Zasada numer czterdzieści osiem
Czasami lepiej jest nic nie mówić.
Kim poprawił swój garnitur, odchrząkając delikatnie, zanim ponownie zaciągnął się swoim papierosem, zerkając przez okno na szklane wzgórza.
Wyjątkowo nie przyjmował dzisiaj w swoim gabinecie w klinice. Mimo że podejrzewał, że Trelos wie o jego działalności, wolał nie narażać zdrowia i bezpieczeństwa nie tylko pracującego tam zespołu, ale również i pacjentów. Zdecydował się zatem przyjąć go w budynku, który aktualnie był w ostatnim stadium remontu. Poprosił jedynie swoich ludzi o wniesienie tu stolika z dwoma krzesłami, co wyglądało mało przytulnie w skomplementowaniu z dużym pomieszczeniem. W tym budynku miał powstać oddział zajmujący się leczeniem onkologicznym, ale biorąc pod uwagę jego aktualne problemy i spalony magazyn w Tokio, do momentu, w którym wejdą tu pacjenci, minie jeszcze sporo czasu.
- Szefie. Han Choimin przyszedł - ogłosił jeden z mężczyzn przy wejściu.
Taehyung spojrzał w jego kierunku, strzepując popiół do kryształowej popielniczki, wypuszczając spomiędzy warg chmurkę dymu.
- Wprowadź - zarządził, siadając wygodniej w siedzisku.
Kiedy drugi szef mafii minął żelazne drzwi, Kim miał wrażenie jakby przeniósł się kilka lat wstecz, kiedy zobaczył go po raz pierwszy. Nie mógł zaprzeczyć mówiąc, że Trelos był mało atrakcyjny. Wręcz przeciwnie - wydawało się, że był jak egzotyczne zwierzę - kusił swoją barwą i wyglądem, a w środku skrywał truciznę. Tak można było opisać Han CHoimina, dlatego i teraz, mimo widocznego, ciepłego uśmiechu, V nie oddał go, zdając sobie sprawę, że Han uśmiecha się tylko szerzej, kiedy komuś dzieje się krzywda lub kiedy zamierza stworzyć istne piekło i chaos.
- Trelos - mruknął Kim, unosząc wyżej bródkę, by spojrzeć na swojego przeciwnika i od niedawna sojusznika.
- Thirio - szepnął szarmancko, bez słowa zajmując miejsce naprzeciwko niemu.
- Zgaduję, że nie masz pojęcia dlaczego ciebie tu zaprosiłem? - zaczął V, zaplatając swoje dłonie na stoliku, nachylając się delikatnie ku drugiemu mężczyźnie.
- Nie. Nie omieszkam również dodać, że jestem również lekko zasmucony faktem, że nigdzie nie widzę Jeongguka.
Kim zacisnął swoją szczękę, czując ból w dolnej żuchwie. Miał wrażenie, że zaraz jego zęby się połamią od siły nacisku.
- Nikogo tutaj nie obchodzi twoje samopoczucie - burknął ozięble, co spotkało się z radosnym błyskiem w oku Trelosa. Oczywiście, że zrobił to tylko po to, by zdenerwować V.- Mam pytania i potrzebuje na nie odpowiedzi.
- A ja mam swoje potrzeby i też chcę je zaspokoić.
- Czego zatem chcesz?
- Byłoby mi znacznie milej spotkać się z tobą i twoim narzeczonym na jakimś drinku.
- Szefie, mogę na chwilę?
Taehyung przeniósł swoje spojrzenie leniwie w kierunku głosu nadchodzącego ze strony drzwi. Ciemne tęczówki odnalazły nikogo innego niż Jimina, który stał w czarnym kostiumie, jakby niedawno wrócił z akcji.
Dlatego też Kim przeprosił sojusznika, udając się na chwilę do przyjaciela, choć nie spuścił swojego spojrzenia z Choi, nie będąc pewnym, co ten może zrobić. Niby byli w pustym pomieszczeniu, a ten został przeszukany przed wejściem tutaj, ale jedną z cech Choimina było to, że był istnym psychopatą.
- Co on wyprawia? Słyszałem kawałek - szepnął cicho, patrząc ponad ramię V.
- Kręci nosem i ma jakieś dziwne zachcianki - odmruknął, czując lekkie poirytowanie. Miał nadzieję, że Park przyszedł tu, by powiedzieć mu coś odnośnie misji.
CZYTASZ
Killing Spree | Taekook
FanficW roku 2056 liczba ludności na świecie przekroczyła dziesięć miliardów ludzi. Rządy na całym świecie starają się przywrócić poprzedni stan rzeczy, ale jednego nie mogą zmienić - ciągle rosnącej liczby osób i coraz to malejącej ilości miejsc mieszka...