*Martyna*
Piotrek kłóci się z swoim ojcem. Dzień w dzień. Jeździ do niego i nie daje za wygraną.
Znowu wrócił wkurwiony.
Poszłam do niego i się przytuliłam.
Dał mi buziaka.
- czasami trzeba odpuścić -mówię
- nie mogę - mówi - bo będzie coraz bardziej.
- on teraz chce cię sprowokować.
Cieszy go to jak się denerwujesz.
On jest sam. Został sam. A ty masz nas. Nie Warto. Zobaczy, że cię to nie rusza i da spokój.
- masz rację. Dałem mu się sprowokować - mówi.
Patrzy na Ole i na Wojtka.
- nie zabroniłem ci się do niego odzywać. Idź.
- właśnie nie wiem jak się zachować - mówię
- normalnie - mówi - jak zawsze
Poszliśmy do nich a Piotrek z Olą się śmieją.
- dobry opierdol - Ola do Piotrka
Przytuliłam się do Wojtka.
Objął mnie.
- co tam tuptuś. Najpierw nas opierdolili a teraz się śmieją.
- nom - mówię***
Ktoś puścił plotkę, że ja i Wojtek uprawialiśmy... w karetce. To nie prawda jednak Piotrek chyba w to uwierzył.
- jestem ciekawy co jeszcze wymyślą - Wojtek
- Mnie tylko ciekawi kto rozpowiedział - Piotrek
- ale wiesz, że to nie prawda, nie? - Mówię
- wiem. Jak by to była prawda żadne z was nie patrzyło by mi prosto w oczy.
- możesz mi zmienić dyżury na najbliższy tydzień? Nie chce się z nimi widywać
- to wtedy wyjdzie, że to zrobiliśmy - Wojtek - idziemy normalnie. Ja się chętnie dowiem kto taki mądry.
- dobrze mówi - Piotrek - jak nie pójdziesz będzie jeszcze gorzej.
- się porobiło - Ola
Przyszedł szef Wojtka.
- Wojtek...
- oho. Już do was doszło - Wojtek
- do póki to się nie wyjaśni nie możesz jej pilnować
- ale to jest nie prawda. Jak mamy to udowodnić? - pytam
- nie wiem. Taki mamy regulamin - Szef Wojtka
- od jutra Wojtek. Godzina 7. Ulica Władysława Sikorskiego 15. Kobieta. Lat 43.
- nie róbcie jaj - Wojtek
Poszedł.
- chodź - Wojtek - ja tego tak nie zostawię
- stopuj go - Ola do mnie
Pojechaliśmy do bazy. Oczywiście o tym gadają. Wojtek mnie przytrzymał i podsłuchujemy.
- gdyby naprawdę to zrobili Piotrek by go wyjebał z domu - Mateusz
- tak czy siak powinien to zrobić. Za jakiś czas uciekną gdzieś razem.
Chciałam wyjść a Wojtek mnie chwycił.
- nie zrobili nic - Agnieszka - powiedziałam to tylko jednej pielęgniarce a jaka wojna.
- no świetnie - Wojtek - pośmiałaś się już? Fajnie było?
- tak. Świetnie wyszło - Agnieszka - a gdzieś ją zgubił?
Podszedłam do niego.
- tak się bawisz? - Wojtek - spoko. Teraz mój ruch. Wnoszę wniosek do sądu o zniesławienie.
- nie masz dowodów
- a tu się mylisz - Wojtek - do spotkania niedługo w sądzie.
Wychodzimy z bazy a ona krzyczy.
- ej! Czekaj. Odkręcę to
Wojtek się wrócił a ja za nim.
- co chcesz odkręcić? - Wojtek
Wiktor do mnie mruga żebym go uspokoiła.
- powiem wszystkim, że to nie prawda
Wojtek parsknął śmiechem.
- wszystko wiadomo dlaczego jesteś blondynką - mówi
- jakie masz dowody?
- za dużo byś chciała wiedzieć
- Martyna. Uspokój go - Wiktor
- przecież nic nie robi - mówię - rozmawia kulturalnie. Nawet głosu nie podniósł
- dobra chodź - Wojtek - muszę pozałatwiać sprawy
- nie zrobisz tego - Agnieszka
- żebyś się nie zdziwiła. - Wojtek - chodź tuptuś
Wyszliśmy z bazy.*Wiktor*
- idź żesz go kobieto przeproś - mówię - a nie będziesz się po sądach...
- przeproś - Mateusz się śmieje - on był po cywilu. Zwolnili go na bank. Przyszedł prywatnie. Jesteś w dupie***
*Wojtek*
Jesteśmy w sądzie. Podpisuje papiery. Martyna też. Denerwuje się.
- nie denerwuj się - mówię - to pójdzie szybko.
- dowody są wiarygodne. Myślę, że nie będzie problemu.
Dzwoni Martyny telefon. Pokazuje mi. Agnieszka.
- odbierz - mówię
- mam dość na dziś - mówi
Wyszliśmy z sądu.
Odebrałem Martyny telefon.
- no co tam? Próbujesz przez siostrę mnie udobruchać - mówię i otwieram Martynie drzwi od auta.
- spotkajmy się. Sami
- za kogo ty mnie uważasz? Za idiotę?
Nie spotkam się z tobą. Dobrze wiem co planujesz. Do zobaczenia w sądzie.