*Martyna*
Tosia chce iść na koncert jednak Piotrek jej na to nie pozwala. Wypisuje papiery do bazy i udaje, że nie słyszę.
- ale dlaczego nie mogę? - Tosia
- sprawdziłem te piosenki i to nie jest dla dziewczyn w twoim wieku
- legalnie jakby słyszała mojego ojca - Ola
Śmiejemy się.
- proszę - Tosia
- nie - Piotrek - koniec tematu
- 3,2,1 - mówię
- nienawidzę cię - Tośka poszła do swojego pokoju
Śmiejemy się. Przyszedł Piotrek.
- nienawidzę cię - przedrzeźnia ją
- easy. Przejdzie jej i zaraz będzie
tatusiu - mówię
Śmiejemy się i idzie Antek.
- co tam młody? - pytam - ty do mnie rozumiem
- tradycja musi być Pielęgnowana - mówi
Śmiejemy się.
- a tak serio to dała mi stówę i kazała ciebie przekonać - mówi
- czemu mnie? - pytam - a nie starego?
- stara - Piotrek
- ja jestem młoda - mówię
Śmiejemy się.
- idź. Oddaj jej stówę - Piotrek
- o nie - Antek - próbowałem
- jeszcze nic nie zrobiłeś
- a po co się nie potrzebnie męczyć i was denerwować. Hajs się zgadza.
- to żeby nie było to powiedz, że mnie przekonałeś - mówię - ale stary jest nie ugięty
Zaczęliśmy się śmiać
- dobra.
- czekaj. Mamusia niech posłucha tych piosenek - Piotrek
- już się nie denerwuj - mówię - oszczędźmy cierpienia moim uszom
Zaczęliśmy się śmiać.
- albo puść
- cytuje - Piotrek - seksi dziwka z pod konina...
- wystarczy - mówię i się śmiejemy
- to co Mamusiu? - Antek - idziesz z nią?
Zaczęliśmy się śmiać.
- tu się śmieje - Wojtek - a w pierwszym rzędzie by była i śpiewała
- idź jej powiedz, że jesteśmy nieugięci
- ok - mówi i poszedł
- szybka zmiana zdania - Piotrek
Śmieją się a ja rzuciłam w Wojtka butelką.***
*Wojtek*
Siedzimy w bazie a mi się nudzi więc dokuczam Martynie która wypisuje papiery.
- nudzi ci się? - Martyna
- yhym - mówię - żadnego piw paw, żadnego gnoja. Nuda
Śmieją się. Ona też.
- ktoś tu potrzebuje adrenaliny - Góra
- no właśnie. Gdzie mój ulubieniec? - pytam
- wziął wolne - Martyna
Śmieją się. Agnieszka też.
- postanowił cię unikać - Agnieszka
- dlaczego mnie?
- powiedz szczerze co mu tam powiedziałeś, że nagle wyśpiewał wszystko i wyszedł żywy - Wiktor
- żeby nie pierdolił sobie życia przez takiego gnoja. Ale przed tym walnąłem go żeby do niego lepiej dotarło. - mówię
- a dlaczego oni nie mogli mu nic zrobić?
- bo nas też obowiązują pewne zasady.
Oni muszą mieć pozwolenie żeby mu przywalić. A tam się nie śpieszą.
- a ty?
- a ja pracuje na innych zasadach - mówię.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ciebie zasady nie obowiązują - Wiktor
- prawidłowo
- a później poważna rozmowa z przełożonym - Martyna
- właśnie. Dawno go nie wkurwiałem - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
- czas mu wypomnąć stare czasy - mówię i wybieram jego numer a on wchodzi.
- Coś ty odjebał? - pyta
- bardzo chciałem cię zobaczyć - mówię
Śmiejemy się.
- uderzyłeś go bez pozwolenie
- ja go dotknąłem - mówię - to on się gwałtownie przybliżył
Śmieją się
- wychodząc mówiłeś, że musiał złapać sygnał z ziemią
- a mamusia nie nauczyła, że nie ładnie podsłuchiwać? - pytam
Płaczą ze śmiechu.
- nie mam już do ciebie sił
- no to zmykaj do Oli bo zapomni jak wyglądasz - mówię
Poszedł wkurzony.
- ani pa albo pocałuj się w dupe - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
- powiedz mi jak to działa, że on jest twoim szefem rozkazów ci nie daje a Piotrek może.
- on też daje mi rozkazy a Piotrek ma mi powiedzieć co w danym dniu mam robić. Na co zwrócić szczególną uwagę.
I przy tym się napierdziela.
Zaczęliśmy się śmiać
Wszedł Marcel do bazy i strzela we mnie. Podszedłem do niego i przyłożyłem mu pistolet do łba a on nie zdążył.
- no rusz się - mówię
Przyszedł Szefunio z Erykiem i go wzięli.
- nic nikomu nie jest? - pytam
- nie - mówią
- krwawisz - Martyna mnie ogląda - siadaj
Usiadłem.
Zwykłe draśnięcie.
- dobra dobra - mówi i przykłada mi opatrunek do szyi. Przemywa a oni patrzą przerażeni.
- nic mi nie jest - mówię
- ale wycelował - Wiktor
- masz rację. Zwykłe draśnięcie - mówi i przykleja mi plaster.
- powinieneś mieć też coś na głowę - Tomek
- złego diabli nie biorą - mówię
Martyna się przytula do mnie.
- oddychaj - mówię - nic mi nie jest
- czemu go nie zastrzelisz i po problemie?
