58. Od Tego Tu Jestem

22 0 0
                                    

*Martyna*
Jestem z Wojtkiem w bazie. Niby wszystko wporządku, jednak wszyscy się patrzą gdy Wojtek podaje mi leki.
Mam wrażenie, że mu nie ufają.
- to na pewno te? - Wiktor
- na pewno - mówię i połykam.
- sprawdzam 10 razy - Wojtek
- ja jej będę tu leki podawał - Wiktor
- nie - mówię
- czemu nie? - Wiktor
- bo nie - mówię - głównie dobrze mogę je sama brać, ale Piotrek się boi, że wezmę za dużo. Więc zlecił to Wojtkowi. I mi to odpowiada. A wy macie jakieś dziwne nastawienie.
- no nie zna się - Wiktor
- już zna - Martyna
- Piotrek mi wszystko wytłumaczył - Wojtek - i biorę odpowiedzialność za swoje czyny. Jeśli się pomylę, zaszkodzę jej zdrowiu to pójdę siedzieć. A gdy będę miał wątpliwości to zadzwonię do Piotrka. Masz rację. Nie jestem lekarzem. Nie znam się na tych lekach. Ale wiem który o jakiej godzinie jej podać. I To wystarczy.
- chce ci odebrać ten obowiązek żebyś miał spokojną głowę
- nie potrzebuje - Wojtek - zgodziłem się na to. Gdybym się nie zgodził. Byłby tu Piotrek. Siedział by tu on lub została by jeszcze w domu.
Kręcę głową a oni się śmieją.
*Wojtek*
- raczej powinieneś wziąść wolne - Wiktor do mnie
- po co? - pytam
- Ola cię potrzebuje
- sama mnie za drzwi wystawiła - mówię
- bo wszystko jej zabraniasz - Martyna
- nie prawda - mówię - oddychać może.
Zaczęliśmy się śmiać
Martyna się do mnie przytuliła i zamyka oczy.
- nie śpisz - mówię i ją łaskotam
Śmiejemy się.
- śpię - mówi
- zapomnij - mówię - ja wczoraj nie mogłem się zdrzemnąć
- nudziło mi się - mówi i się śmieje
- co ci zrobiła?
- przyszły we dwie - mówię - wstawaj idziemy na spacer. Za wygodnie mi było i nie wstałem to przyszły i oblały mnie wodą.
Śmieją się.
- a co na to Piotrek?
- stał i się śmiał - mówię - a potem jego też dorwały
Śmiejemy się.
- a słyszałem, że Ojciec Piotrka znowu zaczyna
- a czy on skończył? - Martyna - nie. Temat się będzie ciągnął. Bo ten nie odpuści bo widzi, że Piotrka to wkurwia.
A o to mu chodzi.
- ale jest lepiej bo do niego nie jeździ - mówię
- to fakt - Martyna

***
Przytulam Ole bo widzę, że dzisiaj tego potrzebuje.
- pamiętaj, że tu jestem - mówię
- a jak się jej coś stanie?
- jest w domu - mówię - mieli nigdzie nie wychodzić. Zdrzemnij się. To ci dobrze zrobi.
- yhym
Zamknęła oczy a ja jej dałem buziaka.
Po chwili usnęła a ja słyszę krzyki na dole.
- Wojtek!
Dałem Oli buziaka i pobiegłem.
- co się stało?
- porwali ją - Wiktor
- miała być w domu - mówię
- poszła z Henrykiem po gofry - Piotrek wychodzi
- czekaj. Albo ty albo ja. - mówię - jeden musi pilnować Oli.
Wrócił się.
- odbije ją - mówię - wróci cała. Ale ty nie spuszczaj z oka Oli. Bo oni tu po nią przyjdą.
- ok.
Poszedł do Oli a ja wziąłem sprzęt i swoich ludzi. Wziąłem motor i jadę do lokalizacji gdzie loguje się Martyny telefon. Znalazłem auto. Numery te same. Strzelam w koła. Wysiadł z nią z auta. Celuje do niej prosto w głowę.
- o zobacz śpiący rycerz się obudził
- puść ją - mówię
Strzelił we mnie. Martyna się wystraszyła.
- Twój gwałtowny ruch a strzelę jej w łeb
Podjechali z drugiej strony. Obrócił się a ja go zastrzeliłem. Pobiegłem do Martyny. Wtuliła się.
- już dobrze - mówię
Cała drży.
Rzuciłem kluczyki do motoru Teściowi a my poszliśmy do auta.
Posadziłem Martyne. Zapiąłem jej pasy.
- już wporządku. Jedziemy do domu.
Ruszaj
Cisza.
Patrzę do kierowcy. Zastrzelony.
- bu! - jakiś facet
Wziąłem Martyne na ręce i biegniemy do motoru. Ubrałem jej kask i ruszyłem.
Strzelają we mnie. Dobrze, że siedzi z przodu.
- wporządku? - pytam
- yhym - mówi
Po chwili byliśmy w domu. Wziąłem ją na ręce i weszliśmy do domu.
- jesteśmy - mówię a Piotrek odrazu podbiegł. - jest cała. Wystraszona.
Wziął ją ode mnie.
- dziękuję - mówi
- luz. Od Tego tu jestem - Zajął się nią a ja poszedłem do Oli.
Śpi. Piotrek zasunął jej rolety antywłamaniowe. Dałem jej buziaka i wróciłem do nich.
- zasunąłem wszędzie rolety antywłamaniowe. Włączyłem alarm. Ustawiłem swoich ludzi na około w pełnej gotowości. Ludzie z bazy się boją.
- oddychać - mówię i ściągam kominiarkę - sorry. Zapomniałem
Nalałem sobie wody i się napiłem.
- możesz już ściągnąć - Wiktor
- oni tu przyjdą - mówię - czekają tylko aż odpuszczę i wtedy zaczną.
- skąd wiesz?
- bo stoją za rogiem - mówię
Przyszedł mój teść.
- mieliście jechać autem - mówi
- zastrzelili nam kierowcę - mówię
- kurwa - mówi
- no - mówię
- nic jej nie jest?
- nie. Jest tylko wystraszona. Nie miałem kiedy jej uspokoić.
- a gdzie Ola?
- śpi - mówię
- oni tam stoją. Wiesz, że to nie koniec
- wiem, ale tu nie wejdą - mówię - czekają na mnie. Wystarczy sprzątnąć Norberta. A reszta odpuści.
- kogoś zastrzeliłeś
- to nie był on - mówię - on siedzi w aucie.
- ilu ich jest? - pyta
- pięciu w aucie pilnują tego glonojada.
7 uzbrojonych. 3 na motorach.
- i nas dwóch - mówi
- ta - mówię i pokazuje mu pistolet - ale tym to ja sobie mogę, ale w łeb strzelić.
- po coś ciulu rezygnował? - pyta
- dobrze wiesz - mówię - i wiem, że masz fajną zabawke w aucie
- nie dla Wojtusia
Śmieją się.
- to co chcesz niby zrobić? - pytam
- to nie misja. Zrobiłeś to co miałeś zrobić. Jest bezpieczna w domu. A tym niech się policja zajmie.
- no weź - mówię - piw paw
- zwolnię cię - mówi
- dajesz - mówię i pije wodę.
- zaraz przyjedzie sprzęt i Krzysiek
- mów dalej
- ty zostajesz
- no chyba nie - mówię
Po chwili był Krzysiek z ludźmi
Wziąłem swoją zabawkę.
- tęskniłem - mówię i przytulam.
Śmieją się.
- to jak robimy? - Krzysiek
- idziesz ze mną od tyłu - mówię - i rzucimy to im pod auto. I spierdolimy.
A wy odwrócicie ich uwagę.
- no. Zróbmy tak.
- ale jak od tyłu?
- idź z nimi - mówię
Oni poszli a ja wyszedłem od drugiej strony. Odczepiłem zawleczkę i wrzuciłem im pod auto.
Uciekłem i wybuchło.
Pomogłem im z resztą.
Norbert mnie zaskoczył od tyłu.
- myślisz, że się mnie pozbędziesz?
Strzeliłem mu prosto w głowę i w każdego następnego który do mnie podbiegł. Ola wyszła przed dom
Biegnie do niej facet i celuje w nią.
Biegnę tam. W ostatniej chwili go
zastrzeliłem.
- Ola do domu - mówię i odprowadziłem ją do domu. - nie wychodź słońce
- nie wiedziałam - mówi
Piotrek ją wziął obok Martyny a ja wyszedłem spowrotem. Już wracają.
- koniec - Mój teść. - wszyscy ka put
Nic jej nie jest?
- Nie zdążył jej nic zrobić - mówię
Pojechali a my weszliśmy do domu.
Ściągnąłem kominiarkę.
Ola przyszła się przytulić.
Opletła moją szyję. Podniosłem ją i dałem jej buziaka.
- wporządku? - pytam
- tak - mówi
Usiadłem na krześle a ona wylądowała na moich kolanach. Przytulam ją.
- co się stało Martynie? - pyta
- za dużo wrażeń - mówię - wyszła z Henrykiem po gofry i ją porwali. Na szczęście miała telefon przy sobie i łatwo ją namierzyłem. Ale działo się.

***
Dziewczyny śpią. Wziąłem prysznic i poszedłem do kuchni. Piotrek siedzi i myśli nad szklanką wody.
- co tam? - pytam
- nie potrzebnie szła - mówi
- nie rozmyślaj - mówię - nic jej nie jest. Oni nie żyją. A tego załatwiłem osobiście. Jestem bezrobotny.
- nie. To, że oni nie żyją nie znaczy, że kończysz za nią chodzić. Dalej chce żebyś miał ją na oku.
- spoko - mówię z uśmiechem
Zaczęliśmy się śmiać.

In my Dreams 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz