***
Kilka miesięcy później
*Martyna*
Wojtuś wraca do pracy i właśnie idziemy do bazy. Przytulam się do niego a ekipa z bazy nas mierzy. Spotkaliśmy się na zakręcie.
- Hej - mówię
- siema - mówią
- siemanko - Wojtek
- co? Koniec laby?
- wreszcie - Wojtek - ileż można siedzieć w domu
- nie zapomniałeś jak się strzela? - pytam
i się śmiejemy a on mi rozwalił włosy
- ty będziesz strzelać - mówi
- ok - mówię - daj
Patrzy a my się śmiejemy.
*Wojtek*
Weszliśmy do bazy. Przebierają się.
- o kurwa. Kopę Lat Kowalu - odwracam się a tam Michał
- o ja pierdziele - mówię - ktoś zmartwychwstał
Śmiejemy się
Patrzę za Martyną. Ogarnia się przy lusterku.
- ooo mnie też pani pomaluje - Michał do niej podchodzi
- wypieprzaj - odciągam go - tuptuś jest mój
Patrzy na mnie a reszta się śmieje.
- nic nie rozumiem - mówi
- dwa metry od tuptusia i przeżyjesz - mówię
Śmieją się.
Poszedł się przebrać.
- możesz go trzymać jak najdalej? - Martyna po cichu
- Wojtuś lubi takie rzeczy - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
- od kiedy tu pracuje?
- no od 3 miesięcy - mówi - i jest bardzo irytujący
- czemu ja o tym nie wiem? - pytam a oni się śmieją
- bo byś w domu na dupie nie usiedział
- bardzo możliwe - mówię
Przyszedł i chce usiąść koło Martyny.
Kopnąłem go i ledwo ustał na nogach.
Patrzy na mnie.
- o co chodzi?
- o to, że masz się trzymać od niej z daleka.
Parsknął śmiechem a ja wstałem.
- dobra dobra - mówi i poszedł.
- pod ścianę - mówię - i wyciągaj wszystko co masz
- spierdzielaj - mówi
Wyciągnąłem pistolet i wyciąga.
Śmieją się.
- kurwa. Znasz mnie. Nic jej nie zrobię
- no właśnie. Znam cię - mówię - i w tym jest problem
Wyciągnął a ja go przeszukałem.
Wróciłem do Martyny a on idzie za mną.
Obróciłem się i prowadzę go na krzesło z dala od nas.
- tu - mówię
Patrzy przerażony.
Wróciłem do Martyny.
Przytuliła się do mnie a oni umierają ze śmiechu.
Idzie spowrotem.
Wyciągnąłem pistolet i strzeliłem mu w nogę.
- nie trafiłeś - mówi i podskakuje
- trafiam tam gdzie chce - mówię - mam dużo naboi
- Wojtek nie dodawaj nam pracy - Wiktor ogląda mu nogę
- ja bym wolał tą piękną żeby mnie opatrzyła
- nie podniecaj się - mówię
- bo?
- dokończ sobie - mówię - za dużo tu kobiet
Chłopaki się śmieją
- nic mu nie jest - Wiktor
- lata praktyki - mówię - odejdziesz czy mam się bawić dalej?
Martyna się denerwuje.
Schowałem pistolet.
- nie bój się - mówię i ją przytulam.
On mi pokazuje środkowego palca. Kliknąłem guzik i go zabrali.
Śmieją się
- skąd się znacie?
- to były Oli
Chuj uciekał przede mną nagi przez balkon. Piękne czasy.
Zaczęliśmy się śmiać.
- czemu?
- nie pracuje całodobowo. Poszedłem do domu. Jej ojca nie było w domu więc mieli plan. Ale nie dobry Wojtuś wiedział, że coś knują i się wróciłem. Akurat piękny przyjechał. Ale to by było za nudno jakbym go tam spłoszył więc poczekałem na rozwój sytuacji. Biedny nie wiedział, gdzie spierdalać.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a Ola co?
- darła się - mówię - Wojtek kurwa. Skończyłeś pracę. Wypierdalaj mi z Tąd, ale już.
- zabiłabym cię - Julka - rozebrana a ty wchodzisz
- ona nie zdążyła nic z siebie ściągnąć
Śmiejemy się
- i co potem robiliście? - Martyna
- poszła spać a ja poczekałem na jej ojca.
Nic nie powiedziałem żeby nie robić jej problemów i poszedłem do domu.
- Eee słabo - Martyna a ja na nią patrzę a oni się śmieją.
- jakie ty książki czytasz?
- nie chcesz wiedzieć - mówi
Zaczęliśmy się śmiać
-to fascynujące, że ona po tym wszystkim za ciebie wyszła - Julka
- nie miała innego wyjścia jak każdego odsuwał - Wiktor
- ej... - mówię - w sumie prawda
Śmieją się.
- ale raczej nie narzeka - Martyna
- przywykła - mówię
Śmiejemy się.
- a jak tam twoje prawko? - Wiktor
- nie ma i nie będzie - Martyna
- ma prywatnych szoferów - mówię - tak się ustawiła
Śmiejemy się
- w sumie zrób - mówię - będziesz mnie wozić
- przejażdżka w jedną stronę. - Mateusz
- ja ci mogę taką zafundować. Za free.
All inclusive. Nawet radio Maryja załączę
Śmiejemy się. Martyna też.
Roztrzepałem jej włosy.
Przytuliła się do mnie.
- a jakbyś wiedział wcześniej, że jest twoją siostrą to serio byś Piotrka do niej nie dopuścił
- zależy jakby się to potoczyło bo jeśli po tej awanturze z nim to tak. Nie zbliżył by się do niej. I mówię to śmiertelnie poważnie. Ale to tylko ze względu na to, że ja na niego byłem wkurwiony.
- ale jakbyś nie był to normalnie
- ta - mówię - no może bym się z nim drażnił.
- na pewno a nie może - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
- on o tym wie?
- ta
- upili się i rzucali rzutkami. Wszystkie brudy wyszły. A my z Olą tylko słuchały.
- i patrzyły który komu dopierdoli - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
- i kto komu dopierdolił?
- przytulili się - Martyna
- mieliśmy nieźle w czubie
Śmiejemy się.
- Macie podobne charaktery
- nie. On ma gorszy - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- ym. Taki sam - Martyna
- wypraszam sobie ja jestem grzeczny
- po chuju - mówi a ja w szoku bo ona przeklnęła
- jak ty dziecko mówisz? - pytam - po chuju? Ile ty masz lat?
Płaczą ze śmiechu.
- co się śmiejecie? Ona pierwszy raz tak brzydko do mnie mówi
- zapomniałam, że masz mnie za aniołka
Zaczęliśmy się śmiać.
- najlepsze było to. Piotrek rozmawia wychowawczo z Antkiem a ten go z tyłu przedrzeźnia.
- bo pierdolił w kółko to samo. Ile można
- Antek powstrzymywał śmiech aż wkońcu nie wytrzymał. Jak się zaczął śmiać. Piotrek wkurzony. Bawi cię to?
A Antek. Nie. Nie to.
Obrócił się a ten do niego macha.
Śmiejemy się.
- no już kończ pierdolingo
- źle to mówisz - mówię z swoim akcentem - kończ już pierdolingo i wypierpapier do sklepu
Śmieją się
- aaa do Antka coś powiedział?
- stary dziad i myśli, że jest mądry. - mówię - jak się zaczął śmiać
- a Piotrek co?
- poczekaj jak twoje podrosną. Poczekaj
Zaczęliśmy się śmiać.
- a jak mała zareagowała na brata?
- uśmiechnęła się a potem jak zaczął płakać pokazała mu nunu.
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie jest zazdrosna?
- robi się. Jak przychodzę i biorę małego na ręce to ma taką minę. Ojciec bo ci zaraz dopierdole.
Zaczęliśmy się śmiać
- bierzemy rady od strzeleckich i działają
- jakie rady?
- dziecko nie może poczuć, że coś się zmieniło. Trzeba zachować tą samą rutynę. I jak się jedno skupia na jednym to drugie musi iść do tego drugiego. I na odwrót. Nie można poświęcić uwagi tylko jednemu. - Martyna
- wy to macie dopiero kołowrotek - Wiktor
Śmiejemy się.
- i żadne nie czuje się odtrącone - Agnieszka
- to nie wygląda tak kolorowo. To są godziny tłumaczenia, przytulania. Każdego bez wyjątku. Najgorszy problem jest z Leną. Bo ona jest tak za Piotrkiem. I jak widzi, że bierze Pati lub Michalinę lub Maje czasami to ją coś bierze. I siedzi. I patrzy na nich jak chucky.
- czemu?
- bo jest malutka i ciężko jej wytłumaczyć, że tata jest jeden i dziewczynki też chcą się z nim bawić.
Najbardziej boli ją to, że płaczę a on nie reaguje. Ja ją biorę i przytulam. To przestaje i wtedy próbuje z nią rozmawiać. Chodź. Pobawimy się wszyscy razem.
- ale to jest Piotrka wina bo ją tak nauczył - Tomek
- jak już to nasza
- to dobrze, że wogóle się przy tobie uspokaja - Agnieszka - bo ten jak weźmiesz naszą to się w życiu nie uspokoi.
- spróbowała by nie - Martyna
Śmiejemy się.
- a co byś zrobiła gdyby się i ciebie nie uspokoiła
- zastanawiałam bym się co zrobiłam. Dlaczego tak bardzo woli tylko tatę.
I spróbowałam bym od nowa odbudować z nią kontakt.