- bo pójdę siedzieć - mówię - on nie zagraża Martynie i nie mam prawa.
Gdyby celował do niej, już by go nie było. Ale celował do mnie.
- we własnej obronie nie możesz?
- mogę go postrzelić, ale tak żeby go nie zabić - mówię
- a jak przez przypadek?
- to też idę siedzieć. Odpowiadam jak za zabójstwo.
Przyszedł szefunio a ja zakrywam ten plaster.
- nic nikomu nie jest?
- nic a nic - mówię
- baczność Kowal
Wstałem a on mnie ogląda na około.
Śmieją się.
- spocznij - mówi i poszedł.
Usiadłem obok Martyny.
Przytuliła się.
- Piotrek serio nie ma nic przeciwko, że wy się tak przytulacie?
- jak widzicie jeszcze żyje więc chyba nie
Zaczęliśmy się śmiać.
- a tak serio nie - Martyna - nie ma nic przeciwko. Bo ja nie daje mu żyć jak przyjdziemy do domu.
Śmiejemy się.
- aż tak, że się pytał co się stało - mówię
- a ty co?
- że najwyraźniej cię kocha i się stęskniła. Ale miał minę jakby jej coś po drodze zrobił.
- po prostu widziałam, że to on był jakiś taki dziwny - Martyna - więc się do niego przytuliłam
- rozmawiałaś z nim? - Wiktor
- chciałam, ale zmieniał temat. Bawił się z dziećmi a później mi się usnęło. Ale dzisiaj go dopadnę
- ja z nim gadałem. Pokłócił się z twoim ojcem - mówię - o dzieci. Chciał je zabrać na wycieczkę. On odmówił i wojna. Kubicki się obraził.
- a dostał już zakaz zbliżania czy jeszcze nie? - Tomek
- z tego co wiem to jeszcze nie - mówię i się śmiejemy
- nie to nie to - Martyna - to by powiedział odrazu, że się z nim powadził.
- to co niby? - pytam
- coś zrobił - mówi - i robi podchody jak mi to powiedzieć.
- rozumiem, że mamy się zmyć z domu?
- nie - mówi - my wyjdziemy. Gdzie mi ją będziesz ciągnął?
- ale nie krzycz na mnie - mówię
Śmieją się.
- wiesz co. Ale ja nie wiem - mówię - bo jak cię wkurwi to ty mu zwiejesz. Nigdzie nie idziecie.
- Wojtuś pracować do godziny 15 - mówi
- i? - pytam
- uważaj co powiesz - Kornelia
- a to lepiej nic nie mówię - Martyna
- bardzo dobra decyzja - mówię
- uuu. Z twoich ust to nowość - mówi
- denerwujesz mnie - mówię
- sprawdzam twoją cierpliwość - mówi
Śmieją się.
- to wiedz, że moja cierpliwość jest na minimalnym poziomie.
- czas nad tym popracować. Nie sądzisz?
- uuu - mówię - wyczuwam zakład z Olafem.
Uśmiecha się.
- jesteśmy ciekawe co muszę zrobić żeby wyprowadzić cię z równowagi - mówi
- ile nad tym myślałyście? - pytam
- minutkę
Śmieją się.
- A dlaczego Ola to Olaf?
- bo to Ola - mówię - u mnie każdy musi mieć przezwisko
- a dlaczego tuptuś?
- a nie wiem. Po prostu cię zobaczyłem i stwierdziłem że będziesz tuptuś - mówię
- pasuje - Wiktor
- no ba - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- każdą osobę sobie nazwałeś?
- ta. Większość o tym nie wiedziała - mówię
- ile z tych osób żyje? - Wiktor a ja go zmierzyłem. Śmieją się
- nie no żyją. Tak 20 z 25 - mówię - więc nie najgorzej.
- wogóle macie dziwne zasady - Wiktoria
- zasady są po to żeby je łamać - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
- wczoraj mu Ola kazanie prawiła - Martyna
- tsa. Jej tatulek nie daje rady to wysyła córeczkę - mówię
- skuteczna metoda - Martyna - jej nie odpyskujesz
- teraz nie będę jej denerwował, ale normalnie za kilka miesięcy, czemu by nie?
Martyna mi przywaliła
- ej. Wam można to nam też - mówię
- ale my się tak odzywamy do siebie od zawsze - Martyna
- potwierdzam. Nawet buty z szatni latały - Wiktor
- ta? Normalnie wojna była
- aaa o tym mówisz - Martyna - bardzo długo wytrzymał
- rozumiem, że sprawdzasz czy się nie odzywyczaił - Wiktor
- yhym
Śmiejemy się.
- szczerze myślałem, że się wkurwi i albo wyjdzie albo zmieni ton.
A on siedział. Ta się na niego drze a on no co mi jeszcze powiesz. I chuj.
Zaczęliśmy się śmiać
- i tym mnie jeszcze bardziej wkurzył - Martyna
- i kto tu powinien popracować nad emocjami - mówię a ona mi przywaliła - jeszcze raz a biegniesz za autem
- nie możesz tego zrobić - mówi i się cieszy
- masz rację. To przed - mówię - muszę cię widzieć
Śmiejemy się a ona się patrzy.
- a Piotrek w domu. Wojtuś wpierdól
- nie. To By było tak - mówię i
gwizdam - i po prostu by mi wpierdolił.
Zaczęliśmy się śmiać.
- tak. On go tak woła. - Martyna
- już mu się to znudziło - mówię
Śmieją się