*Martyna*
Wyszłam na spacer. SAMA. Bez Piotrka, bez Wojtka. Wkońcu sama.
Piotrek wydzwania na przemian z Wojtkiem. Jak odbiorę od jednego to drugi mnie znajdzie i na odwrót. Usiadłam na ławce.
- siemanko - jakiś koleś pojawił się z nikąd
- weź spierdalaj - mówię i idę dalej
- ej. Chciałem tylko pogadać
- jasne - mówię a Wojtek biegnie.
- tuptuś - Wojtek - jaja sobie robisz, czy jak?
Obróciłam się i idę dalej.
- aha - Wojtek idzie za mną a te koleś też
- a ty to kto? Wypierdalaj - Wojtek do tego faceta a ja powstrzymuje śmiech. - tuptuś. Widzę, że się śmiejesz
- szybko jesteś - mówię
- no ba. - mówi i chwycił mnie za rękę i dzwoni do Piotrka. - no mam ją. Easy. Kiedyś wróci. Chcesz z nim rozmawiać?
- nie - mówi
- masz przejebane - Wojtek do Piotrka a ja się śmieje. - a co ja przepraszam terapia małżeńska?
Za mało mam płacone. Przekażę.
No. Trzymam ją za rączkę. Nie ucieknie. Dobra zaczynasz marudzić. Bayo.
Rozłączył się.
- płaczę za tobą - Wojtek - kupimy mu Chusteczki z kaczorem donaldem?
Śmiejemy się.
- wyszłam bo chciałam przemyśleć
- a ja?
Patrzę na niego.
- ej. Jestem ci potrzebny.
Śmiejemy się
- nie wiem co zrobił - mówi - nie wiem co zamierzasz mu zrobić, ale mogę Ci w tym pomóc. Mam auto. Czarne.
Zaczęliśmy się śmiać.
- nic mu nie będziemy robić - mówię
- nie a tak serio to naprawdę tego żałuję.
- a co żałuję? - pytam
- nie wiem
Śmiejemy się.
- w sumie nic nie zrobił?
- nie? To co on tak przeżywa?
- to, że wyszłam się przejść? Sama? A jemu kazałam zostać?
- no to mamy problem - mówi i pokazuje mi jak Piotrek biegnie
Załamałam się a Piotrek mnie przytulił.
- mówiłam, że idę się przejść - mówię
- a ja? - Piotrek
Śmiejemy się.
- pani. Jeden za panią biegnie a drugi też. To ja nie mam żadnych szans. A który ten właściwy?
- ten - mówię i przytulam się do Piotrka.
Zaczęliśmy się śmiać.***
Wróciliśmy do domu. Z mojego spaceru nici.
- Martynko - idzie Piotrek do mnie.
- wiem co powiesz - mówię i biorę poduszkę
- tak? - pyta - a to ciekawe
- chciałam się tylko przejść - mówię - przecież bym wróciła.
Dlaczego nie mogę?
- Powiem Ci.
- świetnie - mówię
- na pewno pamiętasz tego faceta co byliśmy na jego ślubie, nie?
- pamiętam.
- no. To później on cię porwał. Chciał się bawić - mówi i parsknął śmiechem - później. A sama wiesz. Nie Będę Ci tego przypominał. To bez sensu.
- dalej nie rozumiem.
- on tworzy jakby grupę ludzi którzy porywają dziewczyny i dają do klubów. Jest to nielegalne. Dlatego twój tata zaczyna w ich kierunku postępowanie. Związku z czym, że to twój ojciec a ty jesteś moją żoną szukają zemsty na mnie. A co im po mnie? Nic. Chodzi im o ciebie bo wiedzą, że jesteś moim najsłabszym punktem.
- a jak porwą nasze dzieci?
- nie tykną żadnych dzieci. Czy To nasze czy nie nasze. Dzieci w to nie wchodzą.
- czy on wtedy chciał mnie tam wywieźć?
- nie. Chciał mi pokazać, że jest w stanie to zrobić. I miał rację. Gdyby chciał już bym cię nie znalazł.
