*Martyna*
Siedzimy wszyscy w domu. Przyszli ludzie z bazy i ktoś puka. Wojtek poszedł otworzył.
- Wojciech Kowal? - jakaś kobieta
- tak to ja - mówi
- proszę - ta kobieta daje mu list i
paczkę. - gratuluję.
Poszła. Wojtek zamknął drzwi.
- aha - Wojtek a my się śmiejemy
Patrzy na nas.
- komu się robaczki nudzi? - pyta
- to nie my - mówimy a on otwiera kopertę. Załamał się.
- co to? - Ola
- nawaliłem tak jak tylko mogłem a oni po miesięcu mi darują. - mówi - no bez jaj
- oho - Ola - czyli gdzieś lecisz.
Otwiera paczkę i przyszedł Tata Oli.
- ooo. Już dostałeś
- powiedz mi co mam jeszcze odjebać żeby mnie nigdzie nie wysłali.
- a czy ktoś cię gdzieś wysyła? - pyta
- w tym stroju masz chodzić na codzień.
- tu pisze coś innego - Wojtek
- chciałem cię podrażnić - mówi - oni ci kurwa nie darują
- uff - mówię
- idź się w to ubierz. Chcę zobaczyć jak wyglądasz - tata Oli
Wojtek poszedł a Piotrek robi kawę.
- już miałam dzwonić - Ola
- jaką miał minę?
- był załamany - mówię
Po chwili idzie Wojtek ubrany w ten strój.
- fiu fiu - Piotrek
- jedno wyjście z tuptusiem na ciasto i się w to nie zmieszczę.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ej. Po co mi taki mundur?
- teraz widać, że jesteś ochroniarzem z daleka. - Mówię
- właśnie - Wojtek
- Ola podoba Ci się mąż?
- oczywiście - Ola - rozumiem, że to go też chroni?
- wszystko jest kuloodporne. - tata Oli - obracaj się.
Wojtek tańczy jak baletnica.
Śmiejemy się.
- legitymację gdzie masz?
- a tu - Wojtek wyciąga z kieszeni
- ma być tu. - tata Oli powiesił mu ją na szyi
- tak to noszą te pedały po kursie - Wojtek a my się śmiejemy.
*Wojtek*
- no co? - pytam
- zawsze mam w kieszeni. No chyba że idę do bazy to przypiętą tutaj - mówię i pokazuje
- to przypnij ją chociaż
Przypiąłem a oni się śmieją.
- oddelegowałem cię do szkolenia nowych. Będą przy tobie od 6 do 12. Przy was.
- jeszcze ich będę musiał pilnować - mówię
- to co? Wolisz podrzucić Martyne do innego na dwa tygodnie a ty ich będziesz szkolił w bazie?
- Nie - mówię
- to co ty chcesz?
- nie - mówię i się śmieją - czekaj co?
- to jak to sobie wyobrażasz?
Patrzę na niego. Na Martyne. Na niego. Na Martyne.
- mam się z nimi użerać od 6 do 12, tak?
- tak
- ok. Niech będzie - mówię - ale ty w tym czasie jesteś z Martyną. Później do was dołączę i się zmienimy.
- dobra - mówi -ale ze mną wyjdzie. Ze mną wróci
- możesz sobie z nami wrócić.
Śmieją się.
- czyli rozumiem, że jutro 5.30 w bazie.
- która? - pytam - miała być 6.
Śmieją się.
- bo ty się spóźnisz - mówi - dlatego ci mówię
- dobrze. Wyjadę o 5. 30 - mówię
- a właśnie. Bmw jest moje - mówi
Patrzę na niego.
- Ola. Twój ojciec mnie wkurwia
Śmieją się.
- tuptuś, bmw. Co jeszcze mi zabierzesz?
- no żony nie mogę - mówi zrezygnowany
Śmieją się.
- zamienimy się. Dam ci moje
- najpierw muszę zobaczyć czy jeździ.
