81. Kto...

25 0 0
                                    

*Martyna*
Wyszłam sama się przejść. Nie wzięłam telefonu. Chcę po prostu odpocząć.
Usiadłam nad Wisłą i patrze w wodę.

***

*Piotrek*
Dzwonię do Martyny. Przyszedł Wojtek.
Odebrał jej telefonu.
- tak Piotruś? - przedrzeźnia Martyne i się śmieje. A ja na niego patrzę. - he?
Po co dzwonisz jak ona jest w domu?
- nie ma jej właśnie - mówię
- nie pierdol - mówi i szuka ją po domu. Po chwili wrócił. - i ty tak tu spokojnie siedzisz?
Wziął kurtkę i wychodzi z domu.
- kiedyś ją zamorduje
- tylko spróbuj - mówię
Poszedł. Patrze przez okno. Biegnie.
Minął ludzi z bazy.

*Wojtek*
- Widzieliście ją? - pytam
- nie - Tomek - a co?
Machnąłem ręką i pobiegłem dalej.
Przebiegłem cały Park i biegnę nad Wisłe. Jest. Spaceruje po moście.
Pobiegłem do niej bliżej.
- Martyna - chwyciłem ją za rękę
- słucham? - obróciła się i to nie ona
- przepraszam - mówię i puszczam
Szukam ją dalej.
Poszedłem bliżej brzegu.
Znowu idą ludzie z bazy.
- nie ma jej - Kornelia
Rozglądam się do około.
- jest - mówię i biegnę do niej. - tuptuś.
Obróciła się.
- hmm?
- dlaczego? - pytam
Wzdrygnęła ramionami i wstaje.
Podałem jej rękę. Płakała.
- co się dzieje? - pytam i nakładam jej kurtkę.
- nic - mówi - idziemy?
- chodź chodź - mówię i ją objąłem.
Wracamy do domu.
- żadnej zjeby? - pyta
- powiedz mi tylko co się dzieje?
Czemu wychodzisz z domu sama, nikomu nie mówisz? Czemu płakałaś?
-po prostu chciałam zniknąć - mówi
Zamurowało mnie.
- dlaczego mała? - pytam i ją przytulam
- nie wiem. Może tak by było lepiej
Kręcę głową.
- nie. Nie było by - mówię - było by gorzej. Nie Możesz zniknąć z dnia na dzień tak po prostu. Słyszysz?
- słyszę - mówi
- co chciałaś zrobić?
- pomyśleć i wrócić - mówi
- na pewno?
- yhym - mówi

Napisałem SMS do Piotrka.
- "wracamy. Pod żadnym pozorem na nią nie krzycz"
- "ok. Czekamy" - odpisał
Po chwili byliśmy w domu.
Poszła do łazienki.
- gdzie była? - Piotrek
- nad Wisłą - mówię - siedziała, płakała. Chciała zniknąć bo tak by było lepiej.
Nie wiem co się stało. Trzy godziny temu była szczęśliwa. Śmiała się
- idę do niej - mówi
*Piotrek*
Zapukałem do drzwi i wszedłem.
Siedzi skulona i zanosi się płaczem.
Klęknąłem przed nią i dałem jej buziaka.
- tatuś? - pytam
Kiwa głową.
- powiedział to w nerwach - mówię - na pewno. Tak Jak zawsze słońce.
Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Skarbie. Nie Możesz Mnie zostawić. Bo się nie podniosę.
- nie masz dość? - pyta
- nie - mówię - nie. Jestem szczęśliwy z tobą. Chodź. Nie Warto płakać.
Zjemy lody. Doprawimy czekoladą.
Przytuliła się.
- kocham cię - mówi
- ja ciebie też - mówię i dałem jej buziaka.
Wyszliśmy z łazienki. I stoi Kubicki.
Martyna poszła do sypialni się ogarnąć.
- co jej jest? - pyta
- spytaj siebie, co? - mówię - dobrze wiesz, ile przeszła, dobrze wiesz jaki ma charakter i dobrze wiesz, że bierze wszystko do siebie. Tym bardziej, że słyszy to od swojego tatusia.
- przestań - mówi
- co przestań? - pytam - co ci zrobiła?
Albo nie. Co ci dzisiaj nie wyszło?
Zamów sobie terapie a nie wydzieraj się na córkę.
- puść mnie do niej
- zostaw ją dzisiaj w spokoju - mówię - daj mi ją uspokoić. Niech ochłonie.
Bo na razie chce zniknąć i nie wrócić.
Więc gratuluję.
- dramatyzuje - mówi - nauczyłeś ją tak i teraz co? Będziesz ją pocieszał za każdym razem jak jej łezka poleci.
- dokładnie tak - mówię - możesz mi załatwić zakaz zbliżania, ale też przy okazji sobie. Idź do domu i się zastanów.
Co ty wogóle pierdzielisz? I do kogo.
Wyszedł wściekły. Przyszła Martyna.
- chodź chodź - mówię i wycieram jej łzy.
Przytuliła się. - no dobra. Wypłacz się.
Niech te emocje wyjdą z ciebie.
Albo rozwalmy coś. Ha tszyt
Śmieje się.
- gdybym miała rozwalać coś za każdym razem to bym cały dom zdemolowała
- lepiej to niż jego - mówię
Śmiejemy się.
- gdzie chciałaś się wybrać beze mnie? Hmm. Albo razem albo wcale.
Daje jej buziaki a ona się śmieje.
Usiedliśmy na krześle. Siedzi mi na kolanach i się przytula.
- musimy zamontować czujniki. Anty tuptuś - mówię
- no przyda się - Wojtek - ale takie łijo łijo jak przekroczy próg.
Zaczęliśmy się śmiać.
Martyna też.