- gdzie oni teraz są?
- nie mam pojęcia, ale wiem, że nas obserwują. Dlatego chcę żebyś była zawsze z kimś kto w razie potrzeby cię obroni. Wiesz? I nie mówię to po to by cię straszyć, ale po to żebyś miała świadomość, że nie robię ci na złość tylko próbuje cię chronić.
Przytuliłam się do niego.
- Wojtek o tym wie?
- wie dlatego zerwał się zaraz za tobą i szedł przez dłuższy czas tak żebyś go nie widziała. Ujawnił się jak jakiś facet cię zaczepił. Na szczęście to nie byli oni.
- yhym.***
Idę z Wojtkiem do bazy a za nami idzie jakiś facet.
- idź - Wojtek mnie przepuścił przed siebie - przed siebie.
Słyszałam przeładowanie bronii.
Po chwili byliśmy przed bazą. Przepuścił mnie pierwszą żebym weszła a sam rozgląda się po okolicy. Zgłasza coś na centrale a ja poszłam się przebrać.
- coś ty taka blada? - Wiktor a Wojtek przybiegł sprawdzić co ze mną.
- ej. Wszystko Pod Kontrolą - mówi i mnie przytula. - oni polują teraz na mnie.
Wszyscy się śmieją bo myślą, że to żart.
- uspokój się. - mówi spokojnie - wdech i wydech.
Oddycha razem ze mną.
*Wojtek*
Kontroluje sytuację za oknem.
- wporządku? - pytam
- yhym
- świetnie. Teraz mnie posłuchaj.
Ja idę z nimi grzecznie porozmawiać. Tobie nie można z Tąd wyjść ani na chwilę. Zrozumiałaś?
- zrozumiałam
- świetnie
- a wy ją przypilnujcie żeby nie wyszła.
- wrócisz? - pyta
- wrócę - mówię - ktoś musi zrobić z nimi porządek.
Ubrałem kamizelke kuloodporną i wyszedłem z bazy.
- jesteś sam. Myślisz, że ją obronisz
- ja nie myślę - mówię i strzelam w każdego. Trafiłem. Reszta moich ludzi się tym zajęła a ja wróciłem do bazy.
Ściągnąłem kamizelke i słyszę, że jeden wszedł do bazy. Przywaliłem mu i wyprowadziłem za drzwi.
Kornelia przytula Martyne.
- już - mówię i wypisuje kartkę - po wszystkim
Przybiegł Piotrek.
- nie chciał mnie wypuścić - mówi
- prawidłowo - mówię - teraz też nie powinno cię tu być
- spierdolił przez okno - Henryk zdyszany
Śmiejemy się.
- zawsze ja odwalam całą robotę - mówię
- nieźle zrobiłeś bałagan - Piotrek przytula Martyne
- Tym czasem pozbawiłem się pracy, ale już mnie wkurwiali.
Zaczęliśmy się śmiać.
- zabiłeś ich - Martyna
- nie. Wzięli ich na szpital. Potem trafią do pierdla - mówię - ale dobre i to.
*Piotrek*
- słabą masz zabawkę - Marcel
- chodź sprawdzimy - Wojtek
Zaczęliśmy się śmiać.
- wporządku? - pytam Martyny.
- pardom tuptuś, ale tylko ja mogę za tobą chodzić - Wojtek
Śmiejemy się. Martyna też.
- ej. Ja też - mówię
- nie. Ty chodzisz koło niej - Wojtek dziwnym głosem.
Śmiejemy się.
- dobrze, że nie atakowali jak szliście
- atakowali - Martyna
- tuptuś to byłem ja - Wojtek
Zaczęliśmy się śmiać.
- oni myśleli, że ona idzie z tobą - Wojtek do mnie - i trześli gaciami. Więc mówię. Wykorzystam to i odprowadzę ją do bazy. A później byli w ciężkim szoku.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a jakby zaczęli strzelać?
- do Strzeleckiego się nie strzela - mówi
- nie jesteś do mnie podobny - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie mieli broni - Wojtek
- to kto przeładowywał jak szliśmy? - Martyna
- ja - Wojtek - chciałem ich szybko sprzątnąć, ale się zorientowałaś
Śmiejemy się.
- to na co ci była kamizelka
- gdyby Henryk nie trafił w kogo trzeba
- spadaj - Henryk - raz mi się zdarzyło. Dobra dwa. Trzy. O rany
- ja z nim nie pracuje - Wojtek
Zaczęliśmy się śmiać
- ale, że strzelił w ciebie? - Tomek
- ta - Wojtek - to cud, że jeszcze żyje.
Zaczęliśmy się śmiać.
- miałeś poczekać - Henryk do Wojtka
- na co? - Wojtek - czwarty raz nie chce od ciebie oberwać
- a jakby...
- przynudzasz jak mój stary - Wojtek
Zaczęliśmy się śmiać.
- to co koniec chodzenia za Martyną? - Wiktor
- raczej tak - Wojtek
- Kto tak powiedział? - pytam
- ha. Nie uwolnisz się tak łatwo - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
- przecież masz mnie dość? - Wojtek się drażni z Martyną
- i tak wiem, że byłeś za mną - mówi
- sprzedałeś mnie - Wojtek do mnie
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili dostałem wezwanie.
*Martyna*
Wojtek usiadł koło mnie i przyszedł mój tata.
Wojtek dał mu kartkę.
- no. Tobie wolno - Tata
- no ba - Wojtek
- jesteś wolny - Tata
- nie - mówię - przyzwyczaiłam się, że za mną chodzi
Śmieją się wszyscy.
- mam żonę - Wojtek
- mam męża - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
- to jak już chcesz - tata do Wojtka a ja na niego patrze
- dalej zbieram na auto - Wojtek
Zaczęliśmy się śmiać
- mniej zakupów z nią - tata
Wojtek parsknął śmiechem.
- dla żony - naśladuje mnie
Zaczęliśmy się śmiać. Wszyscy.
- no dla żony - mówię - sknera
Śmiejemy się.
- masz bmw. Jeździ? Jeździ. A ona musi mieć co robić w domu. Przynajmniej wiesz, że cię nie zdradza.
- ta. Ale ani z nią porozmawiać bo ona czyta. Nic. Nie wolno jej przeszkadzać.
Śmiejemy się.
- Upsia - mówię - porozmawiam z nią
- Nie - Wojtek - lepiej nie. Już wystarczy, że muszę salon malować. Więc jutro idziesz do mnie.
- nie gustuje w trójkątach - mówię
- z mężem - Wojtek
- czworokąty? - pytam - o kurde
Załamał się a my się śmiejemy.
- a wiesz, że ja mam dyżur jutro?
- nie masz - mówi - sprawdziłem
Piotrek też nie ma. Więc mi pomoże.
- a potem ty mu, tak? - pytam
- raczej, nie? - pyta
- ciekawe który szybciej się wkurwi - Tomek
- no wiesz? - pytam - zdradzić mój plan
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra lecę - tata
Poszedł.
- obraziłeś się za wczoraj? - pytam Wojtka
- przemilczę to - mówi
Zaczęli się śmiać.
- co mu zrobiłaś? - Wiktor
- wyszłam na spacer. SAMA
- tu się puknij - Wojtek puka mnie w czoło
Zaczęliśmy się śmiać.
- Piotrek cię puścił?
- Narobił alarmu - Wojtek
- kazałam mu zostać - mówię - przecież bym wróciła.
- oglądałem serial? - Wojtek a oni się śmieją.
- nuda - mówię - chce zostać chrzestną
- a ja chrzestnym
- Spadaj - mówię
- wzajemnie
Zaczęliśmy się śmiać
- daleko masz do nich? - Wiktor
- dwa domy dalej - Wojtek
- a to nie do tej sąsiadki Piotrek chodził coś naprawiać? - Tomek
- tego nie musiałeś jej mówić - Wojtek
Zaczęliśmy się śmiać.
- kłóciłam się z nią. Nie. Poznałam bym ją. - mówię - to nie była Ola
- Ola nie. Ale to była moja siostra.
- aaaa - mówię - nie cierpię twojej siostry
- ona cię też. - Wojtek
Zaczęliśmy się śmiać.
- jak do tego doszło?
- wprowadzaliśmy się - Wojtek - a ja byłem za granicą i mówię Oli, że dwa domy dalej mieszka Piotrek, ale wstydziła się iść bo nie znała go więc wysłała Kaśke. Odrazu się zgodził. To wtedy spał na schodach?
- nie pamiętam - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
- ale to znaczy, że muszę go przeprosić - mówię
- nie wiesz tego ode mnie - Wojtek
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra. Od kiedy za mną chodzisz?
- od tego co cię Złapałem jak szłaś do domu. Mam męża. Od Tego dnia chodziłem za tobą. Za wami
- a mówiłam, że ktoś nas śledzi - Kornelia
- i to przez ciebie musiałem siedzieć w krzakach
Zaczęliśmy się śmiać.
- bo trzeba było podejść normalnie? - mówię
- miałaś się o tym nie dowiedzieć, że za tobą chodzę - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
- miałbyś trudniej - Wiktor
- ale ciszej - mówi po cichu - i mniej pieniędzy bym stracił
- słyszałam - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili wrócił Piotrek. Trochę wkurzony. Usiadł koło mnie.
- kogo zabijamy? - pytam po cichu
A wszyscy się śmieją z wyjątkiem jego.
- no weź - mówię i się do niego przytulam. - wystarczy, że on ma mnie już dość. Ty Nie możesz
Dopiero teraz się zaśmiał.
- co mu zrobiłaś? - pyta
- jeszcze nic - mówię
- sratata - Wojtek - gdzie się ją wyłącza?
Śmieją się.
- on mi dziwne rzeczy proponuję, wiesz - mówię dziwnym głosem
- konfident - Wojtek
A oni płaczą ze śmiechu.
- jutro u niego - mówię - czaisz?
- czaje - Piotrek
- ale z tobą - mówię - dwuznaczna propozycja
- zamknę cie na strychu a jego zakopie - Wojtek mówi dziwnym głosem
Zaczęliśmy się śmiać.
- chodźmy wszyscy na motor - Tomek
- tak - mówię - weź cię go. Bo się w domu zasiedział
Zaczęliśmy się śmiać.
- wszyscy - Kornelia - ty też
- aaa - mówię a potem pytam Wojtka - a ty będziesz za nami biegł?
A on się załamał.
- mam swój motor - mówi
- aaa
- i tak nas nie dogoni - Piotrek
- brzmi jak wyzwanie - Wojtek
- weź Ole - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- zakochałaś się w mojej żonie?
- a co? Zazdrosny? - pytam
Płaczą ze śmiechu.
Piotrek mnie wziął na kolana a Wojtek udaje obrażonego i uciekły mu kajdanki z kieszeni. Wzięłam i się bawię aż zamknęłam na mojej ręce.
- ooł - mówię a oni się śmieją.
Drugie zapięłam Piotrkowi.
- ej - Piotrek
- siedzimy w tym razem
Śmiejemy się a Wojtek się odwrócił.
- hi - mówię - uwolnisz nas?
- Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela - Wojtek
Zaczęliśmy się śmiać.
- ej. To boli - mówię
- prawidłowo - Wojtek - ma boleć
Zaczęliśmy się śmiać
- daj kluczyk - Piotrek
- nie - Wojtek
- wpierdól? - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- kto jej kazał się zapinać? - Wojtek
- nie widziałeś, że biorę
- sam ci je położyłem - mówi
Zaczęli się śmiać.
- uwolnij mnie chociaż - Piotrek
- wiedziałeś co bierzesz - Wojtek - zwrotu ni ma
Zaczęliśmy się śmiać.
Otworzył nas i schowałam rączki bo chciał mnie przypiąć spowrotem.
- spadaj - kopie go
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili większość pojechała na wezwanie tym Piotrek.
- czemu ja nie jeżdżę
- Piotrek wziął twój dyżur - Szef
- dlaczego? - pytam
- spytaj go - Wojtek
- zabije go - mówię
- kajdanki? - Wojtek
Śmiejemy się.
- to twoje ulubione słowo? - Kornelia
- bez tego nie ma dnia - Wojtek
Zaczęliśmy się śmiać.
- ja się zastanawiam jak wyglądają twoje godziny pracy
- wstaje o 5. 50. Dzwonię do Piotrka czy wstał. Jak wstał to się ubieram. Idę do nich. On idzie biegać. Przychodzi. Pijemy kawę. On robi śniadanie i ogarnia się do pracy. A ja czekam jak to wstanie i oglądam sobie serial. Jak wstanie. Karze jej zjeść śniadanie. Ale oczywiście, najpierw idzie robić kawę i się ogarniać a później je śniadanie. A później przyjeżdża kurier i wnosi kartony. Jak jej się chce to je przynoszę a ona otwiera.
Chodzę za nią w krok w krok z wyjątkiem łazienki. Chyba, że siedzi za długo to wtedy pytam czy żyje. Żeby nie było, że nie reaguje.
A później to wszystko zależy jakie tortury przyszykowała dla mnie. - Wojtek mówi a oni się śmieją - zwykle zmywam się do domu około 17. No chyba, że chce gdzieś wyjść to wtedy później.
- tortury? - pytam - ty nie wiesz co to są tortury
- to może być gorzej?
Zaczęliśmy się śmiać.
- Piotrek powiedział, że zapłaci facetowi który wytrzyma z nią kilka dni.
- to się nie liczy - Mówię - bo on siebie idzie
Zaczęliśmy się śmiać.
- Ola jest z tego powodu bardzo szczęśliwa, że jestem tak wcześnie.
- nie wątpię - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie jest zazdrosna? - Kornelia
- ona by jeszcze jej zapłaciła żeby mnie wzięła - Wojtek
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra, ale co jak cię nie będzie w domu a ona sobie wyjdzie. - Wiktor
- wtedy dzwonię do niej żeby się wróciła - Wojtek
Śmiejemy się.
- już odbierze - Wiktor
- dzwonię do centrali i mówię żeby jej podstawili kogoś innego. Jeszcze się nie zdarzyło.
Tylko tamten nie będzie się pierdolił. Po prostu ją weźmie do auta i zawiezie do domu. - Wojtek
- c co? - pytam a oni się śmieją
- ja mam godzine od 6 do 16. I potem powinienem iść do domu. A że robię nadgodziny z wami to ten. Tak samo jak wczoraj. Wyszłaś była godzina 19. Ja nie musiałem iść za tobą. To była moja dobra wola. Mogłem zadzwonić do centrali i by cię zgarnęli.
- Piotrek by ci dał dobrą wolę - Wiktor a my się śmiejemy.
- jestem po pracy - Wojtek - wpierdolę ci. Dobra idę.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a jak wyjdzie z Piotrkiem? - Kornelia
- jest z nim. To nie jestem potrzebny. - Wojtek - ale idzie za nimi ochroniarz jeden z pod bramy.
- a czemu wczoraj nie poszedł za mną?
- bo widział, że biegnę - mówi
- tak niby dwa domy, ale kawałek jest
- jak się państwo rozwaliło na całą ulice z podwórkiem to tak to jest.
Zaczęliśmy się śmiać.
- mieliśmy dużo planów na to podwórko, ale teraz nic nam się nie chce.
Zaczęliśmy się śmiać.
Wrócił Piotrek.
- jakim prawem wziąłeś za mnie dyżur? - pytam
- obroń mnie teraz - mówi do Henryka
- prędzej by cię dobił - Wojtek
- ciebie tak. Jego nie mogę
Zaczęliśmy się śmiać.
*Piotrek*
- teraz ja jadę - Martyna do mnie
- ok - mówię i podnoszę ręce do góry
Zaczęliśmy się śmiać.