Kilka miesięcy później
*Piotrek*
Przywiozłem Ole do szpitala. Dostała krwotoku. Dzwonię do Wojtka nie odbiera. Ola jest spanikowana.
- wszystko będzie dobrze - mówię - zobaczysz.
Pobrali jej krew. Zrobili jej komplet badań i dzwoni Wojtek.
- no wreszcie - mówię - jesteśmy w szpitalu. Chodźcie tu
- co się stało? - pyta i po chwili byli
- dostała krwotoku - mówię a on zbladł - idź do niej. Zaraz do was przyjdzie ginekolog.
- ok. - poszedł a ja przytulam Martyne
- powiedz, że wszystko będzie dobrze
- będzie - mówię - wszystko będzie dobrze. Nie ma innego wyjścia.
Przybiegł tata Oli z ochroniarzem.
Wszyscy z bazy też.
- co z...?
- jeszcze nic nie wiemy - mówię - ale będzie dobrze.***
*Wojtek*
Ola śpi. Trzymam ją za rękę.
- nie dam rady. Mówiłam - mówi jak otwiera oczy i mnie zauważa
- dasz radę - mówię - damy radę. Jesteśmy razem. Przepraszam. Już dawno powinienem wziąść wolne.
Nie potrzebnie cię stresuje.
- to twoja praca - mówi - a ja po prostu cyrkuje. Jak zawsze
- już dobrze. - mówię
- straciliśmy go - mówi i płaczę.
Przytulam ją.
- może nie. Zaraz przyjdzie lekarz.
Nie denerwuj się nie potrzebnie.
Wtuliła się we mnie a ja dałem jej buziaka.
Po chwili przyszła pielęgniarka i zaprowadziła nas do lekarki.
- uśmiechnijcie się. Krew jeszcze nie świadczy o poronieniu. - mówi i szykuje Ole do badania - wybraliście już imię?
- wszystkie mi się źle kojarzą - mówię i się śmiejemy.
- Aleksander albo Oliwier - Ola - albo Bartuś
Patrzę na nią i się śmieją obydwie.
Robi usg i puściła bicie serca małego.
- słyszą? - pyta
- nic mu nie jest
- nic a nic - mówi - cały zdrowy.
Jeszcze się nie urodził a już się droczy.
- po tatusiu - Ola
Śmiejemy się.
- to co? Fałszywy alarm. Do domu. Do łóżeczka. Widzimy się za tydzień
- żadnej obserwacji?
- macie prywatną obserwacje w domu. Zaraz ich zjebiemy. Chodźta
Śmiejemy się.
Pomogłem Oli wstać i poszliśmy do wszystkich.
- ty i ty - lekarka do strzeleckich - macie ich mieć na oku
- będziemy - Martyna ogląda zdjęcia z Olą i się przytulają - rozumiem, że możemy już iść?
Śmiejemy się.
- idźcie. I żeby mi to było ostatni raz
- za dużo czasu z Martyną - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać a Martyna ogarnia.
- ej - mówi
Wziąłem Ole pod rękę i idziemy do auta. Martyna z Piotrkiem za nami.
Gwizdam i pokazuje im żeby przeszli.
- przed nas - mówię
- nie pracujesz - Piotrek
- a gdzie mój zastępca? - pytam
- kazał mu spierdalać - Martyna
Śmieją się wszyscy a ja patrzę na Piotrka.
- no co? Był nieodpowiedni - Mówi
- już. Przede mną - mówię
Poszliśmy do auta. Dziewczyny wsiadły do tyłu a my do przodu.
- fałszywy alarm - Ola
- przyznaj się. Podszkoliła cię? - Piotrek
- tego akurat jej nie uczyłam - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
- coś mu zrobiła? - Wojtek
- no niech się przyzna - Piotrek
- nie wiem czy o tym myśli, ale kiedyś chciałam bardzo załatwić mu wolne bo Wiktor wtedy rządził i miał tam jakiś problem do niego. No i wymyśliłam, że załatwię sobie podrobione leżące. Piotruś oczywiście nic nie wiedział. I jakoś tak Leżymy. Przytulamy się i wylała się sztuczna krew. Odrazu. Panika. Ja nie zdążyłam nic powiedzieć a potem dobra. Pociągnę to dalej. Zawiózł mnie do szpitala. Zrobili mi badania. I Marta tak na mnie patrzy.
