Rozdział 52

439 66 9
                                    

Zasada numer pięćdziesiąt dwa

Nie podawaj komuś palca, jeśli podejrzewasz, że mogą wziąć całą rękę


Jeongguk

przepraszam za to, że dowiadujesz się o moim wyjeździe w ten sposób, ale oboje dobrze wiemy, że nie pozwoliłbyś mi na to, gdybym powiedział Ci prawdę. 

Nie byłem idealnym szefem i nie byłem dobrym przyjacielem. Mogłem z tym żyć wiedząc, że robię to dla czyjegoś dobra, ale kiedy pojawiłeś się ty, obudziła się we mnie część, której nigdy nie znałem.

Nie jestem najlepszym partnerem. Jeśli miałbym być szczery, wolałbym byś znalazł sobie kogoś innego. Kogoś bardziej rozsądnego, kto będzie obchodził się z Twoim sercem tak, jak na to zasługujesz. 

Wiem, że pewnie teraz jesteś zły za moje słowa, bo Cię znam. Ale taka jest prawda. Nie czuję się wart Ciebie ani najmniejszych rzeczy, jakie masz mi do zaoferowania. Wahałbym się nad zasadnością moich słów, gdybym był przeciętnym, dobrym człowiekiem, ale będąc złym, jestem niemal tego pewien. 

Boję się tego, co do Ciebie czuję, a jednocześnie jestem już tak cholernie sobą zmęczony... mam dość uciekania i choć zawsze uczono mnie, że walka o swoje jest najlepszą opcją, za często wybierałem tą pierwszą opcję. Wydawała się być bezpieczna, nie narażała mnie na żadne rany, których się bałem. Wiedziałem, że dopóki nie pozwolę sobie skrzywdzić się tak po raz kolejny, nic się nie zmieni. Widziałeś. Próbowałem.

Nie szukaj mnie. Wrócę, gdy zadane mi rany się wygoją. Będę czuł się choć trochę lżej wiedząc, że zrobiłem to sam i nie musiałem narażać ciebie na odczuwanie tego bólu ze mną. 

Wrócę, kiedy zaboli mnie dwadzieścia razy. 

Mam nadzieję, że zrozumiesz.

Kim  "V" Taehyung


Jeongguk zacisnął wargi, patrząc ze łzami w oczach na widok za oknem. Niedawno co wrócił z mało przyjemnej podróży z Lay'em, więc zamiast zachodu słońca, przywitał go wschód słońca. Powinien być zmęczony, ale nie był normalnym człowiekiem. Dopiero teraz uświadomił sobie, że nie spał pewnie nie z powodu bezsenności, a dlatego, że nie potrzebował spać. Gdyby o tym kiedyś usłyszał, byłby zachwycony. Zwłaszcza jako student medycyny, uważałby siebie za super bohatera. Dzisiaj czuł się zagubiony, bo okazało się, że całe jego życie było kłamstwem. Gdyby nie chore ambicje bogatych ludzi, pewnie by go tu nie było. 

Jego dolna warga zadrżała delikatnie, kiedy wypuścił ociężały oddech ze swojej piersi. Miał za sobą ciężki dzień. Jedyne z czego się dzisiaj cieszył to fakt, że złamał Yixingowi rękę.

Tak. Chyba nie pomyśleliście, że Jeongguk zgodził się na jakieś pakty z Zhangiem bez konsultowania się ze swoim chłopakiem? Cóż, chwycił jego rękę, ale po to, żeby mu ją wykręcić. Na jego nieszczęście chłopak szybko się zregenerował, ale wyraz szoku na jego twarzy był wart ryzyka. 

Młodszy odetchnął, patrząc na wielkie terrarium z Adamem i Evą, zanim wstał z ziemi, kierując się do kuchni. Nie musiał nawet do nikogo pisać, żeby powiedzieć, że nie będzie w stanie przyjść dziś do pracy. Nam spodziewał się, że po rozłące ze swoim ukochanym Jeongguk może nie chcieć angażować się w żadne czynności związane z pracą i się nie mylił.

Niedługo później Guk leżał na łóżku po stronie Taehyunga i wdychał pozostały po nim zapach, zanurzając się w pościeli. Obiecał sobie być silnym, ale uronił parę łez, kiedy uświadomił sobie, że niewiele rzeczy zniknęło z szafy Kima. Nie to wywołało cichy szloch, a fakt, że Kim zabrał ze sobą jego szalik.

Killing Spree | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz