, kiedy trafiła do szpitala po oparzeniach. Nie wiedział wtedy jeszcze, że była hybrydą, choć emanowała od niej energia, której nie potrafił opisać. Przez długi czas nie mógł przestać o niej myśleć, wracając również wspomnieniami do Chuna, który teraz miał swój własny dom i nadal odwiedzała Guka i Marah, która stała się jego najlepszą przyjaciółką.
Taehyung również widział to, jak wieść o dziewczynce dręczyła jego męża i mógł stwierdzić z optymizmem, że był gotowy na zostanie ojcem, choć obawiał się o to, czy dziewczynka nie będzie bała się jego twarzy. Ku jednak jego zaskoczeniu, od pierwszego dnia, jak tylko zobaczyła V bez makijażu i maski nie uciekła, a wycałowała jego twarz. Guk nadal pamiętał jak musiał uspokajać swojego ukochanego, który płakał praktycznie przez całą noc. Czasami Jeongguka nadal zaskakiwało to, jak V może nie być świadomy, jak bardzo łatwo można go kochać, nieważne jak wygląda.
Był tak zaabsorbowany swoją pracą, że nie zauważył nawet, jak ciemna sylwetka stoi w drzwiach, mając na twarzy senny uśmiech. V wrócił niedawno z pracy, będąc zawalony nowymi obowiązkami. Życie w mieście się uspokoiło, a rząd oficjalnie dzięki przekupieniu przez klany zlikwidował instytucję Śmieciarzy, którzy parę lat temu zbierali wpół przytomnych ludzi, by ich uśpić i wrzucić do worów. Klinika Tae otworzyła swoje drzwi na biedniejsze dzielnice, zakładając tam nowe siedziby, szkoląc pielęgniarzy i lekarzy, oferując bezpłatną pomoc. V czuł się dzięki temu spełniony. Czy tęsknił za pościgami i strzelaninami? Może czasami, ale jak tylko przypominał sobie strach w chwili śmierci Guka, od razu zapominał o tych wspomnieniach. Wolał swoje życie teraz, takim jakim było. Był dyrektorem szpitala, oddając swoją władzę klanową całkowicie w ręce Namjoona, będąc zdecydowanie zbyt zmęczonym psychicznie od lat walk, tortur i nieprzespanych nocy.
Jeongguk nadal nie widział swojego męża, dlatego ten podszedł cicho do jego boku, przestraszając go tym samym. Uśmiech pojawił się na jego wargach, gdy spoglądał na dłuższe włosy mniejszego i mały, różowy sweterek w jego dłoniach. Młodszy idealnie spełniał się jako ojciec i mąż, Taehyung nie mógł marzyć o żadnym, innym życiu.
- Tu jesteś. Szukałem cię.
Starszy pochylił się nad nim, składając na jego wargach pocałunek, zanim usiadł koło niego, wyciągając swoje ramię, by objąć ramiona swojego męża.
- Hm...hej - wymruczał Guk, opierając swoją głowę o jego.
- Hej - szepnął V, zanurzając swoją dłoń we włosy czarnowłosego.
Wtedy Jeongguk zorientował się, że V ma swoją maskę na twarzy, dlatego delikatnie dotykając rysów jego twarzy zdjął ją, po czym upewnił się, aby scałować każdą, pojedynczą szramę na twarzy starszego. Była to już tradycja w ich domu, by on i Sohee tak właśnie witali starszego. Dzięki temu jego serce, które prze lata było złamane i martwe, ładowało się nieopisywalnymi ilościami miłości i adoracji, pozwalając mu przesypiać noce bez koszmarów, które nadal czasami go dręczyły. Mimo tego wszystkiego Guk zapewniał go, że lata traum nie uleczą się w jeden dzień, a on będzie czekał i dbał o starszego jak najlepiej będzie potrafił.
CZYTASZ
Killing Spree | Taekook
FanfictionW roku 2056 liczba ludności na świecie przekroczyła dziesięć miliardów ludzi. Rządy na całym świecie starają się przywrócić poprzedni stan rzeczy, ale jednego nie mogą zmienić - ciągle rosnącej liczby osób i coraz to malejącej ilości miejsc mieszka...