Rozdział 36

824 96 12
                                    

Zasada numer trzydzieści sześć

Dawkuj emocje w odpowiedniej ilości


Minęło niewiele czasu, dokąd Namjoon wyszedł z mieszkania. Minęło również mało czasu odkąd pojawił się tu V. Młodszy zaledwie zdążył się położyć, marząc o śnie, przewracając się z boku na bok, kiedy usłyszał dzwonienie do drzwi. Było już późno, ale coś w sercu mniejszego mówiło mu, że doskonale wie, kim jest gość. 

Chwilę później stał już naprzeciwko Kima, który bez słowa wszedł do środka. Odłożył trzy papierowe torby na stół w kuchni, nie mówiąc za wiele. Jeon śledził każdy ruch jego dłoni, dostrzegając, że starszy ma mokre od deszczu włosy. Wyglądał bardzo przystojnie, ale młodszy postanowił zignorować swoje emocje, myśląc nad tym, co powinien powiedzieć Taehyungowi.

- Naprawdę przepraszam. Nie wiedziałem co mam zrobić w pierwszej chwili. Nie spodziewałem się tego. Nie chciałem ci zawracać głowy.

- Spokojnie, nie gniewam się - powiedział od razu.- Gdzie Jisuk?

- W łazience.

- Wszystko z wami w porządku?- spytał ciszej, kiedy uświadomił sobie, że staruszek może ich słyszeć. Cóż, Kim wolałby, żeby tamten nie wiedział o potencjalnym zagrożeniu. Jisuk miał już chore serce, co Jeongguk ciągle sobie przypominał - nieważne czy ten brał kąpiel, jadł, kładł się spać. Młodszy powoli zaczynał godzić się z myślą, że jego dni mogą dotrzeć końca znacznie szybciej niżby tego chciał, a wszystkie choroby towarzyszące jego dziadkowi narażają go na taki los. Nie potrafił przestać o tym myśleć.

- Tak. Chodzę tylko zestresowany - wymamrotał, wycierając wnętrze pocącej się ręki o swoje spodnie od piżamy. Na ich widok Tae uśmiechnął się, bo granatowy materiał w białe wzory bardzo pasował do młodszego, mimo że nigdy go w nim sobie nie wyobrażał.

- Usiądź, hm? Zrobię ci coś ciepłego do picia - zasugerował Taehyung.

Jeongguk pokiwał głową, pozwalając Kimowi, aby czuł się jak w domu. Bywał już tu niezliczoną ilość razy, więc młodszy wiedział, że mafioza wie, co gdzie jest. Był jednak nieco zaskoczony jego zachowaniem. Czy wiedział, że tu przyjedzie? Mógł sobie odciąć rękę zakładając się, że tak. Czy spodziewał się jego ciepłego spojrzenia, przyjaznych gestów i lekkich uśmiechów? Niekoniecznie. 

Jeongguk zaczynał się poważnie zastanawiać, czy z psychiką starszego było dobrze, bo doskonale pamiętał, jak ten żałował tego, jak się zbliżyli, a teraz sam się przybliżał. Postanowił o tym jednak za dużo nie myśleć. Nie znał się na tych rzeczach i nie wiedział przez co jeszcze mafioza przeszedł. Jego wzrok zaczął wędrować w dobrze oświetlonym pokoju, kiedy zatrzymał się na dużych, papierowych torbach. Chciał je dotknąć w pierwszym odruchu, ale przecież nie należały do niego, prawda?

- Co to?- zapytał lekarz, patrząc na torby.

Kim rzucił spojrzenie przez ramię, kiwając głową. Szybko sięgnął po jedną z toreb, kładąc ją pod stołem, po czym wskazał na pozostałe dwie w chwili, kiedy elektryczny czajnik się wyłączył.

- Jedzenie - odparł, zalewając dwa kubki herbaty. Jeon dostrzegł również trzeci, przygotowany prawdopodobnie dla jego dziadka.- Pomyślałem, że coś zamówię. Jedna z moich ulubionych knajpek.

- Nie musiałeś.

- Wiem, ale chciałem sprawić ci przyjemność.

Okej, zdecydowanie coś było nie tak.

Jeongguk zmarszczył brwi, ale nic więcej nie powiedział. Nie chciał zdenerwować szefa mafii swoimi komentarzami, ale musiał przyznać, że czuł się lekko zagubiony. Zamiast tego wstał od stołu, odstawiając pojemniki z jedzeniem na stół. Na widok jego ulubionych potraw poczuł jak jego serce radośnie skacze w jego piersi. Wcześniej nie czuł głodu z powodu stresu, ale sama obecność uzbrojonego V, relaksowała go. Mimo że czasami go nie rozumiał, ufał mu.

Killing Spree | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz