*Piotrek*
Weszliśmy z Wojtkiem do bazy.
- Martyna! Co to ma być! - Agnieszka
- co się tak drzesz? - pytam i idziemy dalej.
Są w szoku.
- a ty tu co?
- raczej też tu pracuje jeszcze - mówię
- a on?
- przyszedł was po wkurwiać - Wojtek
Patrzą zszokowani.
*Wojtek*
Piotrek dał im listę i poszedł do gabinetu a oni na mnie patrzą.
- Czyżby kogoś odsunięto od Martynki? - Marcel
Ruszyłem ramionami.
- uuu
Parsknąłem śmiechem.
- odezwiesz się? - Tomek
- odezwę się w odpowiednim momencie - mówię i przyszedł Piotrek.
- kilka ważnych informacji.
Od wczoraj grafiki ustalam ja.
Aby nie przyjść na dyżur musicie mieć ważny powód. A wolne planujecie z 2 tygodniowym wyprzedzeniem. Czy To jest jasne?
Kornelia się załamała.
- za was Martyna by go zabiła. Powtarzała 5 razy. - mówię
- 7 - Piotrek - więc wam się nic nie zmieni.
- ok - Kornelia.
- szkoda, że o mnie tak nie pamiętała
- pamiętała - Piotrek - ale ja nie będę zmieniał całego grafiku bo ty masz paznokcie. Umów sobie tak żeby grało z grafikiem.
- ale... Mateusz powiedz mu coś.
- zdania nie zmienię
Przyszedł Wiktor.
- wy dwoje? A co to?
- ja też potrzebuje towarzystwa - Piotrek.
- dobre - mówię
Zaczęliśmy się śmiać a oni się śmieją.
- jak już zmądrzałeś to zrób testy na ojcostwo - Agnieszka.
- a ty idź do psychiatry - mówię - ta praca może wykończyć psychikę.
Śmieją się. Piotrek patrzy na mnie.
- a no tak. Kontynuuj - mówię i wstaje
- to ty kontynuuj. Nie Będę za ciebie mówił.
- dobra to od początku. - mówię - żeby wszyscy zrozumieli.
Jak już wiecie miała mnie wogóle nie poznać, ale wyszło jak wyszło.
Teraz sobie tego nie wyobrażam.
Jak już mnie poznała to musiała się do mnie przekonać. Żeby się nie bała mnie. A wiecie, że to nie jest łatwe jak przychodzi facet uzbrojony i za tobą chodzi.
Więc zacząłem się z nią wygłupiać. I podziałało. Coraz bardziej się do mnie przekonuje. Ale żeby nie było. Wszystko co z nią robię, Piotrek wie. Dobra. Wczoraj nie wiedział. Ale to tylko wczoraj.
Macie rację. Za daleko to poszło. Jako jej ochroniarz nie powinienem tego robić. Ale. Podkreślam. Jestem jej bratem.
Może nie z tej samej matki, ale jednak. Także traktuje ją jako siostrę, nie jako kochankę.
I nie. Nie próbuje zająć Piotrka miejsca.
- to nie był żart? - Marcel - serio jesteś jej bratem
- serio - Piotrek - Kubicki powiedział, że jak mu włos spadnie z głowy to odetnie mi z nimi kontakt.
- ta? - pytam i udaje że wyrywam włos
Zaczęliśmy się śmiać.
- chcesz wrócić do domu? - Piotrek
-zadzwonię po tatę
Zaczęliśmy się śmiać.
- skumaliście? - pytam
- ta.
- to chyba coś mu się należy - Piotrek - bo zjechaliście go równo.
- Przepraszamy - mówią
- A jutro jak ją przytulę. Będzie to samo.
- no nie. Już nie.
- a wylądowała ta Anka? - pytam
- tak - Wiktor - dziękuję.
Piotrek patrzy na mnie.
- nic nie mówiłem - mówię i podnoszę ręce do góry
Zaczęliśmy się śmiać.***
*Piotrek*
Wróciliśmy do domu.
- jesteśmy - mówię
- super - mówią
- tylko tyle? - Wojtek
Śmiejemy się.
Poszliśmy do nich i porwałem Martyne na kolana. Przytuliła się.
-no chodź też - Wojtek do Oli - chociaż tego nie lubisz
- ale potrzebuje - Ola.
- ooo. - Wojtek
Przytulili się.
Martyna się uśmiecha. Dałem jej buziaka. Zatopiłem nos w jej włosach.
- co oglądałyście?
- nie chcesz wiedzieć - Martyna
- film gdzie matka rodzi dziecko a później umiera - Ola
Patrzę na Martyne.
- do ciebie się przyzwyczaiłem, Ale żeby Oli puszczać taki film? - mówię
- Ja go wybrałam - Ola
- zostawić was na chwilę - Wojtek.
Kręcę głową.
- mam nadzieję, że nie wzięliście tego do siebie.
- płakałyśmy razem - Ola - to się liczy?
- no co? Wzruszający
- nie mogliście oglądnąć jakieś komedii romantyczej? - Wojtek
Śmiejemy się.
- nic się takiego nie wydarzy - mówię - nie martwcie się.
- powtarzam Ci to za każdym razem a i tak nie rozumiesz - Martyna
- wiesz, że bym rozniósł cały szpital? - pytam
- wiem - mówi
- no. Chyba tego nie chcesz
- ale to nie zależy ode mnie - mówi
Wyciągnąłem z kieszeni kartkę i jej dałem.
- przeczytaj - mówię.
Czyta.
- dobra. Niech Ci będzie. - mówi
- co to za kartka? - Wojtek.
- napisałam to jak byłam w ciąży i Leną i za każdym razem mi ją daje.
- a ostatnio się ze mną żegnała.
- musisz być na to przygotowany
-wyrwę diabła z piekła i wszystkie Anioły żeby cię spowrotem przywrócić do życia.
- pokaż mi moje wyniki. - mówi - Franio coś chciał, ale nie odebrałam.
- rozmawiałem z nim - mówię - jeszcze nie umierasz.
- pokaż wyniki.
- wrr
Dałem jej i patrzy.
- wszystko niskie a ciśnienie wysokie - mówię
- to przez tą igłę - Martyna
- Franio jutro sprawdzi.
- przesadzasz - mówi - przecież nie umieram.
Uśmiecham się.
- kurwa - mówi
- wyrolował cię - Wojtek
Śmiejemy się.
- idziemy do Anki? - pyta
- nie ma takiej opcji - mówię.
- ale...
- żadnego ale. - mówię - niech spędzi czas z Wiktorem
- ale trzeba sprawdzić czy wyzdrowiała - mówi - jak cię zobaczy i będzie cię chciała zabić to znaczy, że trzeba ją wysłać spowrotem.
- powiedziałem nie - mówię
- wrr
Zaczęliśmy się śmiać.
- a kochasz mnie? - pyta
- zaczyna się - mówię.
Śmiejemy się a ona zrobiła smutną minę.
- tak. Kocham cię
Uśmiecha się.
- bardzo?
- bardzo mocno
Patrzy mi prosto w oczy.
- to idziemy?
Ola z Wojtkiem się śmieją.
- a nie? - przedrzeźniam ją
Wzdycha. Zrobiłem to samo.
Śmiejemy się.