*Martyna*
Siedzę z Wojtkiem w domu. Dzieci się bawią.
- bawimy się kto pierwszy mrugnie? - pytam
Zaczęliśmy się śmiać.
- nudzi ci się.
- yhym. - ziewnęłam - nawet bardzo
- możesz się położyć. Przypilnuje dzieci.
- nie. Spoko - mówię - tu jest dużo roboty. A zaraz zobaczysz magię.
Zaczęliśmy się śmiać
Po chwili przyjechał kurier z paczkami i ustawił je w salonie.
- nie ma męża. Śmiało - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- jak to brzmi - Wojtek
- zmiana? - Kurier
- coś ty pan - mówię, podpisałam i poszedł.
Śmiejemy się.
- zmiana? - Wojtek
- zdrada - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyszła Lenia.
- tata? - pyta
- tata w pracy - mówię i biorę ją na ręce.
- tak?
- tak. Ktoś tu musi pracować.
Zaczęliśmy się śmiać.
Przytuliła się do mnie a ja patrzę na zegarek.
- chcesz iść spać? - pytam
- nie - mówi i się śmieje.
- no to nie - mówię i coś mną wstrząsnęło.
- a tobie co? -
- coś się stało Piotrkowi - mówię
- co? - Wojtek
- muszę zadzwonić.
Wzięłam telefon i dzwonię do Piotrka a Wojtek do Henryka.
Piotrek odebrał.
- co tam młoda - mówi
- żyjesz?
- raczej z tobą rozmawiam. To żyje.
Co się stało?
- coś mną wstrząsnęło
- wszystko wporządku - mówi
- ok - mówię
- no. Jadłaś coś?
- jadłam - mówię
- prochy wzięłaś?
- nie
- no to bierz mi tam - mówi
- a gdzie są?
- Wojtek wie
- Wojtek. Gdzie moje prochy?
Śmiejemy się. Dałam Piotrka na głośnik.
- najpierw niech ci ciśnienie zmierzy - Piotrek.
- ok - Wojtek - chodź. Kajdanki
Zaczęliśmy się śmiać.
- 24s - z Piotrka radia
- muszę kończyć - Piotrek - później zadzwonię
- ok. Pa
Rozłączył się a Wojtek mierzy mi ciśnienie.
- nunu - Lena a ja jej dałam buziaka.
- 130/100
- dawaj prochy a nie się zastanawiasz - mówię a dzieci się śmieją.
- zwalniam się - Wojtek - miałem być tylko ochroniarzem
- po proszę jeszcze obiad - mówię
Śmiejemy się.
Dał mi prochy. Połknęłam.
- to na pewno te
Szybko sprawdził a my się śmiejemy.
- nie strasz - mówi
- chill - mówię - wyluzuj
- mamo nudzi nam się.
- znajdźcie Charliego - mówię
- ok
Poszli szukać Charliego a ja patrzę do lodówki co zrobić na obiad.
- lubisz szpinak? - pytam
- na mnie nie patrz - mówi - tylko na siebie i dzieci.
- pytam się czy lubisz - mówię
- lubię
- świetnie - mówię
Śmiejemy się.
Wyciągłam szpinak. Makaron.
- i widzisz. Nic mu nie jest
- on i tak mi prawdy nie powie. - mówię - ale odebrał. Czyli żyje.
- mamo nie ma Charliego - Dzieci smutne
Zagwizdałam i Charlie przyszedł.
- jest. Zobaczcie - mówię
Przytulają go i bawią się z nim. Dziewczyny dają mu kokardki.
- nic im nie zrobi? - Wojtek
- jest z nimi od małego - mówię - to nasze 9 dziecko
- aaa
Nastawiłam wodę na makaron i słyszę płacz Pati.
- idę - mówię i poszłam do niej.
Wzięłam na rączki. - co tam piękna?
- mama
Dałam jej buziaka. Poszłam ją przebrać. Wróciłam do Wojtka z małą. Posadziłam ją do fotelika i dałam jej piłeczkę. Bawi się.
- ile już ma?
- rok i 2 miesiące - mówię
- blum blum - Pati
Śmiejemy się.
- a ten chłopczyk
- tak samo. Tylko 3 minuty wcześniej - mówię
Wsypałam makaron i mieszam. Poszłam po Patryka. Przebrałam go i posadziłam koło Pati. Dałam mu zabawkę. I się bawią.
- a chodzą już sami?
- chodzą. Ale chce ugotować obiad a tak to byli by wszędzie.
- że nie robią wojny
- czekają na mniam mniam
- mniam mniam - wszystkie dzieci
Ugotowałam makaron. Rozdrobniłam szpinak. Dodałam do niego Mascarpone. Wymieszałam.
Patrzę na zegarek.
- dzieci kłopoty - mówię
- czemu
- tata przyjdzie a kartony stoją.
Zaczęliśmy się śmiać.
- schowek - Antek
- nie zmieści się
- gabinet - Tosia
- ty. Tak - mówię
Szuramy wszyscy kartony do gabinetu. Po chwili wszystkie były tam.
- nie. Nie skapnie się - Wojtek
- nie może - mówię i zamknęłam gabinet na klucz.
Śmiejemy się.
- do garażu trzeba było. Tam to on lubi chodzić
- w garażu też się już nie zmieści
Wojtek się załamał
Śmiejemy się.
Po chwili był Piotrek z Henrykiem.
Założył sobie okulary przeciwsłoneczne.
- witaj mężu. - mówię i ściągam mu okulary a tam oczy czerwone - z kim się lałeś?
- cholera - Piotrek - z nikim. To gaz pieprzowy.
- a ty go zajebiście pilnujesz - Wojtek do Henryka
Śmiejemy się.
- za szybko ucieka - Henryk
- easy - Piotrek - nic mi nie jest
Zjedliśmy obiad.
- widział, cię lekarz?
- a żeby tylko jeden. Ty jesteś następnym.
- mówiłam - mówię - widzisz miałam rację, że coś nabroił
- telepacje jakąś macie czy jak.
- coś ten deseń. - Piotrek
- nie muszą dzwonić. - mówię - ja i tak wszystko wiem.
- a ty gdzieś był. Zwolnię cię. - Wojtek
- ty nie możesz - mówię
- ha - Henryk.
- Siadaj - mówię do Piotrka.
- już miałem przemywane
- która ci przemywała? - pytam a oni się śmieją
- Tomek przemywał.
- ja muszę poprawić.
Usiadł a ja mu usiadłam na kolanach i mu przemywam.
- nie śmiej się - mówię
- to jest a wykonalne - mówi
Śmiejemy się.
Przemyłam mu oczy.
- lepiej? - pytam
Mruga.
- nie
Dałam mu buziaka.
- teraz lepiej. Dziękuję
Zaczęliśmy się śmiać.
- a serio
- widzę cię - mówi - jest git
- to nie trzyj tych oczów. - mówię i schodzę z jego kolan.
Schowałam apteczkę i patrze na niego.
- no co się patrzysz? - pyta a my się śmiejemy.
- oczekuje wyjaśnień - mówię
- stara baba. Chciałem spytać czy jej pomóc a ona mi po oczach.
- nie zadzieraj z babami - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- dziewczyny chcą cię porwać - Piotrek
- nie dzisiaj
- już za późno bo cię sprzedałem.
- to odwołaj. Powiedz, że się źle czuje.
- nie ma. Won z domu. Kochanka przychodzi. - Piotrek
- tym bardziej - mówię - musi wiedzieć za kogo się bierze.
Śmiejemy się.
- a tak serio to czemu nie chcesz iść?
- Wojtek musi iść do żony. Patrz jak tęskni
- dobre - Wojtek
Piotrek na mnie patrzy.
- wiesz, że nie zamkniesz się w domu?
- wiem
- bo to zbieraj się. Raz dwa.
- nie chce - mówię - nie widziałam cię cały dzień. Chcę się przytulić.
- dobra jest - Wojtek
Śmieją się.
*Piotrek*
Przytuliłem ją.
- pokłóciłaś się z nimi?
- nie
- to o co chodzi? - pytam
- po prostu nie mam ochoty.
Sprawdzam czy ma gorączkę.
- idź się połóż - mówię
- nic mi nie jest - mówi
- naprawdę, cię dzisiaj nie rozumiem. Przecież możesz sobie wyjść. Leki brałaś. Nic się nie wydarzy. To nie tak jak kiedyś.
- no dobra. Pójdę - mówi i poszła się ogarniać.
- coś się stało? - pytam Wojtka
- nie - mówi - po prostu nic jej się dzisiaj nie chce.
Po chwili przyszła przebrana do łazienki. Robi makijaż i dzwoni Kornelia do mnie.
- na halo. - mówię
- no cześć. Dzisiaj odpadamy. Kiedy indziej.
- a co to tak nagle?
- Pola daje popalić. A dziewczyny beze mnie nie chcą iść.
- dobra. To Kiedy indziej - mówię
- ale na pewno?
- ta. Spoko - mówię - inaczej ją gdzieś wyciągnę.
- ok
Rozłączyła się.
- gotowa - mówi
- zmiana planów. - mówię
- świetnie - mówi - ale patrz zrobiłam make up. Dużo jak na dziś.
Śmieją się i usiadła.
- daj mi chwilę - mówię
- no weź - mówi
- leniuch. Do której spałaś?
- o 9 przyszły do mnie dzieci. I leżeliśmy do 10.
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszedłem zadzwonić do mamy. Po chwili była.
- mamę ciągniesz? - Martyna się przytula z moją mamą.
- i tak mi się nudzi. Tatuśki mecz oglądają.
- aaa - mówi
- no. A wy idźcie się bawić.
- dziękujemy - Martyna
Ja za ten czas się ogarnąłem.
Wyszliśmy z domu i idziemy przed siebie. Wojtek i Henryk oczywiście za nami. Objąłem Martyne. Uśmiecha się.
- wziąłem wolne - mówię
- hmm - patrzy na mnie - nie musiałeś.
- widzę po tobie - mówię - to, że dostałaś tabletki nie znaczy, że wszystko się nawraca. Weźmiesz tabletki przez 3 tygodnie. Będziesz jeść normalnie i wszystko wróci do normy.
- to nie może tak łatwo wyglądać
- tak to wygląda. - mówię i daje jej buziaka w czoło. - za dużo myślisz.
I to źle myślisz. Nakręcasz się nie potrzebnie.
- każdy pesymista musi mieć swojego optymiste.
Zaczęliśmy się śmiać.