Rozdział 14

703 99 23
                                    

Zasada numer czternaście 

Pozwól komuś ci pomóc


Guk czuł się trochę źle, ale z każdym dniem bywało lepiej. Najgorzej było, kiedy zostawał sam. Od czasu przeprowadzonego przez siebie zabiegu nie robił tego podobnie. Minął może tydzień odkąd rozmawiał też z Kimem. Starszy najwidoczniej nie interesował się nim aż tak jak chłopak myślał. Było to nieco rozczarowujące, ale też bardzo przywołujące do rzeczywistości wydarzenie. To nie był film romantyczny, w którym będą się godzić po kłótni. Miał do czynienia z mafiozą, który nie waha się przed tym, aby poderżnąć komuś gardło, a co dopiero żeby powiedzieć komuś garstkę niemiłych słów.

- To wszystko?

Jeongguk wybudził się z transu i uśmiechnął się trochę sztywno do kasjerki.

- Tak. Mogę zapłacić kartą?

Kobieta pokiwała głową, podkładając mu terminal. Pieniądze, które otrzymał Guk od V zaczynały się kończyć, ale niedługo powinien i tak dostać pierwszą, pełną wypłatę. Aż trudno było mu uwierzyć, że już niedługo minie miesiąc, odkąd zaczął tam pracować. Za oknami było widać już rozwijające się pąki kwiatów.

Wiosna. Ulubiona pora roku Jeongguka.

- Dziękuję. Do widzenia - powiedział chłopak, kiedy dziewczyna powiedziała, mu że opłata przeszła.

Zadowolony ruszył ochoczo w kierunku mieszkania, które znajdowało się wyjątkowo blisko, co młodszego cieszyło. Nigdy nie mógł pozwolić sobie na kupowanie świeżego pieczywa z rana, nie musiał martwić się o dojazd do szpitala w razie wypadku ani nie musiał zastanawiać się o której musi wstać, aby wszystko załatwić. 

Jego życie zmieniło się zdecydowanie na lepsze, choć nadal pozostawał delikatny posmak niechęci. Głównie dlatego, że miał kontakt z przestępcami, zdawał sobie sprawę z tego, że pracował dla mafii, która była dość niebezpiecznym środowiskiem. Na szczęście wokół niego było wiele osób gotowych mu pomóc i...Guk to lubił.

Nie pamiętał kiedy ostatnio miał przy sobie tyle ludzi. To była bardzo miła odmiana. Chciał zrobić coś dla nich w zamian. Może powinien zrobić coś na szydełku albo na drutach? Top byłaby-

Jeongguk w jednej chwili patrzył w niebo, choć nie wiedział jakim cudem. Przecież przed chwilą szedł. Dopiero po chwili dotarł do niego pisk opon, a później ból. Usłyszał koło siebie też głosy i zobaczył nieznajomą twarz. 

- Wszystko dobrze?! Dzwonić po karetkę?! Henry, dzwoń-

- N-nie - wydusił niemal natychmiast, próbując odgonić kobietę.

Powoli, mimo dużego bólu, podniósł się na łokciach. Jako doktor sam by zbezcześcił kogoś, kto by to zrobił, ale nie myślał jasno. nie wiedział co się stało. Dotarło to do niego dopiero po chwili, kiedy zorientował się, gdzie leży. Był na pasach dla pieszych. Cóż...troszkę dalej, ale zdecydowanie przez nie przechodził. Pamiętał.

- Nic mi nie jest - powtórzył, czując jedynie ból w żebrze. Usiadł nieco stabilniej, rozglądając się. Ludzie na chodnikach na niego patrzyli, auta stały w miejscu, ale nikt prócz młodej kobiety do niego nie podszedł. 

- Został pan potrącony przez auto, a tu niedaleko jest szpital. Naprawdę, nie będzie to problem - powiedziała, chcąc pomóc mu wstać, ale chłopak odgonił ją po raz kolejny. 

Jakimś cudem, najpierw stawiając jedno kolano, później drugie wstał i spojrzał na nią z krzywym wyrazem twarzy. Przy każdym oddechu czuł mocny ból, ale poza tym nie było tak źle. Coś przeskoczyło mu w kostce i miał parę zadrapań. 

Killing Spree | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz