*Piotrek*
Wstałem wcześniej i robię śniadanie. Po chwili przyszedł Wojtek. Już gotowy do pracy.
- siemanko - mówi.
- siemanko - mówię i przybiliśmy piątkę
- jak tam?
- budziła się w nocy. Chodziła. Patrzyła.
Do dzieci. Nie jest dobrze a ja sam nie wiem co mam jej powiedzieć. Stało się.
A co powiedzieć żeby się nie bała?
- o cholera - mówi - trudny temat.
- no nie? - pytam. - Trauma na całe życie. Chcę z nią to przerobić, ale nie wiem jak.
- hmm - myśli - trzeba z nią porozmawiać w taki sposób że stało się. Niestety. Czasu się nie cofnie, ale to był tylko jeden typ. Teraz wszyscy są na to uczuleni. Będą zwracać uwagę. Ochrony na około jest więcej także może się czuć bezpieczna.
- no - mówię - to się może udać a może nie.
- warto spróbować - mówi.
- rób kawę a nie
- a ja już piłem. Biegać byłem. To pan się obija.
- a śniadanie? - pytam - to gdzie
- to twoja działka - mówi - ale zrobię ci kawusie. Zrobię
Śmiejemy się.
- no - mówię - prawidłowo
- a ja się ciebie nie boję - mówi dziwnie
- phy. To zacznij - mówię tak samo
- nie e.
Śmiejemy się.
Po chwili wstały dziewczyny i dzieci.
Zjedliśmy i Martyna patrzy jak dzieci się bawią przy tym oknie przez które ją postrzelono. Zasłoniła je roletami antywłamaniowymi.
Wojtek patrzy na mnie a ja na niego.
- ej - Ola
- co? - pytamy
- wy dobrze wiecie. - mówi - widzę wasze miny.
- co się dzieje? - Martyna przyszła
- dlaczego zasłoniłaś? - pytam
- bo nie chce żeby ktoś obserwował.
I wiem co powiesz.
Wystawiłem ręce żeby się przytuliła.
- wiem, że to co się stało nie jest łatwo poukładać w głowie. Ja sam nie wiem co mam ci powiedzieć żeby ci pomóc pokonać ten strach. Ale stało się. Czasu nie cofniemy. Nie możemy też cały czas o tym myśleć. Bo dostaniemy szału. Tym bardziej ty.
- ja tylko zasunęłam rolety. - mówi - nie zamurowałam okna.
- czujesz się bezpieczniejsza jak one są zasunięte?
- tak - mówi - nikt nie podgląda i nikt do nikogo nie celuje.
- yhym. A Te szyby są wporządku? - pytam i pokazuje jej wyjście na taras
- tak - mówi - tam nikt na nie nie patrzy. A w te patrzą wszyscy. Są dostępne z ulicy.
- dobrze - mówię - a podejdziemy razem tam?
- yhym
Podeszła ze mną.
- tak jest wporządku? - pytam
- tak - mówi.
- a gdybym odsunął?
- nie - mówi stanowczo.
- ok. - mówię - nie robię tego.
A wyjdziemy na podwórko?
- pewnie. Ładna pogoda
- ok. - mówię - to idź się ubierz
Dziewczyny poszły się ubierać a ja wróciłem do Wojtka.
- i co? - pyta
- zasunięte wporządku. Odsunięte nie przejdzie. Za to żeby wyjść na podwórko. Spoko. Potrzeba dużo cierpliwości a wróci do normy.
- yhym - mówi***
*Wojtek*
Przyszli wszyscy z bazy a Piotrek próbuje odsłonić kawałek okna z Martyną. Marcel ma z tego niezły ubaw.
Walnąłem go z całej pety.
- zamknij mordę - mówię
- kurwa. Śmiać się nie wolno
- to nie jest śmieszne - Wiktor
- chujowo ją pilnujesz skoro się boi własnego domu.
Ola mi usiadła na kolanach.
- nie warto - mówi
- muszę - mówię - póki tuptuś nie widzi
- ale ja widzę - mówi
Śmieją się.
Piotrek zostawił ją przy oknie i próbuje odsłonić.
Chciałem wstać.
- ty też - Ola - z tobą też niech pogadaZawiesiłem się i widzę moment strzału.
Ola mi przywaliła.
- ej - mówię a oni się śmieją
- no. Oj drogi Panie. Musisz się przejechać do Rysia. - Ola
- nie potrzebuje - mówię
- potrzebujesz - mówi - zaprowadzę cię za rączkę.
- nie - mówię - zamyślić się nie wolno?
- a jak zrobisz to w nieodpowiednim momencie? - pyta
- dobra. Wygrałaś. - mówię - pasuje
- to zaraz tu przyjedzie. Pogada z nami wszystkimi.
- już widzę jak Piotruś z nim rozmawia
- on też tego potrzebuje - Ola
- Boże ludzie. On miał was tylko wystraszyć a wam traumy narobił - Marcel - hit.
- zabije go - mówię
- nie możesz - Ola - wdech i wydech.
A tobie radzę spierdalać.
- Piotrek kaman - mówię
Ola na mnie patrzy.
Marcel spierdala a Piotrek go złapał za fraki.
- puść mnie. Plosze - mówię do Oli
- zapomnij. Puścić was dwóch to wy go zabijecie.
- co zrobiłeś? - Piotrek do Marcela
- nic
- to czemu spierdalasz?
Martyna patrzy.
Ola jej się posunęła.
- chodź siadaj - Ola. - wygodny jest.
- to źle zabrzmiało - mówię.
Śmiejemy się.
- ona mi trójkąt proponuję - Martyna.
- sorry Piotrusiek - mówię - zostałem uziemiony
- wybaczę - mówi i wyszedł z Marcelem.
- zostaw coś dla mnie - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- ej jednak ja chyba wolę żeby z nim poszedł - Martyna
- tuptuś tak - mówię - będę go pilnował żeby mu kuku nie zrobił dużego.
Puścisz mnie
- ona i może w to wierzy, ale ja nie - Ola
- ej - Martyna
Śmiejemy się.
- słuchaj. Oni dwaj równa się jedność. Jeden wkurwiony drugi leci mu pomóc. Tak było i tak będzie.
- na wieki wieków amen - mówię i ściągam ich z kolan. Wybiegłem z domu.
Marcel już ma ryj obity i jedzie po niego policja. Poprawiłem mu.
- kurwa. To były żarty - Marcel
- no to pożartowaliśmy. Fajnie było
Przyjechała policja. Zabrali go a my powiedzieliśmy wszystko.
Wróciliśmy do domu. Gwiżdżemy a Martyna czeka z nożem a Ola z patelnią.
Patrzymy na siebie. Piotrek na mnie, ja na niego. Podeszliśmy do nich. Odrazu odłożył. Przerzuciłem Ole przez ramię. Piotrek zrobił to z Martyną. Zanieśliśmy je na strych. Wróciliśmy i przybiliśmy piątkę. Śmieją się.
- kawki? - pytam
Dziewczyny piszczą.
- to fafik - Piotrek - chce się przywitać.
- Wojtuś - Martyna a ja patrzę na zegarek
- kurwa - mówię - ja jeszcze pracuje
Zaczęli się śmiać. Poszedłem po Martyne. Weszła mi na barana i Ola też uciekła.
- a ty tam wracaj - mówię i się śmiejemy
Zeszliśmy na dół.
- gdzie ty mu wlazła. - Wiktor
- iha - Martyna
- no to się wydało - mówię a Piotrek się udławił kawą.
Walnąłem go w plecy.
- a ja?
Śmiejemy się.
- bardzo podoba mi się wasza relacja. Chcę szczegóły - Martyna
Piotrek patrzy na mnie a ja na niego.
Śmiejemy się.
- myślę, że tego nie potrzebujesz - Piotrek.
- no zrobisz mi tą kawę? - pytam
- Wojtuś ty jeszcze pracować - mówi
- bardzo, ale to bardzo śmieszne
Śmieją się.
Obrócił się a ja wypiłem jego.
- wiesz co. Mogła by być troszkę mocniejsza - mówię
- nie to że mu robić to jeszcze marudzi.
- aaa to robisz? - pytam
Płaczą ze śmiechu.
- ty ciulu - Piotrek
- dla ciebie panie ciulu. - mówię - Strzelecki. No tyle lat a ty dalej no.
Dziewczyny płaczą ze śmiechu.
- on się jako jedyny ciebie nie boi - Wiktor
- słyszysz jakim jesteś odmieńcem? - Piotrek do mnie
- nie. Ja jestem oferta limitowana. - mówię
- to ja zmieniam ofertę na podstawową - mówi
- oke - mówię i ściągam kamizelkę. Zakładam jemu. - ta dam. Tuptuś. Twój nowy ochroniarz
Śmiejemy się.
- potrzebuje jeszcze piw paw - Piotrek
- powystrzelałbyś pół Warszawy. Zapomnij
Śmiejemy się.
- już już - mówię i mu ściągam - nie gwiazdorz
Płaczą ze śmiechu.
- ale wiesz jaki dumny chodził - Martyna
- dać mu kamizelkę, gaz pieprzowy i kajdanki i patrz jaki zadowolony - mówię. - żeby Ci sodówka do głowy nie uderzyła.
Śmiejemy się.
- a jak tam Bartuś? - Martyna a ja się załamałem.
- kim kurwa jest ten Bartuś? - Wiktor
- Bartuś jest super. - Martyna
- Nie - Ola - nie
- biedny nie wytrzymał presji - mówię
Śmiejemy się a Martyna się patrzy.
- co mu zrobiłeś?
- powiedziałem, że jak ruszycie dupe po za kraków to go zabije. A on wziął to na serio i się wystraszył.
- widzisz. To przez ciebie tak się zestresował. - Martyna
- nie. On już był zestresowany bo był w Krakowie. Z Tobą. Gdzie ja o 9 zaczynałem służbę.
Śmieją się.
- serio dojechałyście tak daleko? - Wiktor
- no - Ola - super było.
- a co zrobił Wojtuś? - Piotrek - Wpakował dzieci i mnie do auta. Zawiózł na lotnisko i wsadził do samolotu.
- misja specjalna - mówię - odbić tuptusia
Zaczęliśmy się śmiać.
- ja nie wiem kto się bardziej ucieszył, że tam przyjechaliśmy.
- Bartuś - mówię
Śmiejemy się.
- ale naprawdę - mówię - odrazu mnie przytulił a te kurwa statku szukały do Warszawy.
Zaczęliśmy się śmiać.
- tak. Tak było - Ola - bardzo mi miauczała że będziecie źli. Musimy wracać. A najbardziej przeżywała, że Wojtek będzie zły. Że tak daleko bez niego.
- no bo był zły - Piotrek
- nie byłem zły - mówię.
- nie. Wkurwiony.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ta ja tam polecę a one wrócą - Piotrek mnie przedrzeźnia
- i chciałyśmy to zrobić - Ola
- już cię na tyle znam. Ale twój tatuś przyjechał i haha spierdoliły wam.
I kazał mi lecieć. A ten się patrzy.
- a ja do Martyny. Co mu zrobią? Najwyżej go zamkną na pół roku.
I chuj. Zamknęli go. Ale trochę za mało.
- menda - mówię
Śmiejemy się.
- to teraz porozmawiajmy o Mateuszu
- jeszcze trochę i by dostał w mordę - Piotrek
- to chciałem usłyszeć - mówię
Zaczęliśmy się śmiać..
- a co? - Piotrek
- a nic - mówię
- już mu mówiłam - Martyna
- o kurwa. Czyli dobra
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale patrz. Krył cię - Piotrek
- zawsze ją kryje - mówię - ale fajnie się zawstydziła
- oj - Piotrek
- nie wiedziałam co mu powiedzieć.
- yhym - Piotrek ją przytula. - martwi mnie jedynie to że on by cię krył
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie no. Zabajerowałbym ją tak żeby Ci powiedziała
- co byś zrobił? - pyta a ja zakładam kominiarkę
Zaczęliśmy się śmiać.
- wujek skończyłeś pracę? - Antek
- spytaj mamy
- tak - Martyna
- to idziemy grać. Tata ty też.
- dajcie mi minute. Rozbiorę się. - mówię a oni się śmieją - zboczeńce
Poszedłem się przebrać. Włożyłem broń do sejfu i wziąłem inną. Schowałem ją tak żeby nikt nie widział i wróciłem do nich. Są już na podwórku. Piotrek już gra. Pobiegłem do ochroniarzy.
- jesteśmy na podwórku. Zachowajcie czujność i dajcie mi znać.
- ok - mówi i przekazał dalej.
Ola mnie woła a dziewczyny się śmieją.
- Kowal!
Podszedłem do niej i stanąłem na baczność. Sprawdziła czy mam kamizelkę.
- akcept - mówi - odmaszerować
Pobiegłem grać w piłkę.
*Martyna*
- kontrola musi być - Tomek.
- ta - Ola - ostatnio Martyna go molestowała.
- ja go sprawdzałam czy nie wziął żadnej broni. Chciałam żeby się wyluzował i napił. Ekhem - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- patrz patrz - Ola jak Piotrek z Wojtkiem próbują zdobyć piłkę. - jak dzieci
Śmiejemy się.
- nie bałyście się jechać same tak daleko?
- nie byłyśmy same - Ola - byłyśmy z Tomeczkiem i Bartusiem.
- same to nawet byśmy z domu nie wyszły - mówię
- Eee. Spierdoliłabym mu a ciebie przy okazji bym wzięła - mówi - jutro ci pokaże. Jak się spierdala przed Wojtusiem. Bo dzisiaj już mu uja zrobią.
- ale nie róbmy mu problemów - mówię
- czym cię nastraszył?
- obaziony będzie - mówię dziwnie
Zaczęliśmy się śmiać.
- tym lepiej - Ola - nie będzie Ci stękał.
- ostatnio się nie odzywał dwie godziny.
A ja się śmiałam. Co mu zrobiłaś?
- a kiedy? - pyta
Śmiejemy się.
- lubię go wkurwiać - Ola
- i że on nic z tym nie robi - Mateusz
- tak wogóle kazał mi cię przeprosić także przepraszam - Ola
Zaczęliśmy się śmiać.
- odwołuje - Mateusz - jednak ci na dużo nie pozwala
- jeśli o to chodzi to trzyma twardo rękę nade mną - mówię
- spoko ja też miałem kazanko - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
- od Piotrka dostałbym już wpierdol i zakaz zbliżania - Mateusz
- Wojtuś miałby co robić - Ola - on bardzo lubi odganiać ludzi. Ma z tego ubaw.
- zauważyłem - Wiktor
Śmiejemy się.
- ale z reguły jest bardzo grzeczny - mówię - stara się wszystko wyjaśnić bez konfliktowo.
- a to zmykać zamiast wypierdalać - Kornelia
- no nie? - pytam
Zaczęli się śmiać.
- a czym ty wogóle się zajmujesz z zawodu?
- głównie tym, że ustalam który gdzie idzie - Ola - więc jak widziałam Martyne. W podobny wieku do niego. To mówię. O nie. Ni chuja. I przydzieliłam ci Henryka.
On przychodzi. Zazdrośnico. A ja się śmieje.
- ale teraz wporządku? - pytam
- tak - mówię - wtedy cię nie znałam.
W sumie ty też nie jesteś winna. Męża z domu wygonić chciała.
Śmiejemy się.
- poduczyć? - pytam - niczym się nie krępuj. Nawet w tym ci pomogę.
- jeszcze nic dziad nie zrobił - Ola
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale co dalej jak przyszedł Zazdrośnico?
- że zdania nie zmienię. A on. Nie Ufasz mi. I mówi chodź. Poznasz ich. To sąsiedzi. A później. Nie. Przecież nie może mnie widzieć.
A ja mów dalej, że nie będzie cię widzieć.
A on. No taki plan, ale wiesz, że ja nie umiem się maskować. Jak niby mam wejść jej do karetki?
A ja uuuu. Lekarka. Udawaj pacjenta.
A on. No. Codziennie ten sam typ.
Nie zorientuje się. I dzwoni Piotrek. Co to się odjebało. On też już wiedział.
A on. Mówiłem, że jest zazdrosna.
I później podeszliśmy pod bazę. Wojtek gdzieś polazł a Piotrek zaczął bajerować.
Że on by go chciał żeby pilnował jego żony. Że odjebie mu łapy jak coś odwinie, nie tak. Że też jest zazdrosny.
A ja no nie wiem.
A on. No proszę. I się uśmiecha.
A ja. Jakby To twoja żona widziała to by cię zabiła.
To co? Tak?
Dobra. Tak. Ale jak coś to ty zabijasz jego a ja zajmę się nią.
Zawiesił się. I. Zajmę się obojgiem. Szkoda żeby taka kobieta wylądowała w pudle.
- no dobra - mówię
Zaczął piszczeć i się przytuliliśmy. A Wojtek z karetki. Odjebie ci ręce Strzelecki.
Śmiejemy się.
- No a potem ty mu wojnę urządziłaś.
A Wojtek. Jeszcze jej nie znam, ale już mi się podoba. Zmierzyłam go a on podniósł ręce do góry. Idę na podryw. Ekhem.
Rzuciłam w niego poduszką.
Żartuję Olafku. Ubrał sobie okulary i kaptur. I jestem incognito.
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie rozpozna bo cię nie zna - mówię - jutro będzie gorzej
Fuknął i poszedł.
Ale na noc dziad nie wrócił.
Przyszedł. Stoję z patelnią.
Gdzieś był tak długo.
Mówiłem że mam żonę i podnosi ręce do góry i się śmieje. I się przyznał, że pił piwo z Piotrkiem a rano ci o wszystkim powiedzieli.
- ja nie chce wisieć - mówię - dawaj ostrzeżenia
Zaczęliśmy się śmiać.
- to zabieraj go częściej a będzie dobrze
Śmiejemy się. Ochroniarze się zamieniają i biegnie Wojtek.
Sprawdza każdego nowego.
- Wojtuś wolne - mówię i myślałam, że się zaśmieje, ale nie.
Obrócił się i puścił do nas oko.
- gdyby coś. Znak do mnie - Wojtek - odrazu. Nie czekasz na rozwój sytuacji.
- tak jest - ochroniarz stanął na baczność
Piotrek go spisał i tamten poszedł.
Wojtek poszedł dalej.
- on ich tak musi sprawdzać? - Tomek
- nie musi - Ola - ale woli ich sprawdzić
- ale on się nie zaśmiał - mówię.
- bo nie może - Ola - jak już to robi to nie może. Musi być poważny bo nie wezmą go na serio.
- uda mi się go rozśmieszyć - mówię a on już za mną.
- troszkę się spóźniłaś - Wojtek
Zaczęliśmy się śmiać.
- Wojtuś wolne
- Wojtuś skończyć pracę - mówi - ale Wojtuś nie ufać.
Śmiejemy się.
- no - mówię - prawidłowa reakcja
Już myślałam, że coś Ci się porobiło w tej twojej główce.
Śmieją się.
- ej - mówi - mrugnąłem
- tuptuś tego nie lubi - mówię i się śmiejemy.
Usiadł koło nas.
- wiesz co? Zjadłbym gofra - Wojtek
- ooo no - mówię - z lodami
- no to idźcie tylko się musisz ubrać jak ją bierzesz - Ola
- nie muszę. Co się może wydarzyć przez tą chwilę - Wojtek do Oli żeby ją podrażnić.
- chociaż pistolet byś wziął - Ola
- Oluś bez tego to ja się nie ruszam za drzwi domu - mówi
- tak? A gdzie go teraz masz? - pytam
- nie powiem bo będziesz mnie molestować - mówię
- Ola powiedziała, że będę za to wisieć
- słyszałem - mówi - a mi Piotrek oberwie ręce. A jakoś się obijają.
- nie znasz dnia ani godziny - Piotrek przyszedł
Zaczęliśmy się śmiać.
- dzieci chcą iść po gofry
- telepacja - Wojtek - Wojtuś też
- to zbierać dupy
- a może byś poszedł i przyniósł - Wojtek
- patrz. Kości mu się zastały - Piotrek
- nie chce mi się ubierać
Patrzę na siebie z Olą.
- ani mi się ważcie - Wojtek
Śmiejemy się.
- to idziesz po dobroci czy mamy cię rozruszać? - Ola
- no idę idę.
Wstał i poszedł na chwilę do domu wrócił w kamizelce i okularach przeciwsłonecznych. Idziemy wszyscy.
- agent specjalny - Ola
- o nie - Wojtek ściąga rzep i chowa. Zostawił tylko Wojciech Kowal. - o wiele lepiej
Zaczęliśmy się śmiać.