- ciekawe jak? - Mateusz
- rusz głową - Martyna - najpierw się zastanów co zrobiłeś
- proste. - Agnieszka - co by nie zrobiła, co do niego podchodzi, on ma nią wrzeszczy idź do Matki. I To po 5,7 razy na dzień. Ona płaczę. Ale cały czas próbuje.
- no to zacznij od tego. - Martyna - chociaż przytulić. To Już jest dużo dla takiego maleństwa.***
Wróciliśmy do domu.
Maja przybiegła do Wojtka.
- a kto tu tak ładnie biega? - Wojtek wziął ją na ręce
- no ja nie wiem kiedy ona tak urosła - Ola
Śmiejemy się.
Pocałowali się.
- a ten piękny gdzie? - pytam
- po dzieci pojechał - Ola - ale jakiś dzisiaj w nie humorze
- ojoj - mówię
Śmiejemy się
Po chwili wróciły dzieciaczki. Przybiegły się przytulić.
- mama!
- cześć - mówię i przytulam je wszystkie. Wszedł Antek, później Tośka
- cześć - mówią i stoją w kącie
- uuu grubo - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
Poszłam do nich ich przytulić.
Piotrek patrzy.
- utul, ucałuj - mówi
- cześć mężu. Miło cię widzieć - mówię
Ola z Wojtkiem się śmieją.
- idźcie zostawić plecaki i chodźcie na obiad
Poszli.
- najpierw trzeba go zrobić - Piotrek.
- nie zrobiłeś? - pytam
- nie miałem czasu - mówi
- ojej - mówię - biedactwo.
To zamów.
- ale co?
Podeszłam do niego i patrze mu w oczy.
Przywaliłam mu.
- wkurzasz mnie.
- ała
Zamówiłam obiad.
- co mu? - Ola
- okres ma - mówię
Śmiejemy się.
Patrzę na niego. Rozmawia z kimś przez telefon. Wkurwiony.
Podeszłam do niego i się przytuliłam.
Zdziwił się i dał mi buziaka.
- nie dało się tak odrazu? - pytam
- przepraszam
- co się dzieje?
- Znów zaczyna - mówi
- nie odbieraj. Szkoda nerwów.
- muszę mieć go pod kontrolą - mówię
- i jego to cieszy. Olej go. Jak coś zrobi to go udupimy
- nie rozumiesz - mówi - nie znasz go od tej strony
- ale co to da, że nawrzeszczysz na niego przez telefon, co? On się z tego śmieje a dzieci się boją.
- to właśnie dla nich. Żeby się nie bały jego.
- a ciebie? - pytam - on się do nich nie zbliży. Wiem, że ci ciężko. Rozumiem.
Ale to od nas zależy jakie będą miały dzieciństwo.
Przytulił mnie i dał mi buziaka.
- nie płacz. Razem damy radę. Tak Jak zawsze.
- czuje się bezradny
- on wkońcu upadnie - mówię - niech się cieszy. Poczekaj. A ty tracisz na to swój czas i nerwy.
- to co mam zrobić?
- odciąć się od niego. Nie odbieraj telefonów, nie spotykaj się z nim. Zablokuj go. Traktuj go tak jakby go nie było. I miej wyjebane.
Miej wyjebane będzie Ci dane. Twoje słowa. A Teraz co?
Śmiejemy się
- łatwo się mówi - mówi i odgarnia mi włosy.
Dzwoni jego telefon. Wzięłam mu i po zobaczeniu kto to. Wyłączyłam.
- tul dalej. Martynka to bardzo lubi
Śmiejemy się.
- kocham cię - mówi
- ja ciebie też. Mocniej
- ja mocniej
- yym ja
- to po równo - mówię
- ale mocno?
Śmiejemy się.
Pocałowaliśmy się.
*Wojtek*
- dogadani - mówię
Śmiejemy się wszyscy. Nawet dzieci.
- zawsze się dogadają - Tosia
Martyna im macha żeby przyszli się przytulić. Pobiegli.
Patrzę na Ole.
- no chodź Olafku - mówię i się przytuliliśmy. Patrze na nią i miałem się spytać, ale nie.
- no mów - mówi
Śmiejemy się.
- wjechali mi na ambicje
- no dawaj
- wyszłaś za mnie bo nie miałaś innego wyboru bo wszystkich odstraszałem?
- nie. Wyszłam za ciebie bo kocham cię wkurzać
Zaczęliśmy się śmiać
- a serio. Po prostu cię kocham. I może to prawda, że odstraszałeś wszystkich, ale jak pomyślę, że miałabym być z którymś z nich to mnie mdli. Więc na dobre wyszło.
Uśmiecham się
- Kocham cię Olafku - dałem jej buziaka
- tylko takiego? - pytam
Zaczęliśmy się śmiać.
Pocałowaliśmy się.
Stykliśmy się czołami i się uśmiechamy.***