*Piotrek*
Jestem na dyżurze. Obrażeni na Wojtusia. Aż chce się śmiać.
- on nas wszystkich wygonił - Tomek
- i tak długo wytrzymał, nie sądzisz? - pytam - też był po pracy. Też chciał odpocząć. I radzę go nie wkurwiać.
- ciekawe jak sobie radzi z dziećmi - Mateusz
- albo dzieci z nim - mówię i się śmieje. Oni też. - na bank tam jest rozpierdol.
Jak wychodziłem to Lena już płakała.
Patrzę na zegarek. 19.
Dzwonię do Wojtka i dałem na głośnik.
- siemanko. Jesteś na głośniku - Wojtek
- siemanko - mówię - jak tam?
- super. Jemy pizze - dzieci
- robiliście? - pytam
- tak. Wujek robił za karę
Śmiejemy się.
- pomagali mi bo by z tego nic nie
wyszło - Wojtek
- uff żyjesz.
Śmiejemy się.
- Żyjemy - Wojtek - ale tatuś co tu się działo to normalnie. Chyba wszystkie zabawki dzisiaj odkurzyliśmy.
- i mamy za mało zabawek - maluchy.
- oho - mówię
- no tatuś - Wojtek - zadzwonimy później po dobranoc, ok?
- ok - mówię
- już dobranoc? - Mania
Rozłączyłem się.
- dzieci zadowolone - Tomek
- zadowolone. On żyje - mówię - będzie zostawał częściej
Śmiejemy się.
- niech lepiej pilnuje Martyny - Wiktor
Patrzę na niego i mrugam.
- możesz powtórzyć bo się przesłyszałem
Śmieją się.
- przeanalizowałem to wczoraj - mówi - już lepiej on niż kto inny.***
*Wojtek*
- zjedzone - mówią
- super - mówię - to co? Teraz ząbki i lulu
- ale nie ma jeszcze mamy i taty - Mania
- wrócą późno - mówię - ale jak przyjdą to ich Wygonie do was dać buziaka, zgoda?
- yhym - mówią
Poszli myć ząbki. Maluchą pomogłem.
Przebrali się w piżamki i dzwonimy do Piotrusia. Nie odbiera.
- oj. Tata na wezwaniu - mówię
Oddzwonił.
- Dobranoc miśki. Śpijcie dobrze
- Dobranoc - dzieci
- Piotrek!
- no idę co się drzesz
Rozłączył się a my się śmiejemy.
Poszli do swoich pokoi a ja za nimi.
Zapalam króliczki. Zasuwam rolety. Poprawiam kołderkę i daje buziaka.
Gaszę światło i wychodzę. I tak u każdego malucha. Tosia z Antkiem grają na konsoli.
- tylko chwilkę, ok? - Antek
- ok - mówię
Dzwonię do Oli i dałem na głośnik.
- żyjemy. Buziak. Pa
Rozłączyła się. Młodzi się śmieją.
- przynajmniej wiem, że żyją
Posprzątałem zabawki i po kolacji
- ej młodzi. Stary zaraz przyjdzie a wy jeszcze gracie. Zmykać - mówię
- ooł - Antek - tylko skończymy
Skończyli i słyszę, że Piotrek podjechał.
- zmykać.
Pobiegli i się śmieją. Wyłączyłem wszystko i zasuwam rolety.
Piotrek wszedł do domu.
- jestem - mówi
- szybko - mówię
Śmiejemy się.
- dzwoniłeś do dziewczyn? - pytam
- do Martyny - mówi - żyją. Są u Eweliny ponoć ją znasz.
- a to ok. Więcej się dowiedziałeś.
Ja tylko żyjemy, buziak pa
Zaczęliśmy się śmiać.
- do mnie też tak powiedziała - mówi i ściąga buty i kurtkę - i się rozłącza. Dzwonię do niej jeszcze raz. Trzy standardowe pytania. Gdzie jesteś, kiedy będziesz? Kontaktujesz?
Rozłączyła się.
To dzwonie jeszcze raz.
Albo odpowiadasz albo w tym momencie po ciebie jadę.
I powiedziała wszystko.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no no - mówię - obiecałem maluchą, że jak przyjdziesz dasz im buziaka. Jazda.
- ok - śmieje się i poszedł. Po chwili wrócił i dalej się śmieje.
- hmm?
- nie wiem co zrobiłeś Antkowi, ale jest piątek. Godzina 22.20 a on już śpi.
- zmęczony - mówię i się śmiejemy
- nie. To nie możliwe - mówi
- dobra pobiegli spać jak podjechałeś - mówię
Śmiejemy się a on kręci głową.***
Następnego dnia. Dziewczyny jeszcze nie wróciły a ja zaczynam służbę.
- popilnujesz sobie dzisiaj mnie. - Piotrek a dzieci się śmieją.
- ej, ale bez jaj - mówię - powinienem się obrazić
- Jedz śniadanie
Dzwonię do Bartka.
- no siema. Gdzie jesteście? - pytam
- no w Krakowie - mówi
- że gdzie? - pytam i słyszę śmiech Oli i Martyny. - facet jak ja mam się tam dostać w 5 minut?
- Myślałem, że wiesz - mówi - wyślę Ci lokalizację
Rozłączył się.
- gdzie są? - Piotrek
- w Krakowie - mówię
- i co teraz? - pyta i się śmieją
- śniadanie - mówię
Zjedliśmy śniadanie i przyszedł mój teść.
- spierdoliły wam - śmieje się
- 4 godziny drogi - mówię
- helikopterem - Piotrek i nie może ze śmiechu. Dzieci też.
- ta. Ja tam polecę a te wariatki będą wracać. No na pewno.
- Bartek jest zestresowany.
- no pięknie - mówię - nie mów, że mam tam serio jechać
- lecieć. Samolotem. Godzinę.
- dzieci wycieczka - mówię
- Tak!
A Piotrek się na mnie patrzy.
- a ty co się patrzysz. To też twoja żona
Zaczęliśmy się śmiać.
Ogarnęliśmy się i pojechaliśmy na lotnisko. Wsiedliśmy do samolotu służb specjalnych. Zapięliśmy pasy dziecią a później my Usiedliśmy. Zapięliśmy pasy.
Napisałem do Bartka SMS.
- " już lecę. Nie ważcie się ruszać z Krakowa. Nic im nie mów."
- "Ok"
- a gdzie pilot? - Piotrek
- aaa zapomniałem - mówię i odłożyłem telefon. Przygotowuje samolot do startu.
- że ty?
Zaczęliśmy się śmiać
- możesz ty - mówię i ruszam. Kołuje po płycie lotniska i lecimy.
- włączyć ci GPS? - Piotrek
Śmiejemy się.
- słuchaj wiem gdzie jest kraków. - mówię
- uff