***
Dziewczyny śpią.
- nic nie rozumiem - Wojtek
- co nie rozumiesz? - pytam - Kubicki przegrał rozprawę. A jak przegrał to był wściekły. Więc zadzwonił sobie do Martyny i wypomina jej wszystkie rzeczy jakie pamięta. Co zrobiła i jaka jest.
- przeszło jej? - pyta
- jak na razie tak - mówię - ale ja nie mam pewności, że na pewno.
Bo teraz będzie rozmyślać.
- zaniepokoiły mnie jej słowa. - mówi
- luz. Nie zrobiła by nic - mówię - siedziała by tam do póki ktoś jej z tamtąd nie wziął. Sama by nie wróciła.
- musimy być bardziej czujni. Nie może tak być, że oboje jesteśmy w domu i nie zauważyliśmy, że wyszła. Znasz ją. Ok. Wiesz, że nic głupiego nie zrobi, ale niech jej kiedyś coś odwali? Albo niech wpadnie w takim amaku pod auto.
To Cud, że nic jej nie jest.
- nawaliłem - mówię
- nie. Nawaliliśmy razem - mówi
- ja tu byłem. Bawiłem się z dziećmi.
- ja też. Siedziałem z Olą.
- nie rozumiesz - mówię - dawniej bym na to nie pozwolił. Nie wiem co się ze mną dzieje.
- weź wolne. Zwolnij. Nie wszystko jest twoją winą. Nie musisz nad wszystkim panować. Nagadali ci bzdur i ty sobie to wryłeś w łeb.
- bo to prawda. Nawet Nie wiem co robi przez cały dzień...
- nie. Nie Wiesz. A kto kurwa dzwoni co pół godziny? Kto z nią rozmawia pod koniec dnia? Co? Kto ją wyciąga z każdego doła?
Dałeś się im nieźle omotać.
Wypominają ci tą jedną akcję i będą bo widzą, że cię to rusza.

***
Następnego dnia.

*Wojtek*
Przyszli ludziska z bazy i oczywiście wypominają Piotrkowi wczorajsze zajście z Martyną.
- jak ty mogłeś na to pozwolić
- ile kurwa będziecie pierdolić w kółko to samo. Ukrzyżujcie go może jeszcze, nie?
- nie wtrącaj się - Wiktor
Piotrek gwizda na maluchy.
- ej ej - mówi - żadnej zabawy na schodach miśki.
- yh
Podszedł do nich.
- no przyjrzyjcie się dobrze - mówię - ten człowiek ani na moment nie siedzi na dupie. Pilnuje tych małych istot. Bawi się z nimi. A wy mu jeszcze wypominacie...
- nie było cię...
- byłem - mówię - siedziałem tu. I też nie zauważyłem, że wyszła.
I co?
- Ale to jego obowiązek...
- nie. Już nie - mówię - od pilnowania jej jestem ja. On jest jej mężem, nie ochroniarzem, nie tatusiem.
- skończcie - Piotrek - ty też Kowal
- oh
Zaczęliśmy się śmiać












In my Dreams 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz