*Piotrek*
Dzisiaj są Martyny urodziny. I Wojtka.
Tylko, że on nic nie wie.
Ogarniamy dom z ludźmi z bazy. Wojtek i Martyna poszli na spacer. Kazałem Wojtkowi ją zająć aż do 15.*Wojtek*
- mogę cię o coś spytać? - pyta
- jasne - mówię
- dlaczego nie obchodzisz urodzin
- obchodziłem do 9 urodzin. W dniu moich 10 urodzin na świat przyszła Sara. Od tamtego momentu rodzice o mnie zapomnieli. Ona była tą najważniejszą. Dla niej było wszystko a ja nawet nie dostałem życzeń. Później z czasem się pogodziłem, że nie potrzebne mi to.
Przytuliła mnie.
- przykro mi - mówi
- Eee tuptuś. Nie smuć się. - pstryknąłem ją w nos - dzisiaj nie możesz. Jest twoje święto.
- a byłbyś zły gdybym w sobotę zrobiła ci urodziny?
- nie rób tego - mówię - szkoda...
- rozumiem, że masz żal do rodziców. Do siostry. Ale czas zapomnąć i w tym dniu chociaż się nieźle opić, co?
- nie cierpię tego dnia. Po prostu
- mam dać spokój? - pyta
Zaczęliśmy się śmiać.
- zawsze chciałem mieć młodszą siostrę z którą da się normalnie porozmawiać.
Nic więcej nie potrzebuje. Jedynie żałuję, że nie dowiedzieliśmy się o tym wcześniej.
Uśmiecha się.
- a ja chciałam mieć jakie kolwiek rodzeństwo. Na początku myślałam, że to Piotrek okaże się moim bratem. Chodziły takie pogłoski. Ale to dobrze, że jesteś nim ty.
- niezłe jaja by były - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- a wiedziałaś, że znasz się z Piotrkiem od małego?
- tak. Tata powiedział, że chciałam go zabić w piaskownicy bo zniszczył mój zamek z piasku
Zaczęliśmy się śmiać.
- nic się nie zmieniło
Śmiejemy się.
- gdzie się spotkaliście później?
- w pracy. - mówi - nienawidziłam go. Drażnił mnie. A i tak został moim mężem. Bardzo go poniewierałam.
Bardzo dużo rzeczy mi wybaczył.
- na pewno go nie poniewierałaś
- poniewierałam. Nie powiedział mi tego, ale... No.
- to co takiego mu robiłaś?
- wyjeżdżałam bez słowa jak się na niego wkurzyłam. Wychodziłam z dziewczynami. Nie odbierałam telefonu. Wracałam bardzo późno a on zawsze czekał.
Kiedyś miałam koleżankę Monikę. Ona miała takiego męża co jak widział Piotrka odrazu chciał się z nim bić. Zabronił mi do niej chodzić. Koczował pod drzwiami. Udałam, że odpuściłam i poszedł robić mi herbatke a ja wtedy zwiałam. Wtedy dopiero do mnie dotarło, że bardzo przeżywał wszystko w środku. Nie pokazywał po sobie.
Poczuł się jak potwór bo od niego uciekłam. Wróciłam. Stał pod oknem. Patrzył w nie i płakał.
- Bardzo cię kocha i jest ci w stanie wybaczyć wszystko. - mówię - no może po za jednym. Zdrady może by nie wybaczył
- nie próbowałam
- i nie próbuj - mówię - szkoda by było.
Pasujecie do siebie jak ulał.
- można to przedyskutować - mówi - za często się kłócimy
- kłócicie się bo on chce dla ciebie jak najlepiej i przesadza - mówię - a ty czasem nie chcesz żeby mówił ci co masz robić. Chcesz decydować sama i nie kiedy robisz się zła. A on czy chce czy nie chce. Zapala mu się czerwona lampka i reaguje. I zazwyczaj wtedy się kłócicie.
- no bo przesadza - mówi - bardzo dużo rzeczy przede mną ukrywa. Dla mojego dobra. A później ja nie wiem o co chodzi i robię mu wojnę.
- ale mimo tego wszystkiego Bardzo cię kocha. Nawet jak na ciebie krzyknie nie zrobi ci krzywdy. Nie musisz się go bać. Ostatnio bardzo to przeżywał.
- jeśli mu pokaże, że może na mnie krzyczeć będzie robił to za każdym razem. - mówię - i wiem, że to przeżywa.
- aaa czyli to celowo?
- celowo może nie. Byłam w szoku, że zaczął na mnie krzyczeć przy wszystkich. Było nas sporo.
Na tej zasadzie go zmieniłam. Krzyczy. Odchodzę. Odpycham go. Uspokoi się. Dopiero daje mu się przytulić.
Nie zamierzam tego zmieniać.
- no dobrze - mówię - o tym nie pomyślałem.
Przytulam ją i spotkaliśmy moją mamę z siostrą.
- ooo Wojtek. Cześć.
- cześć - mówię
- Co ty robisz z moim bratem? - Sara do Martyny
- tak się okazuje, że też jest moim bratem
- no chyba nie
- rozejm - mówię a Mama się śmieje.
- Mamo. Co to za brednie?
- a bo ty nie wiesz. - mama - ty i Wojtek macie innych ojców
- zdradziłaś tatę?
- wtedy jeszcze z nim nie byłam. - mama a potem do nas - przyjdźcie w sobotę.
- nie chce jej na moich urodzinach
- i tak mamy inne plany - mówię
- Ola powiedziała że przyjdzie.
- nie powiedziała tak - mama - że musi porozmawiać z tobą.
- może iść - mówię - ja się nie wybieram.
- płakać nie będę - Sara
- musiałabyś być chora żeby za mną płakać - mówię
- mamo! Idziemy
Przedrzeźniam ją i się śmieje razem z Martyną.
- Wojtek... - mama kręci głową. Poszły dalej
- musiałem - mówię - to było silniejsze ode mnie
Śmiejemy się dalej.
Patrzę na zegarek.
- 15 - mówię - możemy wracać
- kto pierwszy? - pyta
- o nie nie. Blisko mnie. - mówię - ty i auta macie moc przyciągania
Zaczęliśmy się śmiać.
Objąłem ją i wracamy do domu.
Wpuściłem ją pierwszą.
- niespodzianka - krzyczą
Śmiejemy się.
Martyna się poprzytulała z wszystkimi.
- idź koło niej - Piotrek mnie pcha
- Twój mąż ma dziwne zapędy a jeszcze nic nie wypił - mówię do Martyny
Śmiejemy się.
- czekaj. Jak już tak stoję - mówię i zakładam okulary przeciwsłoneczne - to muszę wyglądać
Płaczą ze śmiechu.
- Strzelecki. Nie podpalaj mojej żony.
Śmiejemy się.
*Martyna *
Idzie Piotrek i Ola z tortem.
- 3740 - Wojtek - ja pierdziele. Wampir
Zaczęliśmy się śmiać
- ty. Uważaj bo ci kły wbije - mówię
Śmiejemy się.
- no. Pomyślcie życzenie i dmuchajcie - Ola
Wojtek na mnie patrzy i na Ole. Na zmianę.
- ja was zabije - Wojtek
Zaczęliśmy się śmiać
- pomyślałeś? - pytam
- ta - mówi - a ty?
- też
Zdmuchnęliśmy świeczki i śpiewają nam sto lat.
Wojtek się przytula z Olą a ja z Piotrkiem.
- niech żyją żyją nam
- a kto?
- Martyna i Wojtek!
Później przytuliłam się z Wojtkiem.
- bmw - Wojtek - kaczor Donald
Śmiejemy się
- karetka i szpilki - mówię i się śmieje.
Kroimy tort. Każdy swoją połowę.
Więc każdy dostał dwa kawałki.
Dzieci były w raju.***
Wojtek gdzieś zwiał. Poszłam go poszukać. Siedzi na tarasie i myśli.
- bu - mówię i się śmiejemy. Usiadłam koło niego. - Jesteś zły?
- nie - mówi - idź. Ja musze pomyśleć
- kaman - mówię - nie myśl. Musisz zamknąć tamten okres i żyć tu i teraz.
Było minęło stary. Żyjemy dalej.
- mòwisz?
- yhym - przytulam go - gdybym ja tak nad wszystkim myślała to co to by było.
Rozumiem, że tamten dzień kojarzy ci się źle. Spoko. Dlatego chcę ten dzień. Teraz. Tutaj. Dzielić z tobą. I chce żeby od dzisiaj tak już było zawsze.
Dlatego jeśli ty tam nie pójdziesz, to ja też. Czaisz? Albo razem albo wcale. Już się ode mnie nie Uwolnisz. Tak Jak i Strzelecki.
Uśmiecha się.
- naprawdę tego chcesz?
- tak - mówię - zamierzam cię dzisiaj opić.
- oho. Zobaczymy kto kogo - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
- Dziękuję - mówi i mnie przytula.
- nie mi powinieneś dziękować. To Piotrek i Ola wszystko zorganizowali.
- dziękuję za to, że tu przyszłaś i ze mną porozmawiałaś.
- aaa - mówię - to luzik.
Śmiejemy się.
- idziemy? - pytam
- idziemy - mówi
Wróciliśmy do wszystkich.
- no. Gdzieście byli? - Kornelia
- na randce - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Po krótkiej chwili. Mama Piotrka i mój tata wzięli dzieci do siebie.
Puściliśmy muzykę. Tańczymy i pijemy drinki. Śmiejemy się. Tak powinny wygadać urodziny. Nawet rodzeństwa. Da się? Da. Tylko trzeba chcieć.