Że ona wszystko rozumie, ale, że mężowi wypadało by powiedzieć.
- ale pociągnęła to z tobą. - Piotrek
- no. Poszła do niego. I nie wiem co mu tam powiedziała.
- że zostajesz na oddziale. Przynajmniej miesiąc. A ja mam się oddalić od Wiktora jak tylko się da.
Pojechałem do domu. Spakowałem rzeczy.
- i przyjechał zapłakany - Martyna - no to powtórzyłam jego słowa. Za Mną płaczesz? I przyznałam się. Pokazałam mu zdjęcia. Że Będą bliźniaki.
- podrobione leżące - mówię - dobre
- a żeby tylko jedno - Martyna a ja się załamałem. Śmiejemy się.
- ona to urodzona aktorka. - Piotrek - marnujesz się.
- jak to kiedyś wyjdzie...
- już wyszło - mówię - sama się wydałam
Zaczęliśmy się śmiać
- i co? Zero kłopotów?
- zero. Ino by spróbował ją tyknąć.
- właśnie. Co tym im zrobiłeś, że oni się ciebie tak boją?
- nic im nie zrobiłem. Wszyscy żyją.
Śmiejemy się.
Po chwili byliśmy w domu.
- i jak? - mama Piotrka
- wszystko dobrze - Ola - fałszywy alarm
- no. To teraz odpoczywaj - mama Piotrka - a wy jej nie denerwujcie.
- słyszała. Leżakować - mówię.
Zaczęliśmy się śmiać.*Piotrek*
Poszliśmy do dzieci.
- co tam szkraby? - pytam
Przytulili się do nas.
- kochamy was - mówią
- my was też - mówimy
Przytulamy się a Martynie łzy poleciały.
Kręcę głową i daje jej buziaka.
- wszystko ok misie?
- baliśmy się, że coś się wam stało - Mania - tak nagle wybiegliście
- wszystko wporządku - Martyna - nic nam nie jest
- nic a nic - mówię
- nie chcemy żeby was nie było
- zawsze będziemy misiole.***
Dzieci śpią. Ukradłem buziaka od Martyny. Odwzajemniła i idą Ola z Wojtkiem.
- sorry. SMS chociaż było napisać
Zaczęliśmy się śmiać.
- luz. Chodźcie - mówię
Martyna się wtuliła we mnie.
- musisz dokończyć to o czym rozmawialiśmy. - Wojtek - oni się panicznie boją
- i prawidłowo. - mówię - znasz mnie. Wiesz, że nie lubię jak się pomiata ludzi a tym bardziej osobą którą kocham. Więc prostuje ich odrazu. Nie Jednemu mordę obiłem i nie jednej odpyskowałem
- ale to czepiali się jej czy co?
Patrzę na Martyne a on zrozumiał.
- no. - mówię - ale długo im na to nie pozwoliłem.***
Dziewczyny poszły spać.
- jej mina mówiła wszystko - mówi
- bo dalej to pamięta - mówię - nieźle dali jej popalić. Kim jest i gdzie powinna być. - ale zrobiła im coś?
- nie. Im nie. Bardziej chodziło im o to, że mną poniewiera a ja nic nie widzę.
Bo jakoś Adam nagadał jej bzdur, że ją zdradziłem. Popatrzyła na mnie a ja ani nie zaprzeczyłem ani nie potwierdziłem.
Ona wybiegła i wyjechała do Krakowa do Tatusia. Nie było jej miesiąc.
Potem wróciła. Ale za jakiś czas Rafał jej groził, że coś mi zrobi i wyjechała z nim. Albo to nie był on. A już nie wiem.
Nie chciała przyznać, że ją do tego zmusił. Wróciła z tatusiem. Oni o niczym nie wiedzieli o wojna, że daje sobą pomiatać.
- ona to jeszcze przeżywa
- wiem. Dlatego staram się nie wracać do tamtych lat. Niech żyje tu i teraz. Bo zaraz zacznie rozmyślać i się zamknie w domu na dwa tygodnie
- o nie.
A wy jak teraz będziecie pracować
- wpisałem nam wolne. Żebyś się nie stresował - mówię
- ha ha - mówi
Zaczęliśmy się śmiać