Porwałem mu kluczyki i Wyszliśmy z domu. Stoi czarno złoty range rover.
- ekhem - mówię - piękne. Już nie oddać.
- kluczyki do bmw
- najpierw zobaczę czy jeździ - mówię - kto pierwszy ten lepszy. Jedziemy
Pobiegłem z Martyną, Olą, Tomek i Mateusz.
Wsiedliśmy. Zapięliśmy pasy i ruszyłem.
- nie przyzwyczaję się - Ola
- do czego? - pytam
- do ciebie w tym stroju - mówi
- szkoda, że jeszcze na plecach mi nie pisze Ochrona - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
- teraz nikt nie pomyli cię z kochankiem
- ty. A może oni po prostu nie chcą już mnie widzieć i dlatego dali mi ten strój.
Zaczęliśmy się śmiać.
Podjechaliśmy po ciasto do bistro.
Poszliśmy wszyscy. Dziewczyny wybierają i się śmiejemy.
Kiwam do chłopaków.
- zwiewamy - mówię
- ej - Ola z Martyną
Śmiejemy się.
Zapłaciłem i wsiedliśmy do auta.
- co? Nie możesz uciec? - Martyna
- wizja krat do mnie nie przemawia - mówię
- nawet po pracy nie możesz jej zostawić?
- jeśli była ze mną. I jestem w stroju roboczym. To jakby jestem w pracy i nie mogę. - mówię - ale jeśli będę po cywilu i gdzieś wyjdziemy. To jak spuszczę z niej oko na moment a jej coś się stanie to nie odpowiadam.
- Martyna nie wychodź z nim jak nie ma stroju bo wtedy cię zostawi - Ola
- nie zostawię - mówię - potem będę myślał gdzie jest. Ciebie tak zostawiłem to gdzie wylądowałaś?
- byłam tylko pijana
- pijana? - pytam a ona mnie uderzyła
- trafiłam do domu
- po 2 dniach - mówię - jeszcze nie sama.
- dobry plan - Martyna - Ola to kiedy?
- nauczył się już. Nie popełni tych samych błędów
- chciałybyście - mówię - mendy
Śmieją się.
Wróciliśmy do domu.
Śmieją się.
- i? Może być? - mój teść
- ta. - mówię i oddaje mu kluczyki do bmw - on jest bardzo delikatny. Dbaj o niego
Płaczą ze śmiechu.
- dobra. To do zobaczenia jutro - mówi
- ekhem - mówię - nie zapomniałeś o czymś. Słucham formułkę
- Ja Robert Wróbel. Uroczyście przysięgam czuwać nad bezpieczeństwem Pani Martyny Strzeleckiej aż do ostatniej kropli mojej krwi. Będę wykonywał swój obowiązek zgodnie z regulaminem obowiązującym na terenie państwa Rzeczypospolitej Polskiej oraz oświadczam, że w pełnym profesjonalizmie i zachowaniu powagi mojego zawodu krzywda osobie przeze mnie chronionej się nie stanie.
- przysięga przyjęta - mówię
Zjedliśmy ciasto i poszedł. Zostawił mi jeszcze papiery. Przeglądam je a oni się śmieją. Piotrek z Martyną się przekomarzają. Ona chce iść do Moniki.
- nie zaczynaj znowu - Piotrek
- powiedz mu coś - Martyna patrzy na mnie
- Piotrek - mówię - coś
Śmiejemy się.
- i tak tam pójdę - Martyna prowokuje Piotrka
- ciekawe z kim
- sama - mówi
- ekhem - mówię
- odpuść - Piotrek - niech idzie
- co? - Martyna
- możesz iść - Piotrek - ale idzie z tobą
- stary idzie. - mówię
- no to nie - Piotrek
- pardom tuptuś - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
![](https://img.wattpad.com/cover/344340027-288-k911110.